Salwador ma jedne z najbardziej drakońskich praw antyaborcyjnych na świecie, ale nadzieję na zmianę daje historia Lilian. Kobieta trafiła do więzienia po tym, jak jej dziecko zmarło kilkadziesiąt godzin po porodzie. Została skazana na 30 lat pozbawienia wolności, ale dzięki organizacjom wyszła na wolność po siedmiu latach.
Lilian spędziła w więzieniu 7 lat, odbywając karę za coś, za co niemal w każdym innym kraju na świecie otrzymałaby pomoc medyczną i psychologiczną. - Jestem niezmiernie szczęśliwa, że ponownie mogę być z rodziną, z bliskimi - mówi kobieta.
Lilian została skazana na 30 lat więzienia. Na wolności czekała na nią między innymi jej 10-letnia córka. W 2015 roku w publicznym szpitalu kobieta urodziła swoje drugie dziecko, ale po 72 godzinach niemowlę zmarło. Prokuratorzy w kraju - o wyjątkowo surowych przepisach antyaborcyjnych - oskarżyli ją o brak opieki nad płodem w czasie ciąży i morderstwo kwalifikowane. Od samego początku o uwolnienie kobiety walczyły organizacje feministyczne.
- Dziękuję każdej osobie, która wspierała mnie przez tę wieloletnią drogę, która walczyła o moją wolność. Przestańcie ścigać niewinnych ludzi - apeluje Lilian.
Drakońskie prawo w Salwadorze
Grupa, która wspierała Lilian, poinformowała, że 28-latka została zwolniona z więzienia w grudniu. Sędzia w ostatnim procesie uznał, że po stracie dziecka znalazła się ona w bardzo trudnej emocjonalnie sytuacji i to w jego oczach było okolicznością łagodzącą pierwotny 30-letni wyrok. Sprawa zakończyła serię podobnych przypadków, o które walczył kolektyw "17".
- Domagamy się sprawiedliwości, aby kobiety miały prawa seksualne i reprodukcyjne. To dziś dla nas duży dzień. Dziś zamykamy naszą kampanię, ponieważ w końcu uwolniliśmy wszystkie kobiety, które reprezentował nasz kolektyw na rzecz dekryminalizacji aborcji - przekazała Mariana Moisa z Kolektywu "17", który powstał, by walczyć o uwolnienie 17 uwięzionych kobiet.
Całkowity zakaz aborcji w Salwadorze został wprowadzony w 1998 roku. Nie obejmuje żadnych wyjątków, także w przypadku gwałtu lub gdy ciąża stwarza ryzyko dla zdrowia matki. Osobom uznanym za winne przerwania ciąży grozi od dwóch do ośmiu lat więzienia. Jednak w wielu przypadkach zarzut zostaje zmieniony na zabójstwo kwalifikowane, za co sądy skazują kobiety nawet na kilkadziesiąt lat.
- Nadal się bronimy, kontynuujemy walkę o to, aby państwo nie tylko dokonało przeglądu procedur na szczeblu sądowym, aby były one wolne od stereotypów dotyczących płci i dyskryminacji kobiet, ale także o dokonanie przeglądu ustawodawstwa. I to jest jedno z naszych żądań: dopóki to się nie zmieni, niestety, w naszym kraju nadal będą zdarzać się takie przypadki - mówi Angelica Rivas, obrończyni kobiet ściganych w Salwadorze za aborcję.
Sprawa Beatriz
W ubiegłym roku Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka zaczął analizować głośną sprawę Beatriz, która stała się symbolem całego ruchu proaborcyjnego w Salwadorze. Imię kobiety zmieniono celowo, by chronić jej tożsamość. - Napełnia nas to dużą satysfakcją, dużą radością i nadzieją, że uzyska sprawiedliwość, której nie mogła znaleźć w Salwadorze. Zatem mamy nadzieję, że znajdzie ją tutaj - przekazał Huberto, brat Beatriz.
Nawet lekarze kobiety mówili wprost, że utrzymywanie ciąży zagraża jej życiu, a płód na pewno nie przeżyje. Zarekomendowano aborcję. - Najrozsądniej było przerwać ciążę, aby nie narażać jej zdrowia i życia. Miała już doświadczenie z poprzedniej ciąży, swojej pierwszej, w której również była narażona. Była na skraju śmierci - poinformował Guillermo Antonio Ortiz, lekarz prowadzący ciążę Beatriz.
Zobacz też: Lesli została skazana na 50 lat więzienia za zabójstwo dziecka w Salwadorze. Zdaniem obrońców poroniła
Ciężarna ubiegała się o zezwolenie na terminację ciąży, wnioskując o to do Sądu Najwyższego. Wniosek odrzucono. Kobieta urodziła martwe dziecko. Zmarła kilka lat później w wypadku drogowym, dlatego o sprawiedliwość dla niej walczy teraz rodzina.
- Całkowita kryminalizacja aborcji, nawet gdy życie kobiety jest zagrożone i płód nie ma możliwości przeżycia, jest naruszeniem praw. W szczególności w tym przypadku naruszyło to prawo do życia Beatriz, prawo do integralności cielesnej i do zdrowia, było to także formą tortur. Ona także próbowała uzyskać dostęp do mechanizmów wymiaru sprawiedliwości. Te środki okazały się również nieskuteczne - zwraca uwagę Gisela de Leon, prawniczka Beatriz i jej rodziny.
Oczekuje się, że ta sprawa, która odbywa się przed sądem pozakrajowym, może mieć dalece idące prawne konsekwencje dla przepisów prawa reprodukcyjnego na całym południowoamerykańskim kontynencie.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS