Kierowców nie odstraszają wysokie mandaty. "Statystyki pokazują, że jeździmy bardzo niebezpiecznie"

Kierowców nie odstraszają wysokie mandaty. "Statystyki pokazują, że jeździmy bardzo niebezpiecznie"
Kierowców nie odstraszają wysokie mandaty. "Statystyki pokazują, że jeździmy bardzo niebezpiecznie"
Marta Kolbus | Fakty po południu
Kierowców nie odstraszają wysokie mandaty. "Statystyki pokazują, że jeździmy bardzo niebezpiecznie"Marta Kolbus | Fakty po południu

Każdego dnia na polskich drogach ginie od kilku do kilkunastu osób. W czasie wakacji podróżujemy częściej, stąd akcja dolnośląskiej policji na autostradzie A4. Funkcjonariusze sprawdzali, czy kierowcy pamiętają o zachowaniu bezpiecznej odległości między samochodami, bo oprócz nadmiernej prędkości to jeden z największych grzechów popełnianych na polskich drogach.

21-latek przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, wyprzedzał bezpośrednio przed i na przejściu dla pieszych i pędził po ulicach Bielska-Białej jak po autostradzie. Na liczniku miał ponad 120 kilometrów na godzinę, choć nie powinien jechać szybciej niż 40 kilometrów na godzinę.

Pirat drogowy został namierzony i zatrzymany przez policjantów z bielskiej grupy Speed.

- Wszystko to kończy się zatrzymaniem i wysoką karą - 4,5 tysiąca złotych mandatu karnego plus 25 punktów. Wszystko to skutkuje zatrzymaniem prawa jazdy i ten młody antybohater ruchu drogowego będzie ponownie musiał zdawać prawo jazdy - informuje komisarz Tomasz Bratek z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Katowicach.

Kierowcy nadal zbyt często traktują publiczne drogi jak tor wyścigowy - to spostrzeżenia tych, którzy wiedzą, co to szybka jazda.

- Często słyszę: "a mój rekord z bramek na Balicach do bramek w Katowicach to jest ileś tam minut" - jakby to był tor wyścigowy. Teraz chwalimy się, kto zrobi to w krótszym czasie. To jest absolutnie karygodne (...) Ja nie chce być uczestnikiem wyścigu, w którym sam nie biorę udziału, który odbywa się na drodze publicznej - mówi Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.

- Statystyki pokazują to, że jednak jeździmy bardzo niebezpiecznie i powodujemy bardzo dużo kolizji. Cały czas górujemy w Europie i jedziemy za szybko - zwraca uwagę Joanna Madej, pilot rajdowy.

Plagą jazda "na zderzaku"

Tam, gdzie możemy dodać gazu, zbyt często zapominamy o zachowaniu bezpiecznej odległości między autami. Stąd akcja dolnośląskiej policji na autostradzie A4.

- Często obserwujemy na naszych autostradach i drogach ekspresowych kierowców, którzy - kolokwialnie rzecz ujmując - jeżdżą na zderzaku drugiego auta - mówi młodszy aspirant Przemysław Ratajczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

- Jazda "na zderzak" to jest jedno z większych wykroczeń, jakie można sobie wyobrazić, patrząc z punktu widzenia bezpieczeństwa. Ja bardzo się cieszę, że od niedawna jest to regulowane przepisami - uważa Michał Kościuszko, kierowca rajdowy.

Dolnośląscy policjanci sprawdzali, czy kierowcy o tych przepisach nie zapomnieli. Jeden patrol na górze dokonywał pomiaru za pomocą laserowego miernika prędkości, drugi na dole zatrzymywał kierowców.

Jadąc z prędkością 100 kilometrów na godzinę, powinniśmy zachować odległość 50 metrów od innego auta. Zwiększając prędkość - zwiększamy odstęp między autami.

- Ja zawszę wychodzę z założenia, że jedźmy tak, żeby jeszcze jedno auto albo pół auta się zmieściło - radzi Joanna Madej, pilot rajdowy.

Dlaczego jest to tak ważne, tłumaczą nie tylko policjanci.

- Plagą na autostradach jest to, że jedziemy bardzo szybko, dojeżdżamy do samochodu, który jedzie z prędkością prawie prawidłową - 140 kilometrów na godzinę - i nagle klakson, światła, bo to jest zawalidroga. A co by było, gdyby tam była dziura albo coś by leżało na autostradzie i ten przed nami nacisnąłby hamulec? Nie mamy szans na żadną reakcję - tłumaczy Joanna Madej.

- Mniej więcej czas reakcji kierowcy to jest trochę ponad sekundę, więc w momencie, kiedy auto jadące z przodu naciśnie hamulec, a samochód, który jest na zderzaku tego auta miałby zareagować, to sekunda to jest zdecydowanie za mało - dodaje Michał Kościuszko.

Efekty kontroli

Dolnośląscy policjanci od marca przeprowadzili dziewięć takich akcji. Zatrzymali ponad 50 kierowców, wystawili 46 mandatów i skierowali sześć wniosków do sądu.

- Zagrożenie jest bardzo duże, zwłaszcza w przypadku pojazdów ciężarowych, kilkudziesięciotonowych zestawów pojazdów, które w sytuacji, gdy dochodzi z ich udziałem do zdarzenia, to konsekwencje są bardzo poważne, często są to wypadki ze skutkiem śmiertelnym - zwraca uwagę młodszy aspirant Przemysław Ratajczyk z dolnośląskiej policji.

Za ignorowanie tego przepisu grozi mandat w wysokości do 500 złotych.

Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24