- Na zdecydowane działania wobec rządów PiS przyjdzie czas dopiero wtedy, kiedy po stronie opozycji będzie większość społeczeństwa - uważa były prezydent Lech Wałęsa. Jego zdaniem obecnie panuje „równowaga” między poparciem dla rządu a poparciem dla opozycji i dopiero po spadku poparcia dla PiS opozycja powinna wskazać swojego lidera.
Wieloletni przywódca „Solidarności” i były prezydent w „Faktach z Zagranicy” rozmawiał z Piotrem Kraśką o warunkach, jakie muszą zaistnieć, by obecna opozycja mogła wygrać następne wybory. Jego zdaniem w tej chwili nie ma takich warunków.
- Trzeba przygotowywać się do rzeczywiście zdecydowanych działań wtedy, kiedy będzie po tej stronie większość [po stronie opozycji – red.]. Na dzisiaj jest równowaga [między zwolennikami a przeciwnikami rządów PiS - red.] – tłumaczył były prezydent.
Wałęsa przekonywał, że trzeba zbierać podpisy pod referendum pytającym o skrócenie obecnej kadencji Sejmu i Senatu i „tłumaczyć narodowi”, że to, „co się dzieje, naprawdę szkodzi nam wszystkim”. – Czy ktoś zarysował dokąd dążymy? – zapytał retorycznie.
Potrzeba planu na Polskę
Były prezydent powiedział, że jeszcze nie wie, czy weźmie udział w planowanym na 6 czerwca marszu KOD i byłych prezydentów. – To zależy, jak będzie wyglądała sytuacja. Można sobie pospacerować, ale każda demonstracja powinna o czymś powiedzieć. Powinniśmy się w czymś zgodzić, coś zasygnalizować – mówił.
Piotr Kraśko zadał byłemu prezydentowi pytanie, co musiałoby się stać, żeby Lech Wałęsa stanął ramię w ramię z byłymi prezydentami w marszu i nawoływał do przyspieszonych wyborów. – PiS doprowadzi kraj – i organizacyjnie, i personalnie, i programowo – do takiej ruiny, że będzie wojna domowa. Żeby do tego nie doszło, trzeba mieć przygotowania – po prostu plan na Polskę – żeby było jak najmniej nieporozumień – powiedział Lech Wałęsa.
To nie są czasy na lidera
Zdaniem Lecha Wałęsy ewentualny lider koalicji anty-PiS miałby problem z porwaniem za sobą tłumów, bo musiałby się licytować z PiS na populistyczne obietnice, a to byłby jeszcze większy populizm. – Jak oni dają po 500 złotych [na dziecko - red.], to trzeba by było dać po 2000 złotych. Nikt odpowiedzialny czegoś takiego nie zaproponuje – tłumaczył.
Były prezydent wyraził opinię, że dopiero wtedy, kiedy PiS będzie miał problemy ze spełnieniem obietnic, to opozycja będzie mogła zaproponować swoje propozycje. Na pytanie, czy widzi gdzieś „młodego Wałęsę”, laureat Nagrody Nobla odpowiedział: mamy świetnych ludzi, liderów, tylko klimat musi być pod lidera.
- Będą czasy, które będą szybko promować liderów. Ale teraz to nie są czasy na lidera – stwierdził.
Autor: fil / Źródło: TVN24 BiS