Brakuje urzędników wyborczych. Termin przyjmowania zgłoszeń - wydłużany dwa razy - minął w poniedziałek. W Szczecinie nie zgłosił się nikt. Czy uda się znaleźć kandydatów, czy będzie ich musiał wskazać minister spraw wewnętrznych i administracji?
Waldemar Gorzycki, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Szczecinie, musi znaleźć siedmiu urzędników wyborczych. Liczba kandydatów - zero. Tłumaczy, że powodów jest kilka: - Trzeba wziąć pod uwagę, że do gminy trzeba dojechać, wykonywać obowiązki w innej gminie, czasami w godzinach swojej pracy, więc trzeba jakieś zwolnienie z macierzystej jednostki - wylicza. - To też może być przeszkoda, tym bardziej, że za dojazdy do gminy nie są zwracane koszty - dodaje.
Jak dojechać, jak funkcjonować, jak mieszkać?
Urzędnik wyborczy - odpowiedzialny za organizację wyborów w obwodach głosowania - nie może bowiem pracować w gminie, w której mieszka.
- Jak tam dojechać, jak tam funkcjonować, jak tam mieszkać w okresie tych trzech najważniejszych miesięcy przed wyborami i jeszcze jakiś czas po wyborach? Więc mnie to nie zaskakuje, że nie ma chętnych - mówi Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
- Urzędnik jest siłą rzeczy podległy politykowi, czyli wójtowi, burmistrzowi bądź staroście, pod którym pracuje. Jednocześnie ten polityk dalej ubiega się o mandat - mówi Łukasz Schreiber, poseł PiS, pytany o to, skąd pomysł, by urzędnik wyborczy pochodził spoza gminy, w której będzie pracował. - Chcemy wyeliminować, być może niewielką, liczbę zdarzeń patologicznych - dodaje.
Termin zgłaszania kandydatów na urzędników wyborczych przesuwano już dwukrotnie. Bezskutecznie - z ponad pięciu tysięcy niezbędnych do organizacji wyborów w całym kraju udało się do tej pory znaleźć 2,5 tysiąca.
Długa lista wymagań
Lista wymagań wobec kandydatów jest długa. Muszą to być apolityczni urzędnicy, powoływani na okres 6 lat spośród pracowników urzędów, obsługujących: organy administracji rządowej lub samorządowej z wykształceniem wyższym. Waldemar Gorzycki dodaje, że nie mogą to także być studenci - ci licznie dzwonili z zapytaniami - emeryci, renciści czy pracownicy prywatnych firm.
Ponieważ kandydaci na urzędników wyborczych nie zgłosili się sami, dyrektor delegatury występuje do wojewody, marszałka województwa, starostów i wójtów, (burmistrzów, prezydentów miast) o zgłoszenie, w terminie 7 dni, brakujących kandydatów. Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, nie wyobraża sobie, żeby mógł wywiązać się z tego obowiązku. - Ja sobie tego kompletnie nie wyobrażam, że swoim urzędnikom będę nakazywał pracę w innych gminach. A jeżeli już, to będą musieli wziąć urlopy w mojej gminie. To wszystko jest postawione na głowie - mówi.
Przepisy mówią, że jeśli "liczba kandydatów wciąż jest niewystarczająca, Szef Krajowego Biura Wyborczego występuje do ministra właściwego do spraw administracji o podjęcie działań umożliwiających powołanie właściwej liczby urzędników wyborczych". Reporter TVN24 chciał zapytać ministra spraw wewnętrznych i administracji, czy już wie, jak nakłonić urzędników do kandydowania. Minister Joachim Brudziński nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami.
Czas upływa - na powołanie wszystkich urzędników wyborczych zostało 10 dni.
Autor: Rafał Poniatowski / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24