Pandemia COVID-19 w Indiach wymyka się spod kontroli. Brakuje leków, tlenu i łóżek w szpitalach. Minionej doby w Indiach potwierdzono prawie 260 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem, dlatego kolejne stany wprowadzają ograniczenia, a w stolicy przez sześć dni będzie obowiązywał ścisły lockdown. Niektórzy eksperci twierdzą, że za wzrostem zakażeń może stać indyjski wariant wirusa. Władze Indii wierzą, że przyspieszenie kampanii szczepień pomoże opanować sytuację. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Rodzina Pappu Aliego desperacko szukała dla niego miejsca w szpitalu. Jeździła od jednej placówki do drugiej, wierząc w to, że zakażony koronawirusem mężczyzna otrzyma niezbędną pomoc. 43-latek jest wśród ponad 180 tysięcy mieszkańców Indii, którzy przegrali walkę z COVID-19.
- To tragedia. Nie nadążamy z chowaniem zmarłych, nie mamy nawet czasu zjeść - mówi grabarz Mohammad Shameem.
Sytuacja w Indiach jest dramatyczna. Od kilku dni odnotowuje się tam ponad 200 tysięcy zakażeń na dobę. Karetki z pacjentami, którzy z trudem łapią oddech, godzinami stoją przed szpitalami, czekając na przyjęcie chorych.
W placówkach w całym kraju brakuje wolnych miejsc. Dochodzi do sytuacji, kiedy jedno łóżko zajmuje dwóch pacjentów. Szpitale skarżą się na niedobór tlenu i podstawowych leków.
- Co może być bardziej niebezpieczne i przerażające niż to, co się teraz dzieje? Zakażonych cały czas przybywa, dlatego w najbliższych dniach możemy mieć do czynienia z jeszcze gorszą sytuacją - mówi Arvind Kumar, torakochirurg.
Na wyniki testu w kierunku zakażenia koronawirsuem SARS-CoV-2 trzeba czasem czekać nawet kilka dni, przez co chorzy nie są diagnozowani i leczeni na czas. Obecnie co trzeci mieszkaniec stolicy Indii otrzymuje wynik pozytywny. Dlatego władze Delhi podjęły decyzję o wprowadzeniu sześciodniowego lockdownu.
- Regularnie korzystam z metra. W pociągach nikt nie zachowuje ostrożności. To samo jest na targowiskach. Nikt nie traktuje sytuacji poważnie - twierdzi Sapna, mieszkanka Delhi.
W Delhi zamknięte zostały centra handlowe, kina i siłownie. Zakazane są wszelkie spotkania towarzyskie, polityczne i religijne. W pogrzebach może uczestniczyć maksymalnie 20 osób. Śladem Delhi poszło kilkanaście innych miejsc w kraju. Ograniczenia zaostrzono między innymi w Mumbaju.
- To trudny i bolesny czas dla naszego stanu, jak i całego kraju. Ludzie umierają. Lokalne władze podjęły słuszną decyzję wprowadzając ograniczenia. Modlę się o to, by świat pozbył się tej choroby - mówi Sanja Singh Vaghela, mieszkaniec Mumbaju.
Kolejne przypadki indyjskiej mutacji
Eksperci twierdzą, że indyjski rząd zignorował ostrzeżenia przed drugą falą i zrobił niewiele, by ją powstrzymać. Wieczorami rozgrywano turnieje krykieta, dziesiątki tysięcy ludzi brały udział w wiecach politycznych, a największy festiwal religijny - Kumbhamela - przyciągnął miliony wiernych.
Za wzrost zakażeń może być też odpowiedzialny indyjski podwójnie zmutowany wariant. Wirusolodzy nie mają pewności, jak bardzo jest niebezpieczny, ale już pojawiają się pytania o skuteczność szczepionek.
- Obydwie mutacje indyjskiego wariantu mają pewne podobieństwa i to jest niepokojące. Chodzi między innymi o łatwiejszą transmisję wirusa i gorszą odpowiedź na leczenie, co może mieć wpływ na nasze przeciwdziałanie zakażeniom, w tym także szczepienia - informuje dr Maria Van Kerkhove ze Światowej Organizacji Zdrowia.
Indyjska wariant dotarł już do Europy. W Wielkiej Brytanii potwierdzono ponad sto przypadków zakażenia tą odmianą. W związku z zaistniałą sytuacją premier Boris Johnson odwołał planowaną podróż do Indii, a kraj ten trafił na listę państw wysokiego ryzyka.
- Oznacza to, że każdy, kto nie jest mieszkańcem Wielkiej Brytanii lub Irlandii, nie może przekroczyć granicy, jeśli był w Indiach w ciągu ostatnich 10 dni. Obywatele Wielkiej Brytanii i Irlandii wracający z Indii będą musieli poddać się 10-dniowej kwarantannie hotelowej - przekazał Matt Hancock, brytyjski minister zdrowia.
W odpowiedzi na gwałtownie rosnącą liczbę zakażeń władze Indii postanowiły przyspieszyć kampanię szczepień. Zapowiadają, że od 1 maja szczepionkę będzie mógł otrzymać każdy dorosły.
W ubiegłym tygodniu rząd informował, że kraj ma na stanie mniej niż 27 milionów dawek, co przy obecnym tempie szczepień wystarczy na ponad tydzień.
Autor: Justyna Kazimierczak / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS