Rocznica pogromu kieleckiego i wieniec niezgody. Organizator uroczystości upamiętniających dramatyczne wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat skrytykował działaczy Solidarności, którzy pod tablicą pamiątkową złożyli wieniec z napisem, który sugeruje, że pogrom Żydów był prowokacją UB.
Tłum uczestników wziął udział w uroczystościach upamiętniających Pogrom kielecki. Nie obyło się bez emocji. Kością niezgody okazał się wieniec.
Bogdan Białek skrytykował Solidarność za złożenie pod tablicą pamiątkową wieńca z napisem sugerującym, że pogrom miałby być prowokacją UB.
- Nawet, jeśli to była prowokacja, to kto ją wykonał, kto się dał sprowokować i dlaczego się dał sprowokować? Tak łatwo sprowokować ludzi do mordu? - pytał Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia imienia Jana Karskiego.
- Jest powołana specjalna grupa w Instytucie Pamięci Narodowej, która cały czas bada i zajmuje się tymi wydarzeniami. Mam nadzieję, że nastąpi i przygotowany zostanie raport i z tego raportu wszyscy musimy wyciągnąć wnioski - mówi Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność".
- Nic się bez wiedzy sowietów tutaj zdarzyć nie mogło i musimy też zdawać sobie z tego sprawę, w jaki sposób system komunistyczny był tutaj instalowany. Kto wie, czy pogromy nie były jedną z metod wprowadzania tego systemu - dodaje doktor Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik delegatury IPN w Kielcach.
"Pogrom kielecki rozpoczął się od plotki"
Zdaniem organizatora prawda jest dużo prostsza. Przyczyną pogromu, podczas którego zamordowano około czterdziestu osób, a drugie tyle raniono, była nienawiść.
- Pogrom kielecki rozpoczął się od plotki o tym, że Żydzi porywają dzieci na macę. Plotki, którą uwiarygodnił Henio Błaszczyk, który uciekł z domu i wróciwszy do niego tłumaczył się w ten sposób, że Żydzi go porwali - opowiada profesor Joanna Tokarska-Bakir z Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk.
Od podobnych plotek rozpoczynały się niemal wszystkie wystąpienia przeciw Żydom w tamtym czasie.
- Są niezbite dowody, że w działaniach zbrodniczych 4 lipca 1946 roku brał udział tłum złożony z mieszkańców Kielc. To nie byli żadni jacyś przybysze, przebierańcy - twierdzi Bogdan Białek.
Profesor Joanna Tokarska-Bakir, która badała okoliczności pogromu zapewnia, że nie znalazła żadnych dowodów, które mogłyby potwierdzić hipotezę o prowokacji.
- Takich dowodów w archiwach IPN-u nie ma. Jeśli ktoś je zna, to powinien się zgłosić i je ogłosić - przekonuje profesor Joanna Tokarska-Bakir.
Autor: Mateusz Kudła / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24