To my musimy decydować o tym, kto dociera do Unii Europejskiej i na jakich warunkach, a nie przemytnicy - mówi Ursula von der Leyen. Po latach negocjacji niewielką większością głosów Parlament Europejski przyjął pakt migracyjny. Najbardziej kontrowersyjnym elementem paktu są mechanizmy, które mają wymusić na pozostałych krajach wsparcie państwa znajdującego się pod presją migracyjną. Głosowanie nad paktem odbyło się dwa miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Hiszpania, Grecja, Włochy - każdego dnia do wybrzeży Europy docierają dziesiątki imigrantów. Tylko w ubiegłym roku 380 tysięcy ludzi nielegalnie przekroczyło granice Unii Europejskiej. Połowa z nich pokonała szlak środkowośródziemnomorski.
- Najwyższy czas, by naprawić naszą politykę migracyjną. Obywatele UE oczekują, że będziemy chronić tych, którzy uciekają przed wojną i politycznymi prześladowaniami. Oczekują, że pomożemy ludziom, którzy przyjeżdżają tu legalnie po to, by się uczyć. I że przerwiemy raz na zawsze proceder przemytu ludzi i zabójczych podróży przez Morze Śródziemne - mówiła w Parlamencie Europejskim Ylva Johansson, komisarz do spraw wewnętrznych Unii Europejskiej. Po ośmiu latach impasu i na dwa miesiące przed wyborami Parlament Europejski przyjął pakt migracyjny. Nowe przepisy mają uregulować politykę migracyjną i azylową w Unii. Europa zaczyna znów pełnić pierwszoplanową rolę - stwierdził po przyjęciu szef włoskiej dyplomacji Antonio Tajani. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz mówił o niezbędnym kroku.
Według szefowej Parlamentu Europejskiego przyjęcie paktu było "historycznym dniem dla Europy". - Nie jest to rozwiązanie wszystkich wyzwań, wciąż pozostaje wiele do zrobienia. Udzieliliśmy legislacyjnej odpowiedzi na apele Europejczyków. Obywatele wszystkich państw członkowskich domagali się tego od wielu lat - powiedziała po głosowaniu Roberta Metsola.
Pakiet ma wzmocnić granice zewnętrzne UE
- Migracja jest wyzwaniem europejskim, na które musimy odpowiedzieć europejskimi rozwiązaniami. Rozwiązaniami, które są efektywne, sprawiedliwe i stanowcze. Właśnie tego dotyczy pakt o migracji i azylu - mówiła o pakcie Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej. Pakt zakłada dwa mechanizmy wspierania krajów znajdujących się pod presją migracyjną. Uruchomienie mechanizmu obowiązkowej solidarności będzie wiązało się z rozlokowaniem każdego roku co najmniej 30 tysięcy ludzi w krajach Wspólnoty. Relokacja będzie jednak dobrowolna, bo państwa członkowskie będą mogły skorzystać z alternatywnego rozwiązania, czyli zapłaty 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę albo wzięcie udziału w operacjach na zewnętrznych granicach Unii.
Pakt to pakiet dziesięciu rozporządzeń, które mają wzmocnić granice zewnętrzne: zakłada rejestrację wszystkich przybywających migrantów, możliwość przetrzymywania ich w specjalnych zamkniętych ośrodkach na granicach Unii, gdzie zostaną poddani procedurze selekcji na tych, którzy mogą dostać azyl, i tych, którzy nie mają takich szans. Wobec takich osób rozpocznie się przyspieszona deportacja do krajów pochodzenia lub do krajów trzecich.
Pakt krytykuje zarówno lewica, jak i partie skrajnie prawicowe. "Sytuacja tylko się pogorszy"
Partie antyimigracyjne, eurosceptyczne i skrajnie prawicowe twierdzą, że zaproponowane rozwiązania są zbyt łagodne. Pakt skrytykowały też lewica i obrońcy praw człowieka, którzy mówią o niehumanitarnym traktowaniu imigrantów. "Ten pakt zabija, głosujcie na nie!" - skandowała grupa demonstrantów tuż przed głosowaniem. - Jesteśmy przeciwni temu paktowi, ponieważ nic się nie poprawi. Sytuacja tylko się pogorszy, prawa człowieka zostaną ograniczone. Ludzie znajdą się w jeszcze większym niebezpieczeństwie - komentuje Johannes Rueckerl, rzecznik organizacji Seebrucke, która zajmuje się prawami imigrantów. Pakt potrzebuje zielonego światła ze strony Rady Unii Europejskiej. Donald Tusk oświadczył, że Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji. Z nowych przepisów nie są zadowoleni też Węgrzy i Słowacy. Zawarte w pakcie rozwiązania mają wejść w życie w 2026 roku.
- Istnieje wiele niepewności. System, który ma zostać wprowadzony, jest bardzo złożony. Istnieje zatem obawa, że państwa członkowskie zrobią, co w ich mocy, aby ograniczyć liczbę nielegalnych przyjazdów, aby nie obciążać nadmiernie krajowych systemów azylowych. Być może zobaczymy więcej tego, co obserwowaliśmy już w poprzednich latach. Więcej umów z krajami trzecimi, których celem będzie ograniczenie liczby imigrantów - zwraca uwagę Alberto-Horst Neihardt z European Policy Centre. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych od początku tego roku zginęło około czterystu osób, które próbowały dostać się do Unii Europejskiej. W środę włoska straż przybrzeżna uratowała ponad 30 imigrantów, którzy dryfowali na niewielkiej łodzi u wybrzeży Lampedusy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS