Społeczna Agencja Najmu to program, który ma pozwolić na tani i bezpieczny wynajem. Działa od trzech lat, na razie w 12 miastach w Polsce, ale wszystko wskazuje na to, że kolejne miasta już niedługo do niego dołączą. Ekonomiści przyznają, że to dobry krok w polityce mieszkaniowej, jednak powinien być rozwinięty na dużo większą skalę.
Społeczne Agencje Najmu mają być odpowiedzią na coraz bardziej widoczny kryzys mieszkaniowy. To rozwiązanie dla osób, których nie stać na najem po cenach rynkowych ani na zakup mieszkania.
- Mówimy tutaj o osobach z bardzo szerokiej grupy tak zwanej luki czynszowej. Są to osoby, które z jednej strony są za bogate na to, żeby dostać mieszkanie z zasobów gminy, ale za biedne, żeby wziąć kredyt i kupić sobie własne mieszkanie - mówi Agnieszka Głusińska z Fundacji Habitat for Humanity Poland.
Szacuje się, że takich osób jest aż 35 procent. Problem jest blisko dwukrotnie większy wśród samodzielnych rodziców lub rodziców z trójką dzieci.
Jak działa program?
- Dostępność mieszkań możemy poprawić nie tylko budując mieszkania komunalne, przyjmując do zasobu, ale także możemy sięgnąć po mieszkania z rynku prywatnego, mieszkania puste, które przejęte przez Społeczną Agencje Najmu mogą służyć osobom, które do tej pory na takie mieszkania nie mogli liczyć - wskazuje Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju i technologii.
- Wydaje się, że to jest ten element na przyszłość rozwoju polityki mieszkaniowej, uzupełnienie tej luki, bo rzeczywiście te ceny mieszkań na rynku wtórnym czy pierwotnym są relatywnie nadal wysokie - mówi prof. dr hab. Bogusław Półtorak z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Dzięki programowi, mieszkania mają być łatwiej dostępne i przede wszystkich tańsze, niż na rynku komercyjnym.
- Przyjmując jako stawkę rynkową, powiedzmy kawalerkę w Poznaniu gdzieś w okolicach 1500 złotych, to w tym momencie nie płacimy 1500 tylko 1200 - wskazuje Łukasz Kubiak z Zarządu komunalnego Zasobów Lokalnych w Poznaniu.
To agencja dzierżawi mieszkania od ich właścicieli, zarówno prywatnych, jak i mieszkania będące własnością miasta. Właściciele decydują się na obniżenie stawki rynkowej w zamian za bezpieczeństwo i zwolnienia z podatku.
CZYTAJ TAKŻE: Sprzedaż mieszkań może przyspieszyć
- Miasto wypłaca pieniądze właścicielom mieszkania. My pilnujemy, żeby najemcy płacili czynsz, który trafia bezpośrednio do nas, dla właścicieli jest to duży plus, ponieważ w przypadku drobnych remontów, które trzeba będzie wykonać, to miasto je pokryje - mówi Łukasz Kubiak.
Cena wynajmu może być jeszcze bardziej atrakcyjna. Najemcy mogą starać się o dopłaty do czynszu.
- Każdy najemca SAN-u może ubiegać się o dopłaty. Te dopłaty są finansowe z Banku Gospodarstwa Krajowego. Te dopłaty są indywidualne w zależności jak duże jest gospodarstwo domowe. Powiedziałbym, że tym większa jest rodzina, tym większe są dopłaty - wyjaśnia Łukasz Kubiak.
Program rozszerza się na kolejne miasta
To atrakcyjna oferta, problem w tym, że program działa na razie tylko w 12 miastach, a potrzeby są ogromne.
- (Program - przyp. red.) jest odpowiedzią na potrzeby mieszkaniowe naszych mieszkańców, mamy tam osoby, które w trudnej sytuacji życiowej w bardzo szybkim tempie znalazły możliwość zamieszkania - wskazuje Bożena Borowiec, wiceprezydentka Dąbrowy Górniczej.
W Poznaniu również wynajęto wszystkie 40 mieszkań. - W kolejce SAN-owskiej znajduje się około 60-80 osób, także tych mieszkań brakuje, cały czas poszukujemy tych mieszkań - przekazuje Łukasz Kubiak.
Również Kraków, przygotowuje się do rozpoczęcia tego projektu. Już w listopadzie pierwsi najemcy zamieszkają w nowych mieszkaniach.
- Liczymy, że w tej pierwszej fazie byłoby to około 50 mieszkań, które można by przeznaczyć. Wciąż mamy ankietę, która jest adresowana do właścicieli mieszkań, żeby się z nami kontaktowali - informuje Dariusz Nowak z Urzędu Miasta Krakowa.
Największym wyzwaniem i jednocześnie dającym najwięcej możliwości, jest pozyskanie przez Społeczne Agencje Najmu mieszkań, które stoją puste. A to nawet co 10. mieszkanie w Polsce.
- To jest nawet dwa miliony. Te mieszkania w tym czasie nie pracują, SAN-y mają szansę, może nie wszystkie te mieszkania zdjąć z rynku, ale gdyby to było te dodatkowe 500 tysięcy w skali kraju, kilka tysięcy w skali takiego miasta jak Wrocław czy stolica - mówi Bogusław Półtorak z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Wtedy problem kryzysu mieszkaniowego mógłby zostać częściowo rozwiązany. Jednak plany zakładają, że Społeczne Agencje Najmu do 2030 roku mają dysponować jedynie dwoma tysiącami mieszkań.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fotokon / Shutterstock