Niemiecka partia AfD przestaje pudrować swój przekaz. Alice Weidel - oficjalnie kandydatka AfD na kanclerza Niemiec - użyła po raz pierwszy publicznie słowa "remigracja", a jej partia rozesłała do mieszkańców Karlsruhe ulotki w formie "biletów deportacyjnych".
Pasażer: nielegalny imigrant. Kierunek: bezpieczny kraj pochodzenia. Data wylotu: 23 lutego, dzień przedterminowych wyborów parlamentarnych w Niemczech. Takie ulotki przypominające bilety lotnicze trafiły do mieszkańców Karlsruhe w Badenii-Wirtembergii.
- To okropne, straszne, haniebne. Uważam, że to bardzo podłe i złe działanie - mówi Dietmar Herz, mieszkaniec Karlsruhe.
- To trudny temat. Nie popieram takiego rozwiązania, ale w naszym kraju są ludzie, którzy przebywają tu nielegalnie. Tak nie powinno być - komentuje Verona Bediaku, mieszkanka Karlsruhe.
Bilety deportacyjne w skrzynkach na listy
Pomysłodawcą kontrowersyjnej kampanii antyimigracyjnej jest skrajnie prawicowa i prorosyjska Alternatywa dla Niemiec. "Bilety deportacyjne" miały trafić do skrzynek na listy w okolicach zamieszkiwanych w dużej mierze przez imigrantów. AfD temu zaprzecza i twierdzi, że ulotki są skierowane do wszystkich wyborców.
- To część kampanii wyborczej. Chodzi o pokazanie tej kwestii. Kiedy wrzucasz do skrzynki zwykłą ulotkę, nikt na nią nie patrzy. Ta przyciąga uwagę. Można się jej przyjrzeć, przeczytać i zwrócić uwagę na uzasadnione żądania, które nie wymagają niczego innego niż przestrzegania prawa - wskazuje Marc Bernhard, członek Alternatywy dla Niemiec.
CZYTAJ TAKŻE: Chce zburzyć wiatraki, odbudować Nord Stream, deportować migrantów. Kim jest Alice Weidel
Lewica oskarża AfD o podżeganie do nienawiści i twierdzi, że ugrupowanie poprzez kampanię ulotkową pokazało swoje prawdziwe oblicze. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie.
- Złożyłem zawiadomienie na policji. Te ulotki są zagrożeniem dla mieszkańców. Podżegają do nienawiści i tworzą klimat strachu - wskazuje Marcel Bauer z lewicowego ugrupowania Die Linke.
- Kampania przekroczyła granicę i zagroziła jedności społecznej. Znalezienie takich notatek w skrzynce na listy wzmacnia poczucie niepewności i strachu - komentuje Frank Mentrup, burmistrz Karlsruhe.
"Tylko remigracja może uratować Niemcy"
W ramach kampanii wydrukowano około 30 tysięcy ulotek. Widnieją na nich hasła "w domu też jest miło" oraz "tylko remigracja może uratować Niemcy”. "Bilety deportacyjne" można też znaleźć na stronie internetowej lokalnego oddziału AfD.
"Fakt, że AfD najwyraźniej chce masowo wydalać ludzi pod pojęciem "remigracji", pokazuje nie tylko jej pogardę dla ludzkości, ale także to, jak bardzo deportacje zaszkodziłyby Niemcom w kontekście prowadzenia działalności gospodarczej i kosztów pracy" - ocenia Nancy Faeser, szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Niemiec, w wywiadzie dla Deutsche Welle.
Według Faeser prawie 25 milionów ludzi w Niemczech, czyli około 30 procent populacji, ma korzenie migracyjne. AfD zapowiada, że po dojściu do władzy rozpocznie deportacje na masową skalę.
- Taki prosty przekaz, mówiący o po prostu masowym wysiedlaniu migrantów, zawracaniu ich z granic, trafia na podatny grunt w postaci obaw dużej części niemieckiego społeczeństwa. Ci najbardziej radykalni zwolennicy AfD, kiedy formułują wizję jakichś masowych wysiedleń, to nie jest do końca jasne, czy chodzi im tylko o nielegalnych imigrantów, czy także o osoby, które mogą zostać uznane za niewystarczająco niemieckie - komentuje Łukasz Jasiński z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Podczas weekendowej konwencji AfD Alice Weidel - kandydatka partii na kanclerza - zapowiedziała, że pod jej przywództwem Niemcy wycofają się z unijnej polityki azylowej. Alternatywa dla Niemiec zajmuje obecnie drugie miejsce w sondażach, to skrajnie prawicowe ugrupowanie cieszy się 20-procentowym poparciem.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters