– To, co się wydarzyło w USA - wybór Donalda Trumpa będzie miało ogromny wpływ na życie nie tylko Amerykanów, ale także na życie nas wszystkich – powiedział na antenie TVN24 BiS Piotr Kraśko. W specjalnym świątecznym wydaniu „Faktów z Zagranicy” Piotr Kraśko i Jolanta Pieńkowska przypominali wydarzenia w USA z 2016 roku. Dziennikarze komentowali m.in. kampanię wyborczą, wybory, ich wynik i jego wpływ na arenę międzynarodową oraz wewnętrzne nastroje społeczne.
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA wzbudził ogromne kontrowersje na całym świecie. Showmen, biznesmen i jednocześnie słynący z zamiłowania do wielkich pieniędzy, pięknych młodych żon i wielkopowierzchniowych, często ociekających złotem nieruchomości celebryta sprawił, że kampania wyborcza z 2016 roku przejdzie do historii – jako jedna z najciekawszych i najbardziej zaskakujących.
Wybór Republikanina bez politycznego doświadczenia jeszcze bardziej podzielił Amerykanów, którzy w aktach protestów często wychodzili na ulice. Sam prezydent elekt dzielił swoich wyborców jeszcze w trakcie kampanii – m.in. seksistowskimi i rasistowskimi komentarzami adresowanymi do kobiet, muzułmanów, czy Meksykanów. Jako kandydat mówił np., że „Meksykanie są przestępcami i gwałcicielami” i wzywał do całkowitego zakazu wjazdu muzułmanów do USA. – Do czasu, aż służby zorientują się, o co tak naprawdę chodzi – argumentował.
Prezydent na opak?
– Wywrócił do góry nogami normy panujące w amerykańskiej polityce i dyskursie publicznym – powiedział agencji Reutera dziennikarz magazynu „Time” Ben Goldberger. Według Jolanty Pieńkowskiej, która ostatnie miesiące spędziła za oceanem na obserwacji tamtejszej sceny politycznej, widać to szczególnie na ulicach Nowego Jorku. „Amerykańskie jabłko” - prawdziwy symbol amerykańskiej kultury to de facto miasto, w którym urzędował pierwszy prezydent USA – Jerzy Waszyngton. Donald Trump najwyraźniej wraca do korzeni, jeśli chodzi o kwestię prezydenckiego miejsca zamieszkania – a to, według korespondentki „Faktów z Zagranicy”, nie podoba się samym Nowojorczykom. – Korki są niesamowite. Nowy Jork jest takim miastem, które w ogóle nie cieszy się z tego, że po pierwsze Donald Trump został prezydentem, a po drugie, że nie chce przenieść się do Białego Domu – powiedziała Jolanta Pieńkowska. – Donald Trump kocha swoje mieszkanie w Trump Tower i nie chce się przenieść. Nowojorczycy są z tego powodu bardzo nieszczęśliwi. Miasto przypomina, jakby obowiązywał w nim, co najmniej, stan wyjątkowy – dodała. W ocenie dziennikarki na ulicach miasta jest więcej policjantów niż zwykłych ludzi, a sam Trump spotyka się „z wielkim ostarcyzmem”. Dodała też, że z wielu powodów Nowojorczycy wręcz „nienawidzą Donalda Trumpa” – sam jego pobyt w mieście kosztuje ich dodatkowe 500 tys. dolarów dziennie.
Koniec „superpoprawności politycznej”
Zdaniem dziennikarki – największa zmiana, jaka zaszła w Ameryce od czasu kampanii i wyborów, to fakt, że przekroczono zasadę „superpoprawności politycznej”. – Takie najgorsze ludzkie uczucia, whitepower - to wszystko nagle wybuchło – oceniła gorzko. Świadczy o tym fakt, że od 8 listopada – dnia wyborów prezydenckich – poziom przestępstw na tle rasowym wzrósł w USA aż o 115 proc. Korespondentka TVN24 BiS przyznała, że reakcja prezydenta elekta, któremu podczas wywiadu przedstawiono tak zatrważające dane statystyczne – zwrot do kamery i krótki komunikat: „przestańcie to robić” – ją rozczarowała.
Autor: Piotr Kraśko, Jolanta Pieńkowska / Martyna Stachowicz / M. Bohdanowicz / Źródło: TVN24 BiS