W Gliwickim Centrum Medycznym lekarze lawinowo składają wypowiedzenia. Od pół roku zamknięty jest oddział chirurgii dziecięcej, teraz praktycznie nie działa ortopedia. Z pracy chcą zrezygnować również lekarze z interny i kardiologii. Powodem jest konflikt z władzami placówki. W obronie lekarzy stają mieszkańcy, władze miasta problemu nie widzą.
Kiedy doktor Jacek Donabidowicz skończy dyżur na oddziale ortopedycznym, pacjenci zostaną teoretycznie bez opieki. - Trudna sytuacja. Niebezpieczna w pewnym sensie, bo oddział zostaje bez lekarza - mówi chirurg.Wszyscy lekarze, na czele z ordynatorem oddziału, złożyli wypowiedzenia. Pacjenci są odsyłani, a planowe zabiegi odwoływane.
- Pacjenci, którzy są po zabiegach operacyjnych, w godzinach popołudniowych będą zabezpieczeni przez kolegów z oddziału chirurgii ogólnej - uspokaja jednak dyrektor do spraw medycznych doktor Wojciech Maruszewski.
W gliwickim szpitalu były dwa oddziały ortopedii. Jedne już został zamknięty. Zamknięcie drugiego, jak twierdzą lekarze, to kwestia czasu. I na tym nie koniec. - Mam wiadomość z ostatniej chwili. Wygląda na to, że pada nam kolejny oddział. Mówię o oddziale kardiologicznym. Rozpadają nam się oddziały zabiegowe - mówi doktor Anita Rogulska, chirurg.
Konflikt
- Same mury pacjentów leczyć nie będą. Tam jest ogromny konflikt między prezesem a kadrą. I ludzie nie chcą z tym prezesem pracować - mówi mieszkanka Gliwic, Beata Kaniowska.
Na konflikcie cierpią pacjenci, bo pomocy muszą szukać w oddalonym o dziesięć kilometrów Zabrzu albo Rybniku - trzydzieści kilometrów dalej.
Prezes szpitala miejskiego w Gliwicach nie chce tłumaczyć się przed kamera. Dyrektor do spraw medycznych twierdzi, że lekarze po prostu wykorzystali sytuacje. - Były prowadzone rozmowy z lekarzami ortopedii, którzy mieli żądania płacowe. A przy okazji można sobie coś załatwić - twierdzi doktor Maruszewski.
Lekarze z chirurgii - jak utrzymują - chcieli "załatwić" dodatkowe ręce do pracy. - Walczyli od dwóch lat z prezesem, żeby przyjął kogoś na dyżury. Ich było mało, przekroczony mieli czas pracy. Nie mogli się dogadać, więc lekarze złożyli wypowiedzenia - opowiada Jolanta Kozak, pielęgniarka. - Nie oczekujemy wysokich wynagrodzeń, natomiast chcemy bezpieczeństwa stanowiska pracy - dodaje doktor Rogulska.
"Patologia"
W obronie lekarzy stanęli mieszkańcy Gliwic. Podczas marszu domagali się przede wszystkim przywrócenia oddziału chirurgii dziecięcej. Zebrali ponad tysiąc podpisów i złożyli petycje do urzędu miasta, któremu podlega szpital.
- W zeszłym tygodniu prezes szpitala złożył wypowiedzenie. Natomiast, co jest zupełnie niezrozumiałe dla mieszkańców, wiceprezydent tego wypowiedzenia nie przyjął, twierdząc, że prezes jest świetnym zarządcą - mówiła Beata Kaniowska, mieszkanka Gliwic.Władze miasta odmówiły komentarza w tej sprawie.
Radny Zbigniew Wygoda twierdzi, że prezydent bagatelizuje problem. - Jeżeli nie zmieni swojego podejścia, to jest ryzyko zamknięcia kolejnych oddziałów. To już jest jakaś patologia w tym momencie - podkreśla Wygoda.
Po negocjacjach kilku ortopedów cofnęło wypowiedzenia. Od poniedziałku wrócą do pracy. Szpital ma zatrudnić też nowych lekarzy. Nie wiadomo jednak co z pozostałymi oddziałami.
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po południu