Groźne pożary na północy Kalifornii. Ogień zajął obszar ponad 3 tysięcy hektarów. Dziesiątki tysięcy osób zostało zmuszonych do ewakuacji. Silny wiatr i suchy klimat sprzyjają rozprzestrzenianiu się żywiołu. Pożar przeszedł między innymi przez miasteczko Paradise, gdzie płomienie sięgnęły nawet 20 metrów wysokości. Zniszczeniu uległy setki domów i miejscowy szpital. Niektórzy mieszkańcy porzucili swoje pojazdy i zaczęli uciekać na piechotę. Służby, które próbowały dotrzeć do osób uwięzionych w szpitalu, użyły buldożera, aby przedrzeć się przez pozostawione samochody.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:20 w TVN24 BiS
Ogniowe burze, ogniste tornada sięgające 20 metrów, domy - warte często miliony dolarów - płonące jeden po drugim - z Kalifornii docierają porażające zdjęcia.
- Wszystko to wydarzyło się tak szybko. W jednej chwili zrobiło się ciemno, niebo zasnuła chmura dymu. Myślałem, że mamy jeszcze dużo czasu, ale po chwili ogień był już kolo nas. Wszystko zostawiliśmy i uciekaliśmy jadąc przez ogień. To było przerażające - mówi Randy, któremu udało się wydostać z pożaru.
Media pokazują także nagrania, które wykonały osoby uciekające z pożarów. - Ewakuujemy się z miasteczka Paradise w Kalifornii. Nic nie widzimy. Nie wiemy gdzie jest ogień. Proszę módlcie się za nas. O mój Boże - słychać na jednym z nich.
- Gdy udało się nam w końcu uciec, zacząłem płakać. Myślałem, że spłoniemy żywcem. Ale wszystko co miałem, co miała moja rodzina, wszystkie pamiątki, zdjęcia, cale moje życie... Wszystko stracone - opisuje Forest Woodcox.
"Sytuacja jest ekstremalnie niebezpieczna"
Jak informują strażacy, pożar pochlania obszar 80 boisk piłkarskich co minute. Ściana ognia często odcinała ludziom drogę ucieczki, zawracali na autostradach i jechali pod prąd szukając ratunku.
- Silny wiatr nie słabnie i to jest główna przyczyna tak dramatycznej sytuacji. Ogień niszczy wszystko na swojej drodze, plonie cala okolica, plonie szkoła podstawowa. Pożar jest wszędzie dookoła nas. Zniszczone są linie energetyczne. Sytuacja jest ekstremalnie niebezpieczna dla mieszkańców i dla strażaków - relacjonuje Jennifer McGraw, reporterka CNN.
Alarm ogłoszono na obszarze zamieszkanym przez ponad 20 milionów ludzi.
- Staramy się tworzyć wodne kurtyny, żeby ocalić choć część domów. Ale przy tym wietrze to jest bardzo trudne. Jeśli pogoda się nie zmieni, będziemy nadal przegrywać tę walkę - mówi Trey Espey, strażak biorący udział w akcji.
Kalifornia zwykle walczy z pożarami lasu latem, gdy jest najgoręcej i najbardziej sucho. Ale ten rok jest wyjątkowy. Wielkie pożary szalały tam na wiosnę i latem. Teraz to kolejna fala.
Autor: Cezary Grochot / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS