Nauczanie indywidualne - w szkole czy poza nią? Nowe przepisy dla wielu nie są do końca jasne. Minister edukacji przekonuje, że żadne dziecko nie będzie skazane na siedzenie w domu, ale rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
Mateusz z Sosnowca ma 18 lat, zespół Aspergera i chorobę dwubiegunową. Uwielbia robić fotoreportaże o strażakach. Chciałby pochwalić się nimi w szkole. Ale nie może. - Miałem dobre oceny, uczyłem się, miałem chęć do życia. A teraz? Szkoda słów - mówi. - Pozbawiając syna kontaktów z rówieśnikami, szkołą, przyjaciółmi, zabrali mu tak naprawdę życie - dodaje jego matka.
Chłopak chodził do technikum hotelarskiego. Przez nowe przepisy lekcje może mieć tylko w domu. Szkoła miała związane ręce. Rodzice też.
Mateusz jako osoba niepełnosprawna został objęty kształceniem specjalnym. Zgodnie z nowymi przepisami szkoła musiała stworzyć dla niego Indywidualny Program Edukacyjno-Terapeutyczny. Program, który - jak przekonuje minister edukacji - wcale nie zamyka dzieci w domach.
Jednak w rzeczywistość w Sosnowcu wygląda inaczej. - Dostaliśmy (ze szkoły - przyp. red.) odmowę. Motywowali to tym, że dziecko, które ma orzeczenie o kształceniu specjalnym nie kwalifikuje się do nauczania indywidualnego w szkole - mówi mama Mateusza.
Przepisy ministerstwa edukacji nie są precyzyjne. A jeden z nich mówi wprost o tym, że indywidualnej ścieżki nauczania nie prowadzi się dla uczniów z kształceniem specjalnym.
Apele o zmianę przepisów
Minister Anna Zalewska zapowiedziała, że zajmie się przypadkiem Mateusza z Sosnowca. Ale jego matka mówi, że lepiej byłoby zmienić przepisy. - Jeśli pani chce pomóc, proszę pomóc wszystkim tym dzieciom - apeluje.
Wcześniej Mateusz miał nauczanie indywidualne. Uczył się w domu, ale chodził też do szkoły na zajęcia. Ministerstwo Edukacji rozdzieliło nauczanie indywidualne od kształcenia specjalnego. Nauczanie indywidualne przeznaczone jest dla dzieci, które tylko przez pewien czas nie mogą chodzić do szkoły np. ze względu na złamaną nogę.
- Bardzo bym chciał, żeby zmieniono zdanie i żeby nam, uczniom chorym i cierpiącym pozwolono pójść do szkoły - mówi Mateusz.
Sytuację w szkołach utrudniają też przepisy dotyczące zatrudniania terapeutów, których szkoła musi zapewnić dla dzieci niepełnosprawnych. Teraz musi też zatrudniać ich na etatach. Przez małą liczbę chorych - na etatach niepełnych. Terapeuci zmuszeni są rezygnować, bo żeby się utrzymać, pracowali dotąd w kilku szkołach jednocześnie.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci zbierają podpisy pod petycją do Ministerstwa Edukacji z prośbą o zmianę przepisów. Akcję wspiera Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Autor: Sylwia Piestrzyńska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24