Znamy tożsamość dziewczynek, które zostały zabite przez 17-letniego nożownika w północno-zachodniej Anglii. Najmłodsza z nich miała sześć lat, najstarsza - dziewięć. W szpitalu przebywa ośmioro dzieci, stan kilkorga z nich jest krytyczny. 30 lipca miejsce tragedii odwiedził premier Wielkiej Brytanii. Mieszkańcy Southport wzięli udział w czuwaniu poświęconym ofiarom ataku. Tego samego dnia w mieście doszło do zamieszek.
Bebe miała sześć lat, Elsie - siedem, Alice jesienią świętowałaby dziesiąte urodziny. Przed sobą miały całe życie. Dziewczynki zginęły z rąk nożownika, który 29 lipca wtargnął do domu kultury w Southport.
"Uśmiechaj się i tańcz tak jak lubisz, nasza księżniczko. Tak jak ci mówiliśmy, zawsze będziesz naszą księżniczką i nikt tego nie zmieni. Kochamy cię" - czytamy we fragmencie oświadczenia rodziny Alice.
Zanim na miejsce tragedii dotarły służby ratunkowe, mieszkańcy wynosili dzieci z budynku. Wśród osób niosących pomoc ofiarom był pan Marcin, który walczył o życie 9-letniej Alice. Niestety, dziewczynka zmarła w szpitalu. - Może mogłem zrobić coś więcej. Nie wiem, starałem się - mówi Marcin Tyjon, świadek ataku.
Dzień po ataku nożownika w Southport doszło do zamieszek
Bliscy ofiar, którzy zostali objęci pomocą psychologiczną, poprosili o uszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie. Kondolencje rodzinom zabitych dziewczynek złożyli dyrektorzy szkół, do których uczęszczały. W czuwaniu poświęconym pamięci Bebe, Elsie i Alice wzięło udział około tysiąca osób.
- To, co się tu wydarzyło, to koszmar. To szokujące. Jesteśmy w nadmorskim miasteczku. Dzieci powinny cieszyć się wakacjami, a przydarzyła się taka tragedia - komentuje Necati Ayan, mieszkaniec Southport.
Dzień po ataku doszło o zamieszek. W stronę meczetu, znajdującego się niedaleko miejsca zbrodni, tłum mężczyzn zaczął rzucać między innymi kamieniami. Policja uważa, że to członkowie skrajnie prawicowej English Defence League. Rannych zostało kilkudziesięciu funkcjonariuszy, obrażenia odniosły też policyjne psy, które zostały obrzucone cegłami.
"Jestem przerażona haniebnymi aktami przemocy, do których doszło w Southport. To społeczność, która stanęła w obliczu niewyobrażalnej tragedii i jest pogrążona w żałobie. Takie zachowanie jest odrażające i wyrządza jedynie dalsze szkody i cierpienie" - czytamy we wpisie Emily Spurrell, szefowej policji w Merseyside, w serwisie X.
Według policji zamieszki wybuchły z powodu plotek dotyczących tożsamości nożownika. Służby już wcześniej podkreślały, że nazwisko krążące w mediach społecznościowych nie należy do zatrzymanego, a napastnik nie ma powiązań z islamem. Policja nie ujawnia tożsamości 17-latka ze względu na jego wiek.
- Jest wiele spekulacji i hipotez na temat statusu 17-latka, który przebywa w areszcie. Niektórzy wykorzystują je do szerzenia przemocy i zakłócania porządku na ulicach. Aresztowany urodził się w Wielkiej Brytanii. Spekulacje nikomu w tej chwili nie pomagają - zaznacza Alex Goss z policji w Merseyside.
Keir Starmer: nie potrafię tego pojąć
Premier Wielkiej Brytanii stwierdził, że osoby biorące udział w zamieszkach "obraziły pogrążoną w żałobie społeczność". 30 lipca Keir Starmer spotkał się ze służbami ratunkowymi i złożył kwiaty w miejscu tragedii.
- Chciałem oddać hołd ofiarom i rodzinom, które przeżywają ogromny ból i żal, jakiego większość z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić. Ja sam, będąc ojcem, nie potrafię tego pojąć - powiedział premier Wielkiej Brytanii.
Ośmioro dzieci zostało rannych, stan pięciorga z nich jest krytyczny. Lekarze walczą też o życie dwóch dorosłych osób, które odniosły obrażenia, gdy próbowały ochronić dzieci przed napastnikiem. Jedną z nich jest 35-letnia nauczycielka.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters