- Mamy władze, które emitują bardzo antyunijne sygnały i to jest rejestrowane – mówił w „Faktach z Zagranicy” Leszek Balcerowicz, były prezes NBP, a obecnie doradca w rządzie Ukrainy. – Większej strategicznej głupoty w przypadku Polski trudno sobie wyobrazić – tak słynny ekonomista ocenił pomysł wyjścia Polski z Unii Europejskiej.
Leszek Balcerowicz przestrzegł przed postrzeganiem Polski jako kraju stawiającego się na marginesie Unii Europejskiej. - Już teraz mamy do czynienia z węższą grupą krajów, która przyjęła wspólny pieniądz, euro, i grupą krajów, które nie przyjęły. Mamy kraje, które należą do strefy Schengen, i takie, które nie należą – mówił.
- Gorzej byłoby, gdyby część bogatszych krajów UE doszła do wniosku, na podstawie obserwacji tego, co się dzieje w Grupie Wyszehradzkiej, zwłaszcza na Węgrzech i w Polsce, że z jednej strony idą grube miliardy euro na wsparcie rozwoju tych krajów, a z drugiej strony nie ma żadnej wzajemności – ostrzegł były prezes NBP. - Mamy najbardziej prounijne społeczeństwo (…), a z drugiej strony mamy władze, które emitują bardzo antyunijne sygnały i to jest rejestrowane – dodał.
- Każdy przy zdrowych zmysłach rozumie, że na ewentualnym wyjściu Polski z UE sama Unia niewiele straci, zwłaszcza ta bogata Unia, ale Polska straci. W końcu to my jesteśmy naprzeciwko Putina, a nie oni. Więc większej strategicznej głupoty w przypadku Polski trudno sobie wyobrazić – ocenił.
Wokół marszu KOD. „Szacunki policji były wysoce niewiarygodne”
- Jest bardzo źle, jeśli policja nie służy społeczeństwo, a staje się instrumentem jednej partii – ocenił ekonomista. – Uważam, że jest to bardzo groźne – dodał.
- Te szacunki policji były wysoce niewiarygodne, choćby z jednego powodu, który ujawnili. Oni mierzyli, jak powiedzieli, tylko liczbę uczestników na placu. Tymczasem były dziesiątki tysięcy maszerujących ludzi, o których przedstawiciel policji powiedział, że to są może turyści. No to ja byłem jednym z takich turystów, z całą moją rodziną – powiedział Balcerowicz.
Jednocześnie gość „Faktów z Zagranicy” podkreślił, że demonstracje KOD „mają sens”.
– Kaczyński, jego bliscy współpracownicy, jak Macierewicz, jak Kamiński - oni nie mają wewnętrznych ograniczeń. Ja uważam, że to, co robili Polsce do tej pory, świadczy o tym, że nie mają wewnętrznych ograniczeń. To znaczy, że muszą być coraz silniejsze zewnętrzne ograniczenia w obronie zdobyczy Polski po 1989 roku przed inwazją dobrej zmiany – uzasadniał.
„Dobra zmiana” może zrażać do Polski na Zachodzie, ale nie zraziła na Ukrainie
Słynny ekonomista poruszył też temat zaplanowanej na 13 maja ewaluacji wiarygodności kredytowej Polski przez agencję ratingową Moody’s. Na początku miesiąca minister finansów wysłał w tej sprawie list do prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by powstrzymał się od wypowiedzi, które by mogły wpłynąć na ten rating.
Leszek Balcerowicz uznał ten list za „kuriozalny”. Jednocześnie wyraził opinię, że „końca świata nie będzie”, jeśli agencja Moody's obniży rating Polski.
- Chodzi o coś innego. Przecież Polska jest pod obserwacją światowych mediów (…) i wszystkie poważne media światowe pokazują, niezależnie od siebie, ale w podobny sposób, że w Polsce następuje degradacja ustroju, który zbudowaliśmy po 1989 roku, by jak najdalej odejść od socjalizmu, czyli rządów jednej partii – zaznaczył były prezes NBP.
- To przebija się do opinii publicznej [na Zachodzie – red.], tym silniej, że Polska była poprzednio, i słusznie, traktowana jako lider transformacji, więc jest szok i duże zaskoczenie – mówił. – To nie chodzi tylko o to, żebyśmy nie zrażali do siebie przywódców. Tu jest bardzo ważne, żebyśmy nie zrażali do siebie społeczeństw krajów, które są naszymi sojusznikami – przekonywał.
Jako doradca w rządzie Ukrainy, Leszek Balcerowicz przekazał też, jak rządy PiS są widziane w Kijowie. – Na szczęście „dobra zmiana” nie wywołała jakiejś rewizji przekonania, że Polska jest ważnym sojusznikiem, i jest bardzo ważne, żeby tak zostało – powiedział.
Autor: Filip Czerwiński / Źródło: TVN24 BiS