Przemysł odzieżowy od lat produkuje więcej niż światu potrzeba. Co robić z niesprzedanymi rzeczami? Część koncernów odzieżowych po prostu niszczy niesprzedany towar, nie oferując wyprzedaży. Unia Europejska właśnie chce powiedzieć "stop" takiemu podejściu.
Produkcja na potęgę, produkcja ponad potrzeby konsumentów, bez namysłu i pomysłu co dalej z taką odzieżą zrobić. Już wkrótce to ma się drastycznie zmienić, bo Bruksela pracuje nad projektem zakazania niszczenia niesprzedanych ubrań. - Komisja postrzega praktykę wyrzucania niesprzedanych produktów jako bardzo szkodliwą. Niszczenie ich, zanim zostaną użyte choćby raz, pozostaje w sposób oczywisty sprzeczne z gospodarką o obiegu zamkniętym - mówi Virginijus Sinkevičius, komisarz UE odpowiedzialny za środowisko.
Pod hasłem "niszczenie" kryje się de facto wyrzucanie. Wielkie marki odzieżowe niechętnie puszczają stare kolekcje w obieg. Chcą mieć klientów na nowe ubrania - dlatego tony odzieży po sezonie - często nie z naturalnych materiałów, a z tworzyw sztucznych - trafiają po prostu na wysypiska. - Świat produkuje ponad 60 milionów kilogramów ubrań. Przewidywania są takie, że w 2030 roku już to będzie ponad sto milionów. Tylko jeden procent z nich trafia do recyklingu, czyli jest odzyskiwana, jest przetwarzana w jakikolwiek sposób - uważa Sylwia Majcher, dziennikarka, autorka książek i edukatorka ekologiczna.
Kilogramy śmieci
Każdego roku w Unii Europejskiej wyrzuca się prawie sześć milionów ton tekstyliów, czyli około 11 kilogramów na osobę. Według danych Komisji Europejskiej konsumpcja odzieży w Europie ma czwarty co do wielkości wpływ na środowisko i zmianę klimatu - po produkcji żywności, mieszkalnictwie i mobilności. Dlatego trzeba się tematem jak najszybciej zająć. - Niemcy wielokrotnie podkreślały, że ważne jest ambitne podejście do ekologii i szybkie prace, dlatego popieramy w całości te rozwiązania - przekonuje Sven Giegold, sekretarz stanu w niemieckim Ministerstwie Gospodarki i Ochrony Klimatu.
Na razie na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli we wtorek wszystkie kraje opowiedziały się za wprowadzeniem zakazu niszczenia niesprzedanych produktów tekstylnych i obuwia. Wniosek, który realizuje zobowiązania Europejskiego Zielonego Ładu, musi być teraz zatwierdzony przez Parlament Europejski. Negocjacje z Parlamentem zapowiedziała Hiszpania, która od lipca przejmie unijną prezydencję. - To krok w kierunku zielonej gospodarki o obiegu zamkniętym i krok do wzmocnienia jednolitego rynku - zapewnia Ebba Busch, szwedzka minister biznesu i przemysłu.
Ponieważ regulacje miałyby duży wpływ na biznes odzieżowy, małe firmy w ogóle nie byłyby objęte przepisami, a średnie miałyby cztery lata na dostosowanie się do nich. Największe marki od razu musiałyby wdrożyć obowiązek wykorzystania niesprzedanych produktów jako surowców do nowej produkcji. - Europa będzie pionierem, jeśli chodzi o zrównoważoną produkcję. Żyjemy w świecie, w którym mamy coraz mniej zasobów, dlatego nie można godzić się na marnotrawstwo - przekonuje Roland Lescure, francuski minister delegowany do spraw przemysłu.
By uświadamiać
Propozycja zakłada też stworzenie cyfrowego paszportu produktu. Dzięki temu konsument miałby jasną informację, w jaki sposób wytworzenie konkretnej koszulki, spodni czy kurtki wpłynęło na środowisko - to miałoby pomóc dokonywać bardziej świadomych wyborów. - Moda odpowiada za 20 procent zanieczyszczenia wszystkich wód plus za 35 procent zanieczyszczeń wyrzucanych do oceanów i wód, w których żyją różne również żywe organizmy, ponieważ nasze ubrania w 70 procentach zawierają plastik - wyjaśnia Anna Pięta, aktywistka klimatyczna, Inicjatywa Wschód, specjalistka do spraw odpowiedzialnej mody.
Niektóre państwa wprowadzają indywidualne rozwiązania. We Francji od 2023 roku obowiązuje ustawa antyodpadowa, która zabrania niszczenia niesprzedanych produktów niespożywczych. Porozumienie ponadnarodowe miałoby jednak znacznie większe znaczenie dla planety.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS