To były jedne z najbardziej liberalnych przepisów narkotykowych w USA. Posiadanie małych ilości, nawet twardych narkotyków, przestało być karane. Zamiast na kary postawiono na leczenie i walkę z uzależnieniem. Teraz władze stanu Oregon przyznają, że sytuacja związana z narkotykami wymknęła się spod kontroli.
To miał być społeczny eksperyment. Rewolucyjne podejście, które wyzwoli Oregon z narkomanii. - Przez całe lato siedzieliśmy na ulicy. Nie trzeba było popadać w paranoję, bać się policji. Braliśmy wszystko, na co mieliśmy ochotę i nikt się niczym nie przejmował - mówi bezdomny John Hood, który jest uzależniony od narkotyków.
Trzy lata temu Oregon - jako pierwszy stan w historii - zdekryminalizował posiadanie małej ilości wszystkich narkotyków. Tych twardych - jak heroina czy kokaina - również. Zmiana prawa była popierana przez ponad połowę mieszkańców. Błyskawicznie okazało się jednak, co tak naprawdę oznacza łatwy dostęp do narkotyków.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Cory miał 48 lat, David 18, Nicholas rok. "Fetty" mógłby zabić wszystkich Amerykanów
Eksperyment się nie udał, a na ulicach Portland osoby uzależnione można spotkać dosłownie co krok. - Intencje były dobre. To naprawdę miało pomóc ludziom zmagającym się z uzależnieniem otrzymać pomoc. Niestety, teraz już widzimy, że to nie zadziałało. Nie ma żadnego przymusu, więc coraz mniej ludzi zgłasza się na leczenie - przyznaje Max Williams, aktywista na rzecz przeciwdziałania narkomanii.
Za to coraz więcej osób umiera z powodu przedawkowania. Jeszcze pięć lat temu w całym stanie liczba zgonów wyniosła 280. Po liberalizacji prawa - ofiar zaczęło gwałtownie przybywać. Nie ma jeszcze całościowych danych za 2023 rok, ale z pewnością liczba osób, które zmarły z powodu przedawkowania narkotyków, przekroczy 1200. Wszystkich uzależnionych, którzy balansują na granicy życia i śmierci, nie sposób już zliczyć. Do szpitali trafiają też uzależnione przedszkolaki i niemowlęta.
Społeczny problem
W Oregonie trwa dyskusja, co zrobić, by ten koszmar zatrzymać. - To nie liberalizacja prawa jest źródłem bezdomności, uzależnień czy kryzysu zdrowia psychicznego. Została jednak wprowadzona bezmyślnie, w złym czasie i tylko pogorszyła sytuację - ocenia Max Williams.
Dekryminalizacja oznacza, że posiadanie narkotyków na własny użytek nie jest przestępstwem. Gdy policja znajdzie przy kimś na przykład gram heroiny, to wręcza mandat w wysokości stu dolarów oraz wizytówkę kliniki zajmującej się terapią uzależnień. Za nieopłacenie mandatu i niepodjęcie leczenia nie grożą żadne konsekwencje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Owce zjadły 300 kilogramów marihuany. "Dziwnie się zachowywały"
- Dziwi mnie, że aż tyle czasu zajmuje im ponowna zmiana prawa. To wszystko dla bogatej klasy średniej, żeby lepiej się poczuła, że niby coś próbują z nami zrobić. Ale z mojej perspektywy nic się nie zmieniło i nic się nie zmieni - dodaje bezdomna Nichole.
- Powinniśmy zmienić perspektywę patrzenia na ten problem. Odejść od perspektywy czysto sądowej, kryminalnej na rzecz podejścia prozdrowotnego. Nie możemy traktować uzależnionych jak przestępców, tylko jak pacjentów - zaznacza Tera Hurst, aktywistka na rzecz przeciwdziałania narkomanii.
Coraz więcej mieszkańców chce drastycznego zaostrzenia prawa. Bezwzględnych kar więzienia nie tylko dla dealerów, ale też dla kupujących i posiadaczy.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS