Tylko 30 procent testów na koronawirusa przeprowadzanych w prywatnych laboratoriach będą mogły stanowić testy komercyjne - takie zmiany chce wprowadzić Ministerstwo Zdrowia. Resort przekonuje, że to dla dobra pacjentów. Laboratoria twierdzą jednak, że żadnego zagrożenia dla pacjentów nie ma, a na zmianach wprowadzanych przez ministerstwo stracić może gospodarka.
NFZ prowadzi całodobową infolinię (800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Koronawirus SARS-CoV-2: objawy, statystyki, jak rozprzestrzenia się epidemia - czytaj raport specjalny tvn24.pl
Codziennie do namiotów, gdzie pobierane są próbki do badań komercyjnych, ustawiają się kolejki. Możliwe, że niedługo trzeba je będzie skrócić.
Ministerstwo Zdrowia przygotowało projekt rozporządzenia dotyczącego laboratoriów, które będą uprawnione do prowadzenia diagnostyki SARS-CoV-2. Projekt przewiduje ograniczenie wykonywania badań komercyjnych, niefinansowanych z budżetu państwa.
- Nie możemy sobie pozwolić na to, że firmy czy podmioty przejdą całkowicie do komercji, będą robiły komercyjnie badania na przykład danym grupom zawodowym czy spółkom, a pacjenci nie będą mieli tego dostępu - tłumaczy minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Coraz więcej chętnych na testy
Laboratoria zapewniają, że zamówienia publiczne traktują priorytetowo, ale Ministerstwo Zdrowia nie wykorzystuje w pełni ich potencjału.
W jednym z prywatnych laboratoriów diagności potrafią zbadać nawet trzy tysiące próbek w ciągu jednej doby. Trafiają tam próbki zarówno ze szpitali, jak i sanepidu, ale także próbki, które trafią do tak zwanych badań komercyjnych.
Jak wskazuje dr n. med. Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu do spraw medycyny laboratoryjnej w firmie Diagnostyka sp. z o.o., jeżeli do laboratorium, w którym możliwe będzie wykonanie 3 tysięcy testów spłynie tylko 1 tysiąc zleceń z jednostek publicznych, to ponad 1,5 tysiąca badań możliwych do wykonania nie będzie zrealizowanych.
Chętnych na wykonanie testu w celu wykrycia zakażenia SARS-CoV-2 jest wielu. Zwłaszcza na Śląsku, gdzie duża część mieszkańców pracuje za granicą.
Pracownicy przekraczający granicę Czech lub Słowacji muszą pokazać negatywny wynik testu. Zaświadczenie jest ważne przez miesiąc. Potem test trzeba powtórzyć.
Diagności alarmują
- Ilość badań komercyjnych ewidentnie wzrasta i chyba będzie wzrastać w związku z tym, że gospodarka rusza - zauważa Anyszek.
Jednak jeśli Ministerstwo Zdrowia zablokuje dostęp do wykonywania komercyjnych testów, to pracownicy transgraniczni mogą mieć poważne problemy.
- Zakład na Słowacji na pewno nie będzie chciał znowu finansować mojej dwutygodniowej kwarantanny. Musiałbym wziąć urlop bezpłatny - mówi jeden z pracowników transgranicznych.
- Jeżeli rząd nam ograniczy możliwość robienia testów, to może być tak, że będę szukał pracy w Polsce - dodaje kolejny pracownik.
Z badań komercyjnych coraz chętniej korzystają też polscy pracodawcy. Od przetestowania pracowników często uzależniają otwarcie swoich firm.
- Jeśli będziemy wprowadzali tego typu sztuczne ograniczenia, może się okazać, że kluczowe obszary naszej gospodarki będą wyłączone z możliwości funkcjonowania, bo pracownicy, którzy do niej wrócą będą zarażali te osoby, które korzystają z usług, dzieci chodzące do szkoły - przekonuje Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Prawa Człowieka.
Resort analizuje uwagi
Z badań komercyjnych korzysta miedzy innymi personel medyczny, pracownicy DPS-ów, kierowcy, sprzedawcy i nauczyciele.
Za każdym razem, gdy w testach komercyjnych pojawia się wynik dodatni, laboratorium przekazuje taką informację do sanepidu.
- Jeżeli my wykonaliśmy ponad 10 tysięcy badań dla klienta prywatnego, i z tych kilkunastu tysięcy badań kilkaset było dodatnich, to oznacza, że kilkaset przypadków zostało wykrytych bez kosztów poniesionych przez płatnika publicznego. To jest czysty żywy dar dla systemu publicznego - zaznacza dr n. med. Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu do spraw medycyny laboratoryjnej w firmie Diagnostyka sp. z o.o.
Ministerstwo Zdrowia analizuje teraz uwagi zgłoszone do projektu rozporządzenia. Nowe zasady mają obowiązywać już za kilka dni.
Autor: Olga Orzechowska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24