Pojęcie suwerenności powinno być – jak uważa politolog Marek Migalski – zredefiniowane w stosunku do tego, co było w XIX czy XX wieku, „ponieważ nie ma już dzisiaj państw całkowicie suwerennych”. – Być może Korea Północna jest całkowicie wolna, swobodna w realizacji własnej woli politycznej – mówił w „Faktach z Zagranicy” w TVN24 BiS były eurodeputowany. Jak podkreślił, „nie odbiera nam nikt w Brukseli naszej suwerenności”, a Polska jest rozliczania z łamania bądź niełamania prawa. – To są dwie zupełnie różne rzeczy: można być państwem suwerennym i bezprawnym, można być prawnym i niesuwerennym – zauważył Migalski. Jego zdaniem PiS-owi „trochę się udało przesunąć tę debatę z łamania przez polityków PiS demokracji, a przede wszystkim prawa, na pojęcie suwerenności”. Drugi gość Piotra Kraśki, mecenas Zbigniew Roman zgodził się, że nie ma współcześnie państw całkowicie suwerennych, a Polska, przystępując do Unii Europejskiej, delegowała część swoich uprawnień do Brukseli.
– Przystąpienie do UE było kompromisem. Co więcej, przez lata Polska aspirowała proceduralnie i ustrojowo, żeby dostosować nasze mechanizmy i aby Unia nas zaakceptowała. W momencie, kiedy jesteśmy w Unii, musimy respektować te reguły, które UE ma od lat – wyjaśniał mec. Zbigniew Roman. Rację przyznał mu Marek Migalski, podkreślając, że wspólnota europejska nas ustandaryzowała.
Były eurodeputowany stwierdził też, że kiedy głosował za wejściem Polski do Unii, robił to właśnie z myślą o obowiązujących w niej standardach i procedurach. – Byłem „za” dlatego, że chciałem, żeby biurokraci unijni bronili mnie przed fanaberiami Millera i Kwaśniewsiego. Dzisiaj jestem uradowany, że jestem w Unii, ponieważ dzisiaj biurokraci europejscy bronią mnie przed fanaberiami Kaczyńskiego i Dudy – powiedział Migalski.
Jak z kolei uważa Zbigniew Roman, Unia Europejska nie chce karać swoich członków, ale „poprzez dialog chce pomóc przekształcić dane zagadnienie w sytuację, która da klarowny finisz” pewnych zawikłań prawnych.
Źródło: TVN24 BiS