Wojskowe wsparcie na froncie walki z pandemią wywołuje kontrowersje. Według rządu żołnierze mają wspierać personel szpitali w pracach administracyjnych i raportować o wolnych łóżkach tak zwanych covidowych. Natomiast według lekarzy i samorządowców "to nadzór i brak zaufania". Z kolei Narodowy Fundusz Zdrowia odpowiada, że to odciążenie lekarzy w ich obowiązkach.
Żołnierze zostali skierowani do szpitali, żeby wspomóc personel w pracach administracyjnych.
- To jest wsparcie szpitali w prowadzeniu ewidencji łóżek covidowych. Po to, żeby pielęgniarka czy lekarz, którzy do tej pory się tym zajmowali, mogli wrócić do pacjenta - wyjaśnia podpułkownik Marcin Siudziński z 9. Łódzkiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Żołnierze mają aktualizować w systemie informacje o liczbie dostępnych łóżek covidowych co trzy godziny. Dotąd było to raz na dobę.
To właśnie na podstawie danych o dostępności łóżek wojewódzki koordynator do spraw ratownictwa medycznego kieruje karetki wiozące pacjentów do konkretnych szpitali. Częste raportowanie może więc ograniczyć zatory i kolejki przed izbami przyjęć.
- Będzie to wyglądało tak, że żołnierz będzie siedział przy biurku, będzie miał dostęp do systemu, do którego należy wprowadzić dane. Żołnierze na pewno nie będą chodzić po oddziałach, na pewno nie będą liczyć łóżek w taki sposób tradycyjny, w jaki moglibyśmy sobie to wyobrazić - wyjaśnia Aleksandra Kwiecień z Małopolskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie.
- Może tak być, że osoba ze szpitala - pielęgniarka uprawniona - przekazuje takie informacje żołnierzowi - dodaje Mariusz Szymański z Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku.
Ilu żołnierzy w szpitalach?
W Małopolsce do monitorowania liczby łóżek dla pacjentów z COVID-19 oddelegowano 93 żołnierzy z 6. Brygady Powietrznodesantowej. Natomiast w województwie pomorskim mają to robić żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Dyrektorzy szpitali nie mają obowiązku korzystania z ich pomocy w tym zakresie.
- Być może, że po kontakcie z ich przełożonymi ci żołnierze zostaną skierowani do innych prac, które wykonują w wielu szpitalach już od dłuższego czasu - tłumaczy Mariusz Szymański.
Taki plan ma dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, gdzie do raportowania wolnych stanowisk covidowych zatrudnionych jest trzech żołnierzy.
- Oni siedzą na SOR-ze i z racji tego, że tam jest najwięcej pracy, będziemy starali się wykorzystać ich do innych rzeczy. Przyuczyć najpierw, a potem wykorzystać ich, żeby raportowali nam transporty sanitarne pacjentów - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Zdanie lekarzy
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział w ubiegłym tygodniu zaangażowanie żołnierzy w monitorowanie wolnych łóżek covidowych.
- Mamy do czynienia często z pewnym niezrozumiałym ukrywaniem tych łóżek, które faktycznie są dostępne, a niekoniecznie dyrektor czy kierujący jednostką chce tego pacjenta przyjmować - powiedział 3 listopada minister zdrowia.
Część lekarzy zwraca uwagę, że zaangażowanie wojska to brak zaufania do personelu medycznego i obciążanie go dodatkowymi obowiązkami, choćby poprzez organizowanie żołnierzom miejsca pracy.
- Okresy komisarzy wojskowych mamy już za sobą i mam nadzieję, że nie wrócą - mówi dr n. med. Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
- Apelujemy o cofnięcie tej głupiej i bezdusznej decyzji. Myślę, że jeszcze brakuje nam CBA, inwigilacji Pegasusa i prokuratorów, którzy na polecenie ministra Ziobry wejdą do szpitali - mówił w udostępnionym w sieci nagraniu prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Dyrektorzy szpitali i samorządowcy zamiast patrzenia im na ręce, proszą o praktyczną, codzienną pomoc.
- Nam jest potrzebne wojsko do pomocy, żeby dźwignąć z łóżka pacjenta, który jest nieprzytomny i waży 130 kilogramów, i trzeba go dźwignąć, włożyć na wózek transportowy i przewieźć go na rentgen. Do tego jest nam wojsko potrzebne - mówi dr n. med. Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie.
Co należy również do zadań żołnierzy?
Żołnierze są aktywni na polu walki z pandemią od wielu miesięcy.
- Pierwszy podstawowy obszar to zabezpieczenie logistyczne, czyli wsparcie personelu medycznego przy różnego rodzaju pracach, które są realizowane na terenie szpitala. Drugi to jest triaż, czyli pobieranie temperatury i mierzenie tej temperatury obywatelom, którzy przychodzą do szpitali, do placówek medycznych - wyjaśnia podpułkownik Mirosław Radwan z 14. Zachodniopomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Terytorialsi organizują też na przykład punkty poboru wymazów do badań, współpracują z ośrodkami pomocy społecznej. - W kooperacji z tymi ośrodkami dostarczamy żywność seniorom, ale także do osób, które pozostają na kwarantannie - dodaje kapitan Łukasz Wilczewski z 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
W niektórych miejscach żołnierze uzupełniają braki kadrowe. Tak jest na przykład w Domu Dziecka w Poznaniu.
Na początku pandemii w akcję Odporna Wiosna zaangażowanych było pięć i pół tysiąca żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Teraz w pomoc zaangażowanych jest już 20 tysięcy żołnierzy WOT.
Autor: Paweł Laskosz / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24