Komisja Nadzoru i Odpowiedzialności Izby Reprezentantów przesłuchała trzech wojskowych w sprawie UFO. Kongresmani pytali o to, czy osobiście widzieli pojazdy obcego pochodzenia lub ciała obcych i czy te pojazdy mogą być zwalczane przez broń posiadaną przez USA. Najdalej w swoich zeznaniach poszedł David Grusch, były oficer wywiadu lotnictwa wojskowego Stanów Zjednoczonych. Powiedział, że istnieje tajny program pozyskiwania szczątków rozbitych statków obcych i że w niektórych wrakach znaleziono szczątki biologiczne, które nie należały do ludzi.
To jest problem i Biały Dom to przyznaje. - Zjawiska te w niektórych przypadkach miały wpływ na nasze możliwości treningowe, na zdolność pilotów do latania, szkolenia, operowania. Już samo to sprawia, że jest to kwestia bezpieczeństwa narodowego warta uwagi - informuje John Kirby, rzecznik Białego Domu.
Dlatego sprawa niezidentyfikowanych zjawisk anomalnych, inaczej UAP, trafiła do amerykańskiego Kongresu. Trzech emerytowanych wojskowych pod przysięgą zeznawało w tej sprawie w środę w Izbie Reprezentantów.
- Niezidentyfikowane zjawiska anomalne są w naszej przestrzeni powietrznej. Są zbyt rzadko raportowane, za to ich występowanie nie jest wcale rzadkie. To codzienność - wskazywał Ryan Graves, były pilot amerykańskiej marynarki wojennej.
Członkowie Komisji Nadzoru i Odpowiedzialności Izby Reprezentantów, przed którą odbyło się przesłuchanie, chcą, by amerykański rząd z większą otwartością dzielił się informacjami o UAP. - Niektóre agencje rządowe wiedzą o niezidentyfikowanych zjawiskach anomalnych więcej, niż mówią, ale ze względu na rozbudowane praktyki utajniania informacji te dane nie są dostępne - mówił Graves.
Szczątki obcego pochodzenia
Według jednego z przesłuchiwanych, rząd nie tylko utajnia informacje na ten temat, ale i od lat jest w posiadaniu szczątków pozaziemskich obiektów.
David Grusch, były oficer wywiadu lotnictwa wojskowego Stanów Zjednoczonych, przekazał, że w przypadku niektórych z odzyskanych szczątków zostały zdobyte próbki biologiczne. Na pytanie, czy były to próbki pochodzące od człowieka, odpowiedział, że nie i dodał, że taka była ocena osób bezpośrednio związanych z programem.
Sprawa zdaniem wojskowych wymaga powagi, bo - jak tłumaczą - nadludzka technologia, której nie znają, może stanowić po prostu zagrożenie dla kraju.
- Technologia, z którą mieliśmy do czynienia, była znacznie lepsza od tego, czym my dysponujemy. Wyobraźcie sobie, gdybyśmy tę technologię przejęli, odtworzyli i wprowadzili do użytku - mówimy o czymś, co może polecieć w kosmos albo w dowolne miejsce, wylądować gdzieś w kilka sekund, wykonać zadanie i odlecieć. I nie możemy nic z tym zrobić. Nic - mówił David Fravor, emerytowany oficer amerykańskiej marynarki wojennej.
Obserwacja podczas misji
Dwaj byli piloci myśliwców F-18 opowiedzieli o tym, co widzieli podczas niektórych misji treningowych. - Wszyscy widzieliśmy niewielki obiekt o owalnym kształcie, który gwałtownie przemieszczał się nad wodą, niczym piłeczka pingpongowa. Gdy zbliżyliśmy się do niego na odległość blisko 800 metrów, obiekt szybko przyspieszył i zniknął. Nie uwierzy pan, ale ten obiekt przeleciał 60 mil w mniej niż minutę. Możecie sobie sami wyliczyć prędkość - opowiadał na przesłuchaniu Fravor.
Mowa o prędkości 6 tysięcy kilometrów na godzinę. To oznacza, że opisany obiekt, według zeznającego, poruszał się z prędkością niemal pięć razy większą niż dźwięk. Kolejny pilot wspominał o innym doświadczeniu.
- Podczas misji szkoleniowej u wybrzeży Virginia Beach dwa myśliwce F-18 Super Hornet zostały rozdzielone przez UAP. Obiekt opisany jako ciemnoszary lub czarny sześcian wewnątrz przezroczystej kuli znalazł się w odległości 50 stóp od pilota samolotu i miał średnicę od 5 do 15 stóp. Dowódca misji natychmiast przerwał lot i wrócił do bazy - relacjonował Ryan Graves.
Raport Pentagonu
Dwa lata temu Pentagon opublikował raport na temat UAP. Niektóre spotkania nie zostały wyjaśnione, inne obiekty określono jako balony, drony, ptaki czy nawet unoszące się w powietrzu plastikowe torby.
- Nazwa UAP w zasadzie oznacza wszystko, co jest na niebie, a co jest niezidentyfikowane. Jest wiele rzeczy, którymi te obiekty mogą być. Jeśli coś przeleci nad bazą wojskową, a wojsko nie wie, co to było, to jest to klasyfikowane jako UAP. Możliwe, że to tylko dron. Możliwe, że to samolot. Może to być balon. Te rzeczy niekoniecznie muszą być związane z kosmitami lub jakąś zaawansowaną zagraniczną technologią - wskazuje Mick West, brytyjski pisarz naukowy.
Żaden przedstawiciel rządu nie zeznawał podczas środowego przesłuchania. Za to kilka miesięcy wcześniej, w kwietniu, przed senacką podkomisją sił zbrojnych stanął szef Biura ds. Anomalii w Pentagonie. Stwierdził, że jego zespół nie znalazł żadnych wiarygodnych dowodów na istnienie technologii, która przeczy znanym prawom fizyki, ale części zaobserwowanych zjawisk faktycznie nie da się wytłumaczyć.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS