Koniec strajku w Hollywood. Aktorzy wracają do pracy. Reprezentująca ich gildia porozumiała się z producentami. Podwyżki w legendarnym Hollywood - to może brzmieć zaskakująco, ale chodzi o dziesiątki tysięcy aktorów i pracowników branży filmowej, którzy pracowali za najniższe stawki i często nie zarobili nawet podstawy, by otrzymać ubezpieczenie. Teraz wynagrodzenia mają wzrosnąć, do tego dojdzie udział w dochodach ze streamingu. Ponadto dochodzi dodatkowa ochrona - przed sztuczną inteligencją.
W Hollywood przez ostatnie miesiące wszystkie duże produkcje zostały wstrzymane, bo trwał strajk generalny aktorów. Na jego czele stała jedna z najbardziej lubianych aktorek w Hollywood - Fran Dreschner, znana z serialu "Niania Frania". - Jeśli teraz nie zaprotestujemy, jeśli nie zawalczymy o swoje prawa, to wkrótce zastąpią nas maszyny. Większość ludzi pracujących w tym biznesie nie ma odłożonych na czarną godzinę nawet 500 dolarów. Strajk będzie nas bardzo dużo kosztować, ludzie nie będą chodzić do pracy, ale w pewnym momencie po prostu musisz powiedzieć: dość, mamy tego dość - mówiła w lipcu Fran Dreschner.
Aktorzy zdecydowali się na strajk, bo chcą większych wynagrodzeń, ale przede wszystkim żądają twardych gwarancji związanych z wykorzystaniem w przemyśle filmowym sztucznej inteligencji. Nie chcą, żeby ich ciała, ich twarze były skanowane, a potem w dowolny sposób przerabiane na potrzeby filmu.
Strajk trwał dokładnie 118 dni, a negocjacje - ponad miesiąc. Z jednej strony negocjacyjnego stołu znalazła się Amerykańska Gildia Aktorów Ekranowych reprezentująca aż 160 tysięcy osób. Z drugiej strony zasiedli przedstawiciele największych wytwórni i firm producenckich. - Początkowo strajk oznaczał dla wytwórni oszczędności, bo nie wydawały pieniędzy na nowe produkcje. Z czasem jednak pojawiła się obawa, że te oszczędności zamienią się w rosnące koszty. Minęło lato, a nowe programy, nowe filmy nie powstawały. Wytwórnie bały się, że nie będą miały nic oryginalnego do zaproponowania widzom - wyjaśnia Brian Lowry z CNN Media Critic.
W końcu udało się wypracować porozumienie. Jego szczegóły nie zostały jeszcze ujawnione, ale wiadomo, że umowa warta jest kilka miliardów dolarów. Związkowcy wywalczyli znaczący wzrost płacy minimalnej, gwarancje związane z wykorzystywaniem w filmach sztucznej inteligencji, udział w tantiemach od serwisów streamingowych oraz lepsze zabezpieczenia socjalne.
- To największy sukces i największe ustępstwa, jakie udało nam się kiedykolwiek wywalczyć. Najważniejsza jest dla nas ochrona przed sztuczną inteligencją, która została w tę umowę wpisana. Ważny jest też udział w zyskach serwisów streamingowych, dzięki temu przeciętny aktor będzie się w stanie utrzymać - wskazuje Duncan Crabtree-Ireland, główny negocjator ze strony SAG-AFTRA.
Popularne produkcje opóźnione
W strajku aktywnie wzięli udział przede wszystkim ci, których niewielu zna z nazwiska - aktorzy drugoplanowi i trzecioplanowi, statyści, kaskaderzy, aktorzy charakterystyczni. Wielkie hollywoodzkie nazwiska raczej nie wychodziły w proteście na ulice, ale też nie pokazywały się tak często na czerwonym dywanie. W październiku grupa kilku gwiazd z Georgem Clooneyem i Emmą Stone na czele zaproponowała wielomilionowe dopłaty na rzecz strajkujących, ale oferta została odrzucona. Związkowcy chcieli pieniędzy, ale nie od kolegów z planu, a od pracodawców.
- Wszyscy bardzo to przeżywamy. To był bardzo trudny czas. Niektórym ze strajkujących groziła eksmisja, bo nie mieli na czynsz, nie mieli na jedzenie. Mimo tego ludzie się zjednoczyli. Wspierali się i dzięki temu przetrwali - zaznacza Emily Kincaid, aktorka, która brała udział w strajku.
Z powodu strajku opóźniona została produkcja wielu hitów - jak na przykład druga część Diuny czy kolejne przygody Avengersów. Związkowcy udowodnili, że bez nich pracować się nie da. - Widzimy, że boom na serwisy streamingowe się kończy. Przewidujemy, że liczba nowych programów i filmów będzie znacząco mniejsza. Biznes będzie się konsolidował, a to oznacza mniej pracy. Ludzie potrzebowali gwarancji. Ten strajk, choć dla wszystkich bolesny, był po prostu konieczny - ocenia Ethan Alter, dziennikarz Yahoo Entertainment.
To był jeden z najdłuższych przestojów w historii branży. Straty szacowane są na 5 miliardów dolarów. Zawarta umowa musi jeszcze zostać ratyfikowana przez szerokie grono związkowców, ale już ruszyły przygotowania do wznowienia zawieszonych prac na planach zdjęciowych.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS