Migranci już nie grupowo, a pojedynczo mają próbować przekraczać granicę z Polską. Instrukcje białoruskich służb mają też dotyczyć bezpośredniej agresji wobec polskich funkcjonariuszy, w tym z użyciem noża - czego dowodem ma być nagranie opublikowane przez białoruski niezależny kanał Nexta.
Kiedy uwięzieni na granicy ludzie rzucali kamieniami w stronę Polaków, białoruskie służby świeciły laserem, żeby oślepieni polscy pogranicznicy nie mieli szans na obronę - tak wyglądała próba sforsowania granicy w Dubiczach Cerkiewnych w niedzielę wieczorem.
- Atak jak zwykle zaczął się od rzucania kamieniami w stronę polskich służb. Czynna pomoc służb białoruskich: oślepiali nas latarkami, laserami. Nasi funkcjonariusze informowali nas, że również służby białoruskie rzucały tymi kamieniami - przekazała por. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej.
Na terytorium Polski w Dubiczach Cerkiewnych próbowało przedostać się 150 osób. Tym razem udało się prawie połowie.
- Grupie około 70 osób udało się wejść na terytorium Polski na kilka metrów. Te osoby zostały zatrzymane, pouczone o obowiązku opuszczenia terytorium Polski i doprowadzone do linii granicy - poinformowała rzeczniczka Straży Granicznej.
Nagranie - opublikowane przez białoruski niezależny kanał Nexta - ma pokazywać, jak białoruskie służby szkolą migrantów, żeby ci doskonale wiedzieli, jak zachować się na granicy i jak atakować już nie tylko kamieniami i gałęziami.
- Będziecie mieć gazrurki i noże, sprzęt. Waszym zadaniem jest uderzać w miejsca niechronione - mówi na opublikowanym nagraniu osoba w czarnym ubraniu. - W szyję, pachy, nogi, ręce - wymienia zamaskowany mężczyzna.
Na nagraniu słychać też, jak instruuje migranta, żeby nie bał się polskich służb. - Przede wszystkim się nie bójcie. Nie będą do was strzelać, najwyżej w powietrze - mówi.
- To oznacza, że scenariusze po stronie białoruskiej mogą być bardzo drastyczne - mówił o nagraniu premier Mateusz Morawiecki.
- Generalnie białoruskie władze do tej pory tak nie działały. Moim zdaniem to Rosja nakłania Łukaszenkę do tego typu działań. Mamy incydentalny kontakt z białoruskimi strażnikami i oni nie chcą tego robić, jest im wstyd za to, co robią - mówi Aleksander Azarow z organizacji BYPOL, były oficer MSW Białorusi.
W ostatnich tygodniach widzieliśmy już na granicy polsko-białoruskiej mężczyzn ze szpadlami czy nożycami.
- Podłożenie im umiejętnie instruktarzu, który pokazuje, że to właściwie jedyna droga, że brak innej możliwości, że jeśli tak nie zrobią, to z kolei czeka ich surowa kara ze strony Białorusinów, może spowodować, że będzie się dawało potem rozegrać tego rodzaju incydenty na szkodę Polski - zaznacza Grzegorz Cieślak, ekspert Collegium Citivas do spraw bezpieczeństwa.
Białoruscy mundurowi pełnią służbę pijani?
Ale są też inne prowokacje. Z nagrania opublikowanego przez polskie Ministerstwo Obrony Narodowej ma wynikać, że białoruskiej granicy strzegą także kompletnie pijani funkcjonariusze z bronią.
- Dam ci białoruskie papierosy, a ty mi dasz polskie papierosy. Zaj***ście? - mówi łamaną angielszczyzną jeden z białoruskich funkcjonariuszy na nagraniu. - Ja nie palę - odpowiada polski żołnierz. Na opublikowanym filmie słychać również, jak Białorusin zaproponował polskiemu funkcjonariuszowi wódkę.
Kolejne próby przekroczenia granicy
Straż Graniczna ostatniej doby odnotowała 346 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Tych, którzy przedostali się przed granicę i w strzeżonych ośrodkach otrzymali nakaz deportacji, Polska będzie odsyłała rejsami czarterowymi do krajów ich pochodzenia.
- Chcielibyśmy, by w tym pierwszym locie poleciało około 80 osób. Dlaczego tylko 80? Te osoby nie lecą same, lecą z przedstawicielami organizacji pozarządowych, jest ochrona funkcjonariuszy Straży Granicznej - przekazała por. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej.
Wielu migrantów, którzy dotychczas koczowali przy polskiej granicy, zostało przepchniętych pod litewską granicę, ale w lasach po polskiej stronie wolontariusze ciągle znajdują zmarzniętych, głodujących ludzi. Niedawno ratownicy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej znaleźli w lesie czterech Syryjczyków, którzy nie jedli od czterech dni.
Mężczyźni trafili do szpitala w Augustowie. W szpitalu jest też kobieta, która została znaleziona w lesie dwa tygodnie temu i poroniła. Dziecko zostanie pochowane przez gminę tatarską.
- Ta kobieta - jak przekazują nam lekarze - jest w ciężkim stanie. Straż Graniczna zapewniła opiekę psychologiczną jej mężowi - poinformowała por. Anna Michalska.
Sam Alaksandr Łukaszenka ciągle domaga się od Europy, żeby zabrała dwa tysiące migrantów.
- Czekam, aż Unia Europejska odpowie na moje pytanie dotyczące dwóch tysięcy uchodźców. Mamy dwa tysiące uchodźców w obozie. Prosiłem Unię o zabranie ich z Białorusi. Angela Merkel obiecała, że skieruje to pytanie na poziom Unii, ale do tej pory nikt się ze mną nie skontaktował - poinformował białoruski przywódca.
Niemiecki rząd zapewnia jednak, że Angela Merkel nic Alaksandrowi Łukaszence nie obiecywała.
- Może się w konsekwencji okazać, że cała ta jego taktyka skończy się tym, że zagrał o pieniądze, a za własne pieniądze będzie musiał rozwiązać problem z migrantami, których sobie sprowadził i którzy, coraz bardziej sfrustrowani, zaczną budzić zagrożenie na ulicach Białorusi - uważa Grzegorz Cieślak z Collegium Civitas.
We wtorek o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy będzie debatował Parlament Europejski i unijni komisarze.
Autor: Martyna Olkowicz / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: NEXTA