Czarny Poniedziałek był kulminacją protestów przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej w całej Polsce, ale i poza jej granicami. Solidarność Polkom okazano na Wyspach Brytyjskich, we Francji, w Izraelu, Australii, a nawet w Kenii. Aleksander Kwaśniewski, który był gościem Jolanty Pieńkowskiej w „Faktach z Zagranicy”, skalę demonstracji określił jako „bardziej imponującą niż mógł oczekiwać”. Były prezydent wskazywał na czynniki, które mogły tę skalę znacznie osłabić, ale to się jednak nie stało. Zdaniem Kwaśniewskiego nieustający deszcz wręcz „pokazał witalność tego protestu”.
Czarny Poniedziałek był kulminacją protestów przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej w całej Polsce, ale i poza jej granicami. Solidarność Polkom okazano na Wyspach Brytyjskich, we Francji, w Izraelu, Australii, a nawet w Kenii. Aleksander Kwaśniewski, który był gościem Jolanty Pieńkowskiej w „Faktach z Zagranicy”, skalę demonstracji określił jako „bardziej imponującą niż mógł oczekiwać”. Były prezydent wskazywał na czynniki, które mogły tę skalę znacznie osłabić, ale to się jednak nie stało. Zdaniem Kwaśniewskiego nieustający deszcz wręcz „pokazał witalność tego protestu”.
Czy to coś zmieni?
Na pytanie prowadzącej o to, czy jego zdaniem Czarny Protest może coś zmienić, były prezydent nie dał jednoznacznej odpowiedzi. – Mam takie wrażenie, że PiS popełnił straszny błąd (…) bo najodpowiedniejsze dla nich byłoby utrzymanie tzw. kompromisu (…) i praca nad projektem przez całą kadencję, by upuścić powietrze z tej sprawy – powiedział na antenie TVN24 BiS. Zdaniem Kwaśniewskiego spontaniczność i wielkie emocje związane z Czarnym Protestem są widoczne nie tylko na ulicach polskich miast i w opozycji, „ale i wewnątrz PiS”, przez co „PiS ryzykuje wewnętrzny konflikt z własnym elektoratem”.
„Potknięcie o własne nogi”
Aleksander Kwaśniewski odniósł się również do słów marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego o tym, że państwo nie może zabronić podejmowania decyzji kobietom. Zdaniem byłego prezydenta podniesienie tak „niezwykle wrażliwej kwestii” było „fatalnym” w skutkach dla „obu stron [rządu i opozycji – przyp. red.] potknięciem się o własne nogi”. Zwłaszcza dlatego, że PiS złamał obietnicę wyborczą i odrzucił projekt obywatelski w pierwszym czytaniu.
- Czasami jest tak, że trzeba z tego nieszczęścia, jakim jest aborcja skorzystać – przyznał Kwaśniewski i podkreślił, że różne dramatyczne sytuacje zmuszają ludzi do różnych decyzji „nawet jeśli rodzina jest katolicka”. Zdaniem byłego prezydenta czarne protesty i białe kontrprotesty stawiają PiS w niewygodnej pozycji, ponieważ „PiS w tej sprawie jest bardziej zakładnikiem kościoła katolickiego i najbardziej radykalnego elektoratu”. Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Jolantą Pieńkowską w całej tej sytuacji dopatrzył się „wyraźnego wpływu bardzo radykalnej części Kościoła”, ponieważ „PiS jej bardzo wiele zawdzięcza”, a „Jarosław Kaczyński jest politykiem dość sprawnym i musi się z tym liczyć”.
Stanowisko pary prezydenckiej
Brak zdecydowanego stanowiska prezydenckiej pary nie wzbudził w byłym prezydencie zdziwienia, ponieważ jego zdaniem możliwe jest, że „prezydent czeka na rozwój wydarzeń”, natomiast „pierwsza dama sama musi określić swoją rolę”, ponieważ jej rola nie jest konstytucyjna. Kwaśniewski przyznał, że brakuje mu jednak stanowiska Andrzeja Dudy i na jego miejscu „zapowiedziałby, że złoży weto po to, żeby trochę atmosferę oczyścić”.
Mocne społeczeństwo
Były prezydent podkreślił jednak, że napięta atmosfera w polskim społeczeństwie nie zniknie, a sam protest nie jest protestem elit, ale „wynika z przekonania kobiet, że są niektóre wolności, których nie sposób im odebrać” oraz z tego, że „polskie społeczeństwo obywatelskie jest faktem, i to od czasów „Solidarności” (…) i nie można go lekceważyć”. Jego zdaniem dowodem na ten „fakt” jest tak liczna frekwencja na protestach. Kwaśniewski dodał także, że takiej reakcji rząd się nie spodziewał. - Największą niespodzianką dla PiS jest opór społeczny – mówił Kwaśniewski.
Aleksander Kwaśniewski dodał, że w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie tzw. kompromisu, ponieważ tego domagają się protestujący oraz dlatego, że „liberalizacja przepisów aborcyjnych w Polsce jest w obecnych warunkach niemożliwa”.
W ocenie byłego prezydenta moment podjęcia decyzji, kiedy możliwości jest więcej jest „psychologicznie lepsza”, bo kobieta nie czuje się wtedy w „pułapce”, zwłaszcza, że „furtki w polskim ustawodawstwie są bardzo ubogie”, dlatego zdaniem byłego prezydenta należy „zachować równowagę”.
Aleksander Kwaśniewski, jako człowiek pochodzący z lekarskiej rodziny, ocenił również, że zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych „będzie [na lekarzy – przyp. red.] działało odstręczająco”, bo żaden lekarz nigdy nie może dać pacjentowi 100% gwarancji powodzenia.
„Skandaliczne” jest zdaniem byłego prezydenta także odrzucenie in vitro, bo „jest dziś metodą leczenia”, a „zabieranie go jest nieludzkie”.
Źródło: TVN24 BiS