Małżeństwu z Lublina do szczęścia brakuje jedynie 32 metrów kwadratowych. Jednak nie może być to pierwsze lepsze mieszkanie, bo pan Łukasz ma czterokończynowe spastyczne porażenie mózgowe i w komunikacji pomaga mu syntezator mowy. Para potrzebuje mieszkania, które będzie specjalnie przystosowane.
Do szczęścia brakuje im tylko 32 metrów kwadratowych. - My to mieszkanie wyremontowaliśmy dzięki pomocy dobrych ludzi. Bo tutaj, hmmm... Może nie powiem, że było katastrofalnie, ale nie bardzo było do zamieszkania - mówi Ewelina Czerwińska.
A mieszkanie trzeba było nie tylko wyremontować, ale przede wszystkim dostosować do potrzeb pana Łukasza. Mężczyzna od urodzenia ma czterokończynowe spastyczne porażenie mózgowe i w komunikacji pomaga mu syntezator mowy.
- Niekiedy moje ciało jest napięte jak struna. Potrzebuję pomocy przy każdej czynności intymnej. Wielu uważa mnie za upośledzonego intelektualnie tylko dlatego, że nie mówię - tłumaczy Łukasz Czerwiński.
I choć żona rozumie go bez słów, wielu osobom ciężko zrozumieć ich związek. Nawet ksiądz nie chciał udzielić im ślubu, a oni sami wciąż muszą walczyć ze stereotypami.
- Mnie takie coś boli, że ktoś nie wpadnie na to, że to jest mój mąż. To może być mój brat albo mój podopieczny, ale mąż? Coraz więcej osób na to wpada, bo po nas to widać, po naszych relacjach - mówi Ewelina Czerwińska.
Pomagają radami
Czerwińscy starają się żyć tak jak każda inna para. Na swojej stronie "Miłość bez tabu" pokazują swoje radości, rozterki i problemy. Przełamują tabu, mówiąc o swojej wierze, małżeństwie czy dzieciach.
- Przy żonie nauczyłem się cieszyć tym, co jest tu i teraz - wyznaje Łukasz. - Ostatnio napisały do nas dwie osoby, które przyznały się, że coś czują do drugiej osoby z dysfunkcją, lecz bali się do tego przyznać. Dzięki naszej historii poczynili pierwsze kroki ku temu, by coś stworzyć - opowiada.
Oni też chcieliby coś stworzyć: własny kąt, w którym będą mogli spokojnie mieszkać, bez obawy, że ktoś wypowie im umowę. Pan Łukasz robi, co może, żeby zarobić pieniądze - przez co, paradoksalnie, jest im nie łatwiej, a trudniej.
- Wnioskowaliśmy o mieszkanie komunalne z zasobów miasta i nawet już jedno oglądaliśmy. Jednak przy końcowym etapie okazało się, że o 56 złotych przekroczyliśmy próg dochodowy - tłumaczy Łukasz.
Tarapaty z mieszkaniem
Czerwińscy byli więc za bogaci na mieszkanie komunalne, ale za biedni, żeby dostać kredyt w banku. Po wielu miesiącach radni miasta w Lublinie zmienili kryteria. - W przypadku rodziny to kryterium wzrosło o 20 procent, a w przypadku osób samotnych o 30 procent - mówi Ewa Lipińska z Wydziału Spraw Mieszkaniowych Urzędu Miasta w Lublinie.
Jednak przedtem Czerwińscy nie mogli dłużej czekać w niepewności. Podpisali umowę przedwstępną z prywatnym właścicielem mieszkania, przez co wypadli z kolejki na to miejskie.
- Mieliśmy zastrzeżoną możliwość pierwokupu. No i pojawił się pomysł, że skoro mamy część oszczędności, bo mamy trochę ze ślubu, trochę dostaliśmy od rodziców w prezencie, to czemu by tego nie wykupić - mówi Ewelina Czerwińska.
Czerwińskim wciąż brakuje pieniędzy, które muszą wpłacić do końca miesiąca. Jeśli tego nie zrobią, mieszkanie może zostać sprzedane komuś innemu, a oni sami stracą szansę na realizację swoich marzeń.
- Nie możemy sobie pozwolić na chwilę niepewności przy planowaniu potomstwa. Własne "m" to poczucie bezpieczeństwa - mówi Łukasz.
Autor: Katarzyna Sosulska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Artur Mulak | archiwum prywatne