Dotychczasowa kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała na konferencji prasowej, że chce wystartować w wyborach do Bundestagu i po raz czwarty zostać kanclerzem. W „Faktach z Zagranicy” na antenie TVN24 BiS gość Katarzyny Kolendy-Zaleskiej były premier Leszek Miller, który określił niegdyś niemiecką kanclerz „największym szkodnikiem Europy”, negatywnie odniósł się do ewentualnej kolejnej kadencji Merkel. – Pani kanclerz podjęła decyzję, która będzie miała i ma dla jedności europejskiej szkodliwe konsekwencje – stwierdził Miller.
– Powiedziałam dzisiaj prezydium i zarządowi mojej partii, CDU, że jestem gotowa na zjeździe w Essen 6 grudnia kandydować na stanowisko przewodniczącej partii i – co w moim rozumieniu jest ściśle z tym związane – podczas wyborów do Bundestagu 2017 na stanowisko kanclerza RFN – zapowiadała Angela Merkel. Kanclerz powtarzała również, że robi to, ponieważ „chce oddać krajowi i partii część z tego, co od nich otrzymała”.
Schulz alternatywą dla Merkel?
W programie „Fakty z Zagranicy” na antenie TVN24 BiS były premier Polski argumentował, dlaczego – według niego – kolejna kadencja Merkel będzie niekorzystna. „Pogwałciła prawo Schengen”, „na własną rękę otworzyła europejskie granice zewnętrzne” – wyliczał Leszek Miller i stwierdził, że „pani Merkel wolno więcej niż innym”. Na antenie TVN24 BiS przyznał jednak, że Niemcy jako polski sojusznik są kluczowe. - Teraz Wielka Brytania nie będzie naszym partnerem strategicznym, następuje zwrot ku Niemcom, ale słusznie – stwierdził i dodał, że osobiście wolałby jednak, żeby na ich czele stał „ktoś z SPD”. Zdaniem byłego premiera szansę na realną walkę z długoletnią przywódczynią RFN ma przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, ponieważ „ma ogromne doświadczenie i ambicje”.
Zdaniem Millera o urząd kanclerza Niemiec powalczą jedynie politycy prawej strony sceny politycznej. Jest to w dużym stopniu podobne do tego, co obserwuje się w polityce we Francji. – Wygląda na to, że żaden kandydat lewicy francuskiej nawet nie wejdzie do drugiej tury wyborów prezydenckich (…) druga tura rozgrywa się między kandydatem prawicy i skrajnej prawicy – stwierdził. Komentując wyborcze sondaże i prawybory we Francji Leszek Miller powiedział, że w rozgrywce Marine Le Pen kontra Francois Fillon to „Fillon ma większe szanse”.
Były premier dodał, że zamieszanie w Europie i propozycje zaniechania pogłębiania współpracy w ramach UE może oznaczać, że gospodarcza rywalizacja z innymi krajami, zwłaszcza z USA i Azją, będzie mało realna. - Europa musie się na coś zdecydować, czy iść w kierunku pogłębionej integracji, czy dać sobie spokój. Wtedy oznacza to, że UE będzie przegrywać współzawodnictwo gospodarcze nie tylko z naszym tradycyjnym konkurentem, ale z innymi mocarstwami z Azji. Co więcej, zwycięstwo Trumpa uzasadnia konieczność takiego wyboru – skwitował.
PiS naprawdę nie poprze Tuska?
Dodał również, że brak poparcia obecnego rządu Polski dla kandydatury byłego premiera Donalda Tuska ws. jego reelekcji na szefa Rady Europejskiej „to błąd”. - To jest w tej chwili jedyny Polak, który jest w Europie tak znany i tak identyfikowany – mówił Miller.
Źródło: tvn24