Jacek Sasin przyznaje, że gdy rekomendował rządowi zgodę na fuzję Orlenu z Lotosem, nie znał umowy o sprzedaży części Lotosu. Twierdzi nawet, że nie powinien. Zdaniem NIK Skarb Państwa stracił na tej transakcji około 7 miliardów złotych.
Były minister aktywów państwowych Jacek Sasin usiłował na antenie TVN24 przekonać, że raport Najwyższej Izby Kontroli to zestaw niczym niepopartych oskarżeń. - Ja kwestionuję ten raport i jego obiektywność - mówił w czwartkowych "Faktach po Faktach" TVN24 Sasin. Chodzi sprzedaż aktywów Lotosu i raport oparty na dokumentach przekazanych przez ministerstwo kierowane przez Jacka Sasina i wyjaśnieniach dyrektorów tegoż ministerstwa. - Nie kwestionuję wyjaśnień. Kwestionuję wnioski, które wyciągnęli kontrolerzy NIK-u, którzy zresztą zmieniali się jak w kalejdoskopie w trakcie tej kontroli. Rozumiem, że trzeba było znaleźć takich, którzy pod z góry założoną tezę przygotują te właśnie stwierdzenia - dodał były minister.
Raport Najwyższej Izby Kontroli wskazuje wprost, że cena została rażąco zaniżona. Na sprzedaży aktywów Lotosu koncernowi Saudi Aramco Skarb Państwa stracił - zdaniem NIK-u - ponad siedem miliardów złotych, a sama transakcja to bezpośrednie zagrożenie dla stabilności rynku paliwowego i bezpieczeństwa. - Polskie państwo straciło kontrolę nad istotnym elementem infrastruktury krytycznej, którą jest Rafineria Gdańska - podkreśla profesor Michał Romanowski, adwokat z kancelarii Romanowski i Wspólnicy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Suski: Co czeka Jacka Sasina? Świetlana przyszłość
Chodzi o niemal 20 procent krajowej produkcji rafineryjnej i prawo weta, jakie na mocy umowy zyskał saudyjski inwestor - biznesowo mocno powiązany z Rosją. Temu też Jacek Sasin zaprzecza. - Nie ma uprzywilejowanej pozycji. Ma taką pozycję, jaka wynika z Kodeksu spółek handlowych, z polskiego prawa, jaką ma udziałowiec, który posiada 30 procent akcji w przedsiębiorstwie - przekonuje Jacek Sasin. - Nie ma w Kodeksie spółek handlowych mowy o prawie weta, o prawie do współrządzenia w spółkach w momencie, w którym ktoś ma 30 procent - odpowiada doktor Dariusz Wieczorek z Wydziału Zarządzania na Uniwersytecie Gdańskim.
Wiele pytań
Cała fuzja Orlenu z Lotosem odbyła się za rekomendacją ówczesnego ministra i za zgodą rządu. Stąd pytanie, czy i co minister wiedział o warunkach umowy Orlenu z Saudi Aramco. - Nie mogłem widzieć tej umowy zanim poprosiłem o rekomendację, ponieważ ta umowa powstała wiele miesięcy później. Rekomendacja Rady Ministrów, mój wniosek, dotyczył zgody na fuzję. Na połączenie Orlenu z Lotosem i oczywiście również na środki zaradcze - mówił w czwartek w TVN24 Sasin. - Złamałbym prawo, gdybym tę umowę oglądał - dodał. - Jacek Sasin nie tylko mógł zobaczyć tę umowę. Jacek Sasin miał obowiązek ją zobaczyć - odpowiada Łukasz Frątczak, reporter programu "Czarno na białym" TVN24 i współautor serii reportaży o ryzykownej fuzji.
Zarówno konstytucja, jak i przepisy prawa europejskiego, nakazują ministrom i rządowi dbać o interesy Skarbu Państwa. Jednak to właśnie prawo europejskie - zdaniem Jacka Sasina - miało mu zabraniać wglądu do umowy w sprawie strategicznych aktywów państwowej spółki. - Jest takie rozporządzenie zwane potocznie MAR, które wprost wskazuje - w artykule osiem ustęp cztery litera b, a także w artykule jedenastym - możliwość, aby w przypadku tego typu transakcji akcjonariusz wiodący, a takim jest Skarb Państwa, był traktowany jako tak zwany insider pierwotny, czyli osoba, która z racji praw i obowiązków wynikających z przepisów prawa ma dostęp do najbardziej poufnych informacji. Nie może ich udostępniać - tłumaczy profesor Michał Romanowski.
Polityczna odpowiedzialność?
Płocka prokuratura już zajmuje się sprawą. NIK zapowiedziała swoje zawiadomienie, a w Sejmie słychać o politycznej odpowiedzialności. - Wszystko co wiemy, póki co dyskwalifikuje pana ministra Sasina nie tylko jako ministra, ale jako polityka i osobę publiczną. Nie mam wątpliwości, że on będzie odpowiadał w pierwszej kolejności przed śledczymi i nie wykluczam także, że przed komisją śledczą w Sejmie - ocenia Agnieszka Pomaska z PO.
W Prawie i Sprawiedliwości Jacek Sasin ma wielu obrońców. - Jest to burza w szklance wody. Ja nie mam wątpliwości, że to była transakcja przeprowadzona we właściwy sposób - mówił na konferencji prasowej 6 lutego były premier Mateusz Morawiecki. - Odsyłam do słów pana premiera, który doskonale wie, że wszystkie działania - jak Polacy się niedługo dowiedzą - były w oparciu o jak największą troskę o interes Skarbu Państwa - dodaje Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski.
Na pytanie "ile wiedział premier Morawiecki" też nie ma jasnej odpowiedzi. - Przypomnę tylko, że w obowiązujących ustawach, przed zmianami wprowadzonymi przez PiS, potrzeba było decyzji, opinii przynajmniej 15 instytucji w Polsce w przypadku tego typu transakcji - mówi Dariusz Wieczorek, minister nauki z Nowej Lewicy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Fuzja Orlenu i Lotosu. NIK skrytykowała przede wszystkim byłego ministra Jacka Sasina
W przypadku fuzji Orlenu z Lotosem powołano się na spec-przepisy covidowe, a w raporcie NIK-u czytamy, że ówczesny minister Sasin wybrał szybką ścieżkę bez wewnątrzrządowych konsultacji. - Ujawnienie i długi proces (fuzji - przyp. red.) mógłby spowodować możliwość manipulacji na giełdzie akcjami obu firm, dlatego trzeba było działać szybko - przekonywał w czwartek były minister. Pytanie, czy pośpiech w tak strategicznej dla bezpieczeństwa sprawie był dobrym doradcą? - Minister, który rekomenduje, nie dysponując wiedzą, w zasadzie kompromituje się - jest zdania doktor Dariusz Wieczorek. - Lotos był bardzo doinwestowaną spółką. Rafineria Gdańska nadal jest jedną z najnowocześniejszych rafinerii na świecie, a na pewno najnowocześniejszą w tej części Europy. Myśmy w tę rafinerię w ostatnich latach wpompowali ponad 10 miliardów złotych - podkreśla Łukasz Frątczak.
Po sprzedaży części aktywów - Skarb Państwa nie ma już nad nią pełnej kontroli.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24