W Bieczu pod Gorlicami ma stanąć posąg dwumetrowej postaci z mieczem w dłoni i smutnym spojrzeniem, i to za pieniądze unijne. Według legendy w Bieczu funkcjonowała szkoła katowska. Mieszkańcom zależy na promowaniu lokalnej historii i folkloru.
Wkrótce każdy, kto odwiedzi Biecz w Małopolsce, będzie mógł sobie zrobić zdjęcie z katem. W Bieczu pod Gorlicami ma stanąć posąg kata o wysokości ponad dwóch metrów.
- Ma być symbolem sprawiedliwości - tłumaczy Robert Łętowski, koordynator projektu "Mistrz świętej sprawiedliwości". - Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Rumunia ma swojego Drakulę, to Biecz zasługuje na kata, jak najbardziej - uważa Krzysztof Filipak, pomysłodawca "Muzeum Dawnego Prawa".
Pieniądze na tę nietypową atrakcję władze miasta pozyskały z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Próbowały po trzykroć - wreszcie się udało.
- Można pięć milionów wydać na kanalizację, no i cóż, a pięćset tysięcy wydać na kata i wszyscy o tym kacie będą gadali, bo go widzą, a o kanalizacji dopiero będą gadali, jak się zapcha - mówi Robert Łętowski.
Miasto katów
Chodzi o to, żeby przyjezdni gadali o historii miasta. Kilkaset lat temu miała w Bieczu funkcjonować szkoła katów.
- Egzaminem mistrzowskim było jedno, płynne ścięcie głowy mieczem. Po takim ścięciu, po takiej doskonale, perfekcyjnie przeprowadzonej egzekucji, taki kat młody mógł ruszyć w świat - wyjaśnia "katem Maurycym" z Muzeum Ziemi Bieckiej.
Według krytyków istnienie szkoły katowskiej w Bieczu to nieprawdziwa informacja wymyślona przez dziewiętnastowiecznego dziennikarza.
Faktem jest natomiast, że Biecz dysponował przywilejem miecza, czyli prawem wymierzania kary śmierci.
Funkcjonował w Bieczu cech katowski, a kaci z Biecza mieli być nawet wypożyczani innym miejscowościom. - Bycie katem w Bieczu zapewniało już w zasadzie pewną karierę w tym zawodzie - twierdzi Krzysztof Filipiak.
Równocześnie w podziemiach miasta powstaje Muzeum Dawnego Prawa, gdzie turyści będą mogli zapoznać się z narzędziami pracy katów. Jednym z eksponatów jest replika fotela inkwizytorskiego.
Kat do rany przyłóż
Niektórzy kaci z Biecza mieli też ludzką twarz - jak kat Jurek, który zasłynął tym, że cytował skazańcom Owidiusza i Homera.
- Był to też człowiek do rany przyłóż, dosłownie i w przenośni. Raz, że znał się bardzo dobrze na fachu medycznym, dwa, że służył zawsze ludziom dobrą radą - opowiada "kat Maurycy".
Kat, który w drugiej połowie roku stanie w Bieczu, radą nie posłuży, a ścinać będzie raczej tylko z nóg.
- Najgorzej, jak nie gadają, nie? Także nieważne, czy dobrze czy źle, oby gadali, i tego byśmy chcieli - kwituje Robert Łętowski.
Autor: Mateusz Kudła / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24