Polska psychiatria dziecięca nadal jest w zapaści. Po reformie Ministerstwa Zdrowia zmieniło się dużo, ale nadal za mało, by problemy zniknęły lub stały się mniejsze. Wciąż brakuje wielu specjalistów, a szpitalne oddziały są przepełnione. Na alarm boją także dane Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę i policji.
Kiedy były już minister zdrowia Adam Niedzielski dwa lata temu zaczął wprowadzać reformę psychiatrii dziecięcej, to padało dużo obietnic i zapewnień. - Choroby psychiczne stają się jednym z głównych problemów, co widzimy po przyroście pacjentów - mówił w październiku 2022 roku Niedzielski.
Po reformie zmieniło się na lepsze wiele, co podkreślają sami specjaliści, ale jednocześnie dodają, że jeszcze dużo jest do zrobienia. - Co do zasady myślę, że tam było dużo sensownego sposobu myślenia - ocenia lek. Bartłomiej Taurogiński, psychiatra dziecięcy i psychoterapeuta Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. - To jest doskonały krok naprzód, ale tylko krok - zwraca uwagę dr Beata Rajba, psycholożka, Uniwersytet Dolnośląski DSW.
Reforma wprowadziła między innymi tak zwane trzy poziomy referencyjności ośrodków pomocy psychologicznej i psychiatrycznej dla dzieci. Wzrosła dostępność do podstawowej opieki terapeutycznej, a docelowo - w 2027 roku - gabinet psychologa lub terapeuty ma być w każdej gminie.
Zobacz też: Wielu uczniów nie ma chęci do życia, prawie 9 procent podjęło próby samobójcze. Raport Fundacji Unaweza
- Najnowsze dane (pokazują, że - przy.red.) 450 gmin w lipcu nie miało psychologa szkolnego w Polsce. Wąskim gardłem jest drugi poziom, czyli ośrodki zdrowia psychicznego - wskazuje Rajba. - Stan jest taki, że z pewnością brakuje kadry, które są gotowe pomagać młodym osobom. Stan jest taki, że mamy coraz więcej dzieci wymagających opieki specjalistycznej - dodaje Taurogiński.
W szpitalach brakuje miejsc
Praktycznie w całym kraju brakuje miejsc w poradniach, mimo ich zwiększonej dostępności. Rośnie też liczba pacjentów na oddziałach szpitalnych. - W czasie pandemii wpłynęło do systemu 50 procent więcej potrzebujących dzieci tylko samej opieki psychiatrycznej, oprócz tego są jeszcze (dzieci - przyp. red.) potrzebujące psychologa - zwraca uwagę Rajba.
Brakuje też specjalistów. W całym kraju psychiatrów dziecięcych jest niewiele ponad 500 osób. - W praktyce oni odpływają do prywatnej służby zdrowia. Trudno im się dziwić, bo zarobki są takie jakie są, praca też jest ciężka, oddziały są przepełnione. Cały czas obłożenie wynosi na przykład 150 procent - wskazuje Rajba. - Nasi pacjenci są często pacjentami depresyjnymi, wycofani, po próbach samobójczych. Im często trudno mówić o swoich emocjach, o tym co ich boli - dodaje dr Małgorzata Wyrębska-Rozpara, ordynator Oddziału Psychologii i Młodzieży w Szczecinie.
Czytaj również: Dzieci w kryzysie psychicznym. Tomasz Rowiński o tym, co powinno zaniepokoić rodziców
O tym, że stan psychiczny polskich dzieci i młodzieży jest bardzo zły, świadczą między innymi statystyki telefonu zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. - W zeszłym roku przeprowadziliśmy 885 interwencji ratujących życie lub zdrowie dzieci. To była liczba rekordowa od początku działania telefonu zaufania - informuje Monika Kamińska z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Czyli od 15 lat, a tylko w pierwszej połowie tego roku interwencji ratujących życie i zdrowie było już blisko 500.
- Dzieci w tym rozmowach mówią o tym, że nie radzą sobie ze stresem, że czują permanentny strach, niepokój, że nie widzą sensu życia - mówi Kamińska.
Gdze szukać pomocy?
Zatrważające są też dane ze statystyk policji. - W zeszłym roku próbowało sobie odebrać życie dwa tysiące dzieci, a to jest i tak tylko wierzchołek góry lodowej, bo uważa się, że 8 do 10 razy więcej jest tych prób, tylko one nie są ujęte w oficjalnych statystykach, bo nikt się o nich nie dowiaduje. W tym roku, tylko w styczniu, było to 856 dzieci, czyli prawie połowa tego, co w zeszłym roku - wskazuje dr Beata Rajba.
- Te dane, te liczby, pokazują, że jesteśmy naprawdę w ogromnym kryzysie - podkreśla Kamińska.
Szpitalne oddziały dziecięce nadal pękają w szwach i nierzadko są przepełnione. Na pomoc specjalistów publicznej opieki zdrowotnej często trzeba czekać miesiącami. Podobnie jak na łóżko na oddziale. Jednak jedno specjaliści przyznają solidarnie - gdyby nie reforma psychiatrii dzieci i młodzieży, to kryzys byłby jeszcze poważniejszy.
- Dzieci cierpią trudy dorosłych. Dzieci cierpią trudy systemu, który wszyscy współtworzymy. To znaczy systemu, jak zorganizowana jest nasza kultura wokół emocji, jak jest zorganizowana kultura wobec sięgania po pomoc - ocenia lek. Bartłomiej Taurogiński.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych lub trudności psychicznych, sięgnij po profesjonalną pomoc psychiatryczną, psychologiczną bądź psychoterapeutyczną. Tutaj znajdziesz bezpłatną, profesjonalną pomoc dla dzieci i osób dorosłych. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zawsze dzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock