- To, że fanatyczni zwolennicy władzy są gotowi na przemoc i im puszczają nerwy - mówił w "Faktach o Świecie" TVN24 BiS Radosław Sikorski komentując spoliczkowanie przez pełnomocniczkę wojewody dolnośląskiego protestującej kobiety z Obywateli RP. - Byli przedstawiciele służb porządkowych, którzy nie reagowali, i to jest poważne - dodał.
W minioną sobotę podczas obchodów Dnia Weterana na pl. Piłsudskiego zgromadziła się grupa demonstrantów, którzy krzyczeli hasło "konstytucja". W pewnym momencie do barierek, przy których stali, podeszła pełnomocniczka wojewody dolnośląskiego ds. obchodów stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości i spoliczkowała jedną z protestujących, mówiąc: "zamknij się, głupia babo". Na nagraniu widać, jak zgromadzone osoby proszą o interwencję Żandarmerii Wojskowej.
- To, że fanatyczni zwolennicy władzy są gotowi na przemoc i im puszczają nerwy - ocenił Sikorski całe zdarzenie. - Byli przedstawiciele służb porządkowych, którzy nie reagowali, i to jest poważne - dodał.
Czy politykom PiS wydaje się, że można im więcej? - Bo im można więcej. To jest słuszna konstatacja tego, co się dzieje - przekonywał były minister. - Bycie w obozie władzy zaczyna być rękojmią bezkarności. Bardzo niebezpieczny proces - dodał.
Sikorski: Gersdorf powinna się przykuć do kaloryfera
Sikorski odniósł się także do sytuacji wokół prof. Małgorzaty Gersdorf. Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym przeszła ona w stan spoczynku, ale ona podkreśla, że jej 6-letnia kadencja pierwszego prezesa SN wciąż biegnie. W "Kropce nad i" TVN24 prof. Gersdorf powiedziała, że "nie przykuje się do kaloryfera".
- Powiedziała, że nie przykuje się do kaloryfera, a powinna - skomentował były polityk. - Powinna swoim zachowaniem, swoją nieugiętością, dać świadectwo temu, że mamy do czynienia z zamachem stanu - przekonywał i dodał: użycie przemocy wobec niej byłoby namacalnym dowodem.
Były minister nie odmówił PiS-owi prawa do przeprowadzenia reformy sądownictwa, ale stwierdził, że to, co robi PiS, to jest coś innego. - To nie jest reforma, tylko partyjne przejęcie wymiaru sprawiedliwości pod but ministra sprawiedliwości i prokuratura generalnego, i jego szefa, posła Kaczyńskiego - stwierdził.
Polska obok Erdogana i Putina
Bardzo krytycznie Sikorski ocenił też wizerunek Polski pod rządami PiS. - Jesteśmy wymieniani przez czołowych polityków europejskich w jednym rzędzie z Erdoganem, Putinem - powiedział.
Jak przekonywał, Europa nie godzi się na przejście nad rządami PiS do porządku dziennego. - Europa się do tego nie przyzwyczaja, wręcz przeciwnie, przygotowuje się do tego, by wstawić w budżecie europejskim bezpieczniki - mówił. - Po drugie, Europa stworzy ściślejszy krąg integracji wokół strefy euro - ostrzegał.
"To jest pomnik uczciwości naszej ekipy"
Radosław Sikorski powrócił też do sprawy tzw. afery podsłuchowej i ocenił ją z perspektywy czasu.
- Nie bardzo wiem, dlaczego używamy słowa "afera". Jedynym przestępstwem było samo nielegalne nagrywanie - stwierdził. - To jest pomnik uczciwości naszej ekipy - dodał.
Czy za "aferą" mogła stać Rosja? - Nie wierzę w teorie spiskowe, ale wierzę w spiskową praktykę - odpowiedział Sikorski. Jak zauważył, na aferze "skorzystał PiS i Rosja".
Zdaniem Sikorskiego polskie służby specjalne powinny były pójść tropem Marka Falenty - biznesmena, który zlecił nielegalne podsłuchy i który "jest powiązany z Rosją".
- Jak ma się przeciwko sobie opozycję, media, biznes, prokuraturę i część własnych służb, to ciężko funkcjonować - skwitował były minister spraw zagranicznych.
Autor: fil / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS