Skandal w niemieckim dowództwie. Oficerowie Luftwaffe zostali podsłuchani przez Rosjan. Ich rozmowę opublikowała rosyjska telewizja. Mówią w niej o potencjale rakiet Taurus, które mogłyby zniszczyć most łączący Krym z Rosją. Tych rakiet, z których przekazaniem Ukrainie Niemcy nadal się ociągają.
W tej aferze chodzi o coś więcej niż szpiegowanie. - Putin chce nas podzielić, podważyć naszą jedność. Dlatego powinniśmy na to zareagować z wyjątkową roztropnością, ale i nie mniejszą determinacją - podkreśla Boris Pistorius, minister obrony Niemiec.
Tak niemiecki minister obrony mówi o podsłuchanej przez rosyjski wywiad rozmowie czołowych oficerów Luftwaffe. Niemal 40-minutowe nagranie opublikowała w piątek propagandowa stacja Russia Today. Na nagraniu wojskowi, w tym między innymi generał Ingo Gerhartz - dowódca niemieckich sił powietrznych - mówią o potencjale rakiet Taurus, których Niemcy nie przekazali jeszcze Ukrainie. Jednym z rozważanych scenariuszy jest zniszczenie Mostu Krymskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rosjanie opublikowali rozmowę oficerów Luftwaffe. Minister obrony: to wojna informacyjna
Według niemieckiej agencji DPA nagranie jest autentyczne. Niemieckie władze są zszokowane wyciekiem. - To bardzo poważna sprawa, dlatego zostanie bardzo dokładnie, bardzo szybko i bardzo intensywnie prześledzona. To konieczne - twierdzi Olaf Scholz, kanclerz Niemiec. Dla Olafa Scholza sprawa jest o tyle ważna, że sam kanclerz od dawna odmawia przekazania Ukrainie niemieckich rakiet dalekiego zasięgu i to pomimo rosnących nacisków ze strony rodzimych polityków.
- HIMARS-y mogą wyrządzić więcej szkód od Taurusów, ale nasze rakiety mają zasięg 500 kilometrów, więc potencjalnie mogłyby uderzyć w cele w Moskwie - podkreślił 29 lutego Olaf Scholz. Niemiecki kanclerz nie chce dawać Ukrainie takich możliwości. Rosyjska propaganda wykorzystuje jednak przechwycone nagranie jako dowód, że Berlin spiskuje przeciwko Moskwie.
Rosyjska propaganda
- Nie wiem, jak nazwać to, co się wydarzyło. Nasi koledzy z NATO wyraźnie są zaangażowani. Nie wiem, jak wyjaśnią to swoim obywatelom - uważa Siergiej Ławrow, rosyjski szef MON. - Nagranie pokazuje, że plany ataku na rosyjskie terytorium są w Bundeswehrze omawiane bardzo poważnie i konkretnie - przekonuje Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Kremla.
To interpretacja Moskwy, bo Krym nie jest terytorium rosyjskim, a jedynie nielegalnie okupowanym przez Rosję od 2014 roku. Na Kreml wezwano już niemieckiego ambasadora. Rząd Scholza rzeczywiście ma sporo do wyjaśniania, ale nie Rosjanom - a sobie. Przede wszystkim: jak to możliwe, że udało się podsłuchać tak ważną telekonferencję. - Sprawdzamy wszystko. Począwszy od możliwej złej klasyfikacji rozmowy, wyboru złej platformy. Musimy upewnić się, czy nasze wytyczne są wystarczające, czy może powinniśmy je poprawić. Szybko wyciągniemy z tego wnioski - zapewnia Boris Pistorius.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Liczba żołnierzy się zmniejsza. Bundeswehra ma kłopot
Pojawiają się też pytania o to, ile tak naprawdę słyszeli Rosjanie, czy to jedyna rozmowa, której się przysłuchiwali. - Nie dajmy się nabrać Putinowi. Nikt poważny nie wierzy, że to zostało opublikowane przez przypadek, przed samym weekendem, zaraz po pogrzebie Nawalnego i po doniesieniach o rosyjskim szpiegu poszukiwanym przez Niemców - dodaje Boris Pistorius.
W Bundestagu mówi się o dodatkowych szkoleniach z zakresu bezpieczeństwa. To, o czym się nie mówi, to konsekwencje wobec wojskowych zaangażowanych w rozmowę. Zdaniem tamtejszego ministra obrony wywiązywali się oni ze swoich obowiązków.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS