- W tej rezolucji są rzeczy sensowne i bezsensowne - ocenił w "Faktach z Zagranicy" TVN24 BiS były eurodeputowany Marek Migalski, komentując środową rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. Za bezsensowne uznał oskarżenie Polski o łamanie praw kobiet z powodu braku powszechności aborcji oraz wzywanie polskiego rządu do potępienia demonstracji z 11 listopada. W ocenie Migalskiego, polski rząd już potępił rasizm. Z kolei zdaniem Marka Ostrowskiego z "Polityki", drugiego gościa programu, politycy PiS nie tyle potępili, co "zdystansowali się od niektórych haseł". - W takich sytuacja władza nie może sobie pozwolić na niejasności, to musi być klarowne stanowisko - przekonywał Ostrowski.
Parlament Europejski przyjął w środę rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach europejskich. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 TUE wobec Polski.
W rezolucji znalazł się też zapis, w którym PE apeluje do rządu polskiego o zdecydowane potępienie "ksenofobicznego i faszystowskiego" Marszu Niepodległości, który odbył się w Warszawie 11 listopada 2017 roku.
Za przyjęciem rezolucji głosowało 438 eurodeputowanych, 152 było przeciw, 71 wstrzymało się od głosu.
Źródło: Fakty z zagranicy TVN24 BiS