Ukraińcy mieszkający w Polsce pilnie śledzą wybory prezydenckie w ich ojczyźnie. Na kogo oni zagłosują i czym będą się kierować? Dla młodych istotne są trzy kluczowe sprawy: by Ukraina dawała takie możliwości, że można będzie tam wrócić i godnie żyć, by zakończyła się wojna na wschodzie kraju, by dalej zbliżać się do Unii Europejskiej oraz NATO. Wybór mają trudny - z obecnego prezydenta nie są zadowoleni, a czar jego rywala prysł. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Młodzi, wykształceni, ambitni. Z ich losami i rozterkami mogą się utożsamiać tysiące rówieśników z Polski, którzy wyjechali na Zachód. Z jedną różnicą - dla Ukraińców Zachód to Polska. Z Ukrainy przyjechali do naszego kraju na studia, tu zdobywają doświadczenie zawodowe, pracują. Mierzą się z pytaniem: zostać czy wracać?
"Wracać na pewno to nie. Może wyjadę gdzieś dalej". "W obecnej sytuacji na pewno już nie. Nie planuję". "Na razie planuję tu zostać na stałe". "Zależy od różnych kwestii, ale tak, planuję wrócić". "Pomyślę o tym jeszcze". Pięć odpowiedzi od pięciu różnych młodych ludzi z Ukrainy.
Cała piątka śledzi z uwagą to, co dzieje się w ich ojczyźnie. W niedzielę rozstrzygnie się, kto zostanie prezydentem Ukrainy - Petro Poroszenko czy Wołodymyr Zełenski.
- Żaden z kandydatów mnie nie przekonuje na 100 procent. To jest niestety trochę tak, że głosujemy nie za, a przeciw - mówi Angela Serochina, która mieszka w Warszawie.
"Pojawiła się nadzieja"
Naszych rozmówców pytamy o fenomen Wołodymyra Zełenskiego. Sondaże wskazują jednoznacznie, że ten aktor telewizyjny zwycięży - popiera go ponad 50 procent wyborców.
- Pojawiła się nadzieja, że przyjdzie ktoś z narodu, kto nie jest związany ani z kręgiem politycznym, ani nie jest oligarchą, i coś zmieni. Zmieni postrzeganie nas na świecie, że nie jesteśmy kimś, komu ciągle trzeba pomagać, takim młodszym bratem - uważa Elena Lichowska-Szydłowska, mieszkanka Krakowa.
Wołodymyr Zełenski w powszechnej opinii uchodzi za kandydata młodych ludzi. Komik i showman ogromną popularność zdobył dzięki serialowi "Sługa Narodu", w którym gra nauczyciela, przypadkowo wybranego na prezydenta kraju.
Zasadnicze pytanie przed niedzielnymi wyborami brzmi: na ile wyborcy będą w stanie odróżnić serialową fikcję od rzeczywistości.
- Ja rozumiem ludzi, którzy potrzebują jakiegoś takiego narodowego bohatera, który przyjedzie i będzie walczyć ze złem. To jest spoko, to jest normalna historia, ale tylko w literaturze albo w filmie - komentuje Ołeksandr Panasiuk, który mieszka w Warszawie.
- Myśleliśmy, że fajnie, że to jest taki młody, świeży prezydent, który może coś zmieni w naszym kraju, ale później, jak już pospływało trochę faktów o nim, to już, niestety, tak nie sądzę - wyznaje Dymytro Dyczenko, mieszkaniec Gdańska.
Kwestia imigracji
Rozczarowanie naszych rozmówców budzi to, że kandydaci w wyborach prezydenckich nie przedstawiają pomysłów, jak zatrzymać masowy exodus Ukraińców za granicę.
Kandydat Zełenski mówi, że chce mieszkać w kraju, w którym nie będzie ogłoszeń z zaproszeniem do pracy w Polsce. Z drugiej strony mówi, że migrację zarobkową trzeba rozpatrywać jako "swego rodzaju uniwersytet, na którym Ukraińcy uczą się europejskiego stylu życia, standardów pracy i prowadzenia biznesu".
Kwestia wojny
Ukraińców z ojczyzny wypycha nie tylko brak pieniędzy czy perspektyw. Od przyszłego prezydenta oczekują przede wszystkim zaprowadzenia pokoju.
- Oczywiście bardzo bym chciała, żeby się skończyła ta wojna w Donbasie - mówi Daria Melnyk, która mieszka w Łodzi. Dodaje, że ważne dla niej jest także doprowadzenie do końca procesu wprowadzania Ukrainy do UE i NATO.
- Ja urodziłam się na zachodniej Ukrainie - mówi Elena Lichowska- Szydłowska. Dodaje, że to tam najczęściej z wojny wracają trumny. Jak mówi, najważniejsze jest, by to się skończyło.
Na zakończenie konfliktu w Donbasie kandydaci na prezydenta zdają się nie mieć pomysłów, bo głównym rozgrywającym i tak jest w tej kwestii Kreml.
Co dziesiąty Ukrainiec zarabia na chleb za granicą. O wyjeździe z kraju myśli ponad połowa młodych ludzi. Pieniądze, które imigranci ekonomiczni wysyłają do swoich rodzin, stanowią około 12 procent PKB kraju.
W Polsce żyje i pracuje prawie 1,5 miliona Ukraińców. Już ponad połowa zagranicznych studentów w naszym kraju pochodzi z Ukrainy.
Autor: Jakub Loska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS