Co dalej z fabryką Izery? Nowy rząd także w przypadku tej inwestycji musi podjąć decyzję. Na razie przyszedł czas na audyt. Jeden ze sztandarowych projektów PiS już pochłonął 300 milionów złotych. A nie ma ani fabryki, ani tym bardziej miliona polskich elektryków na dogach. Jest za to wykarczowany las.
Miał być polski samochód jak marzenie, może pozostać samo marzenie o polskim samochodzie, bo Izera, a właściwie całe jej przedsięwzięcie łącznie z zapowiadaną fabryką w okolicach Jaworzna, ma być poddane audytowi. - Trzeba zrobić bilans otwarcia, trzeba sprawdzić, na jakim etapie jest realizacja tego projektu no i podjąć ostatecznie decyzję, co z tym zrobić - uważa minister nauki Dariusz Wieczorek z Nowej Lewicy.
Inwestycja wyraźnie zwolniła i jest na zakręcie. Pytanie, co dalej. Decyzja będzie należała do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, a tam już na dzień dobry stawiane są poważne pytania. - Czy to jest realizowalne wobec faktu, że było dużo mówione, bardzo mało zrobiono. Czyli jest bardzo duża wokół tego zbudowana propaganda, a tak na prawdę, jak zajrzeć, proces inwestycyjny w jakiejś mikroskali ruszył - podkreśla Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy i polityki regionalnej.
Wiele pytań
Ruszyły też komentarze, że audyt to pretekst, żeby Izerę - jeden z wielkich projektów rządów Prawa i Sprawiedliwości - utopić. - Ja nie odbieram prawa do tego, aby ktokolwiek sprawdzał decyzje swoich poprzedników, ale też nie chciałbym sytuacji takiej, w której jakiekolwiek audyty będą służyły temu, żeby zamknąć wszystkie projekty, które były w Polsce realizowane - apeluje Andrzej Kosztowniak z PiS. - Proponowaliśmy wielkie projekty rozwojowe. Znalazła pani w tej koalicji choć jeden taki? Nawet ze znakiem zapytania? Nie ma żadnego. Wszystkie te, które zaproponowało Prawo i Sprawiedliwość, mają być audytowane, czyli w domyśle likwidowane - dodaje Zbigniew Kuźmiuk z PiS.
Politycy PiS mówią między innymi o audycie Centralnego Portu Komunikacyjnego, który to projekt też jest jeszcze głównie na papierze lub makiecie i też jest audytowany i krytykowany przez obecną władzę.
Nie dość, że tam, gdzie miała już stać fabryka, rośnie trawa, to na ten projekt wydano od 2016 roku już blisko 280 milionów złotych, a w pierwotnych planach za rok - po polskich i nie tylko polskich drogach - miało jeździć nawet milion Izer. - Projekt jest w fazie realizacji. Tymczasem wszystkie te inwestycje są w tej chwili po kolei likwidowane, Polska jest zwijana - mówi Marcin Warchoł z Suwerennej Polski.
W sukurs projektowi chcą przyjść Chińczycy - jedni z liderów produkcji aut elektrycznych na świecie - którzy i tak są dostawcą technologii dla samochodu Izera. Zaoferowali większe zaangażowanie w fabrykę w Jaworznie - w tym zwiększenie produkcji z 100 tysięcy do nawet 300 tysięcy aut rocznie. Ale większość tej produkcji to nie byłyby Izery, a należące do Chińczyków - też elektryczne - Volvo i Smarty. - Być może oprócz fabryki samochodów będzie też fabryka baterii, więc z tego powodu należy się mocno temu przyjrzeć - mówi Dariusz Wieczorek.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Izera.pl