To będzie druga już wiosna w czasie pandemii. Pogoda jeszcze nas nie rozpieszcza, ale ocieplenie ma przyjść lada dzień. Lekarze apelują, by z wiosny i spacerów korzystać, ale odpowiedzialnie. Obostrzenia nakazują noszenie maseczek. Można je zdjąć w lesie, parku, czy na plaży.
Choć o pierwszym dniu wiosny przypomina raczej kalendarz niż termometr, to w gdańskim zoo już widać poruszenie. Na razie wśród lokatorów. - Każda słoneczna pogoda powoduje, że tutaj możemy spodziewać się nawet paru tysięcy gości - mówi Michał Targowski, dyrektor zoo w Gdańsku.
Dyrekcja już teraz przypomina, że choć zoo jest duże i na otwartej przestrzeni, to warto zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych zwiedzających. Przede wszystkim przez założenie maseczki i zachowanie dystansu.
- Mimo że w parkach nie trzeba, na terenie ogrodu lepiej nośmy maski. Nie dotykajmy ogrodzeń, tabliczek - apeluje Michał Targowski.
Rządowe rozporządzenie zezwala na ściągnięcie maseczki w lesie, parku, czy na plaży. Choć mieliśmy rok, żeby przyzwyczaić się do ich noszenia, niektórzy dalej mają z tym poważny problem.
- W moim przekonaniu jednak nie wszyscy zrozumieli powagę sytuacji. Dlatego, że widzimy osoby, które lekceważą sobie zalecenia sanitarno-epidemiologiczne. Chodzą bez maseczek - uważa Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim.
Zgodnie z przepisami - maseczki nie muszą nosić osoby z zaburzeniami rozwoju, psychicznymi, niepełnosprawne intelektualnie i niektóre osoby niepełnosprawne fizycznie. Wystarczy krótki spacer ulicami dowolnego polskiego miasta, żeby przekonać się, że maseczki niektórym ciążą.
- Świadczy to o dramatycznej bezmyślności tych ludzi. Tym bardziej, że w większości są to osoby relatywnie młode, czyli takie, które najprawdopodobniej nie zostały zaszczepione - tłumaczy Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego CSK MSWiA.
Zero tolerancji
Przedstawiciele środowisk medycznych w maskach, rękawiczkach i kombinezonach spędzają kilkanaście godzin dziennie. Ratują życie też tym, którzy nie chcieli nosić nawet najprostszej maseczki.
- Miałam nie raz już takich pacjentów, którzy mówili, że nie wierzyli w koronawirusa. Dopiero jak zobaczyli, co się dzieje, jak sąsiada reanimujemy, dopiero otwierały im się oczy - opowiada Anna Rokita, pielęgniarka anestezjologiczna ze szpitala polowego Amber.
Są również tacy, którzy mają problem ze schowaniem pod maseczką nosa. Choć przepisy i zalecenia lekarzy są w tej sprawie jasne. - Zero tolerancji dla wszystkich, którzy nie noszą maseczek, bądź noszą maseczki na przykład w nieodpowiedni sposób, czyli nie zasłaniając nosa - mówił Adam Niedzielski, minister zdrowia.
Wśród zaleceń pojawiło się kolejne, żeby nie zasłaniać ust i nosa czymkolwiek. - Maski FFP2 i FFP3. Troszkę ciężej się w nich oddycha, natomiast zapewniają one nam lepszą ochronę od otoczenia i również chronią otoczenie przed nami - tłumaczy doktor Tomasz Karauda, lekarz Oddziału Chorób Płuc Szpitala Klinicznego w Łodzi.
Te argumenty i apele w ciągu ostatniego roku padły już wielokrotnie. Eksperci przekonują jednak, że dzisiaj mają znaczenie szczególne. Nasze zastosowanie się do obostrzeń będzie miało przełożenie na wysokość i długość trzeciej fali zachorowań.
- Jakby 95 procent przestrzegało tych maseczek, dystansu, unikania kontaktów i tak dalej, to naprawdę ta epidemia mogłaby być pod kontrolą - uważa doktor Andrzej Trybusz, były Główny Inspektor Sanitarny.
Autor: Tomasz Pupiec / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24