Decydujemy się na rolę statysty w Eurokorpusie mając możliwość zostania jednym z rozgrywających, ale z drugiej strony jest to struktura bardzo papierowa - ocenił w "Faktach z Zagranicy" Wojciech Brochwicz, były wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w rządzie Jerzego Buzka. Marek Świerczyński, starszy analityk do spraw bezpieczeństwa "Polityki Insight" podkreślił z kolei, że "Polska musi wnieść istotny wkład" w dowództwach sił wojskowych w naszym kraju - tym budowanym w Elblągu oraz rozbudowywanym w Szczecinie. - Polska w tych dowództwach nie będzie sama, ale skądś musi tych oficerów wziąć - dodał.
- Ja bym tej sytuacji nie demonizował. Z jednej strony rezygnujemy z tej aktywnej roli w Eurokorpusie i szkoda, bo to jest działanie w Europie pierwszej prędkości - stwierdził Brochwicz. - Decydujemy się na drugą prędkość, czyli na rolę statysty w Eurokorpusie, mając możliwość zostania jednym z rozgrywających. Z drugiej strony sam Eurokorpus jest strukturą, powiedziałbym, bardzo papierową - dodał. - To jest sztab oficerów, to jest - w tej chwili - około 6 tysięcy żołnierzy - wyliczał.
- Uczestniczymy aktywnie w innym korpusie, w Korpusie Północno-Wschodnim z dowództwem w Szczecinie, który jest pełnowymiarowym, pełnosprawnym, gotowym do użycia w ciągu 48 godzin korpusem międzynarodowym - dodał.
Jego zdaniem polsko-duńsko-niemiecki korpus szczeciński jest "dużo poważniejszy" niż Eurokorpus. - Oddzieliłbym politykę od kwestii czysto praktycznych - dodał.
Oficerowie sztabowi - "rzadkie dobro"
- Musimy patrzyć na to, co jest bliższe ciału, co jest bliższe potrzebom naszych sił zbrojnych i musimy to wszystko rzuć na nasze zasoby - stwierdził z kolei Marek Świerczyński. - Nasze zasoby nie są aż takie potężne, jeżeli chodzi o wykwalifikowanych, doświadczonych oficerów sztabowych. To jest rzadkie dobro w naszej armii - dodał.
Jego zdaniem udział polskich oficerów w Eurokorpusie jest dla nich dobrą szkołą dlatego "należy się cieszyć, że mimo podjęcia takiej decyzji - trudnej politycznie, jak i pod względem potencjalnych skutków wojskowych - nie zrywamy tej współpracy tak po prostu, z dnia na dzień, tylko pozwalamy tym oficerom dokończyć ich kadencje". - Mam nadzieję, że ci oficerowie zostaną zagospodarowani w tych tworzonych w Polsce dowództwach - dodał.
- Trzeba powiedzieć sobie jasno: NATO rozpoczyna od kwietnia wielonarodową, wzmocnioną obecność wojskową na wschodniej flance. I to w Polsce będą umiejscowione dwa ośrodki dowódcze. Jeden w Elblągu, budowany z problemami jak widzimy po listach kierowanych przez prezydenta Dudę do ministra Macierewicza, i rozbudowywane dwukrotnie, jeżeli chodzi o zasób kadrowy, dowództwo w Szczecinie. W obu tych dowództwach Polska musi wnieść istotny wkład - podkreślił Świerczyński.
Pytani o to, czy redukcja liczby oficerów w Eurokorpusie nie jest odwróceniem się od naszych sojuszników zarówno Brochwicz jak i Świerczyński podkreślili, że polscy żołnierze brali udział we "wszystkich najważniejszych operacjach narodowych" w ostatnich latach. - To, że nie bierzemy udziału w działalności Eurokorpusu, nie oznacza, że się wycofujemy (ze współpracy międzynarodowej - przyp. red.) - stwierdził Brochwicz.
Autor: dln / Źródło: Fakty z zagranicy