Podczas trzeciej i ostatniej debaty przedwyborczej Donald Trump wypowiedział jedno zdanie, które zdominowało globalny przekaz na temat starcia kandydatów. Trump, w kwestii uznania ważności wyborów, powiedział, że „potrzyma nas w niepewności”. – Z punktu widzenia propagandowego to zdanie Trumpa można uznać za najważniejsze w tej debacie – powiedział Jan Rokita, który był gościem Piotra Kraśko w programie „Fakty z Zagranicy”. – Trump w gruncie rzeczy, nie powiedział niczego, co byłoby naganne, moim zdaniem – kontynuował Rokita. Dodał, że Trump ponieważ odwołał się w ten sposób do precedensu z 2000 roku ze stanu Floryda.
Gość Piotra Kraśko słowa miliardera określił jako mniej znaczące niż to, co powiedziała jego oponentka. – Moją uwagę zwróciła wypowiedź Clinton – dodał i wyjaśnił, że sugerowanie przez nią, że najważniejsze osoby w państwie sprzeciwiają się przekazaniu Trumpowi kodów nuklearnych w razie wygranej, było czymś "niebywałym". Zdaniem Rokity ta wypowiedź wybrzmiała następująco: "zasugerowała: jak wygrasz wybory, nie będziesz prezydentem Stanów Zjednoczonych”. Chociaż Trump nie podchwycił tego wątku podczas debaty, zrobili to za niego komentatorzy. Zdaniem ekspertów takie zachowanie jest, co najmniej, nietypowe, ponieważ do tej pory przegrani w wyborach – Mitt Romney, John McCain, John Kerry – po ogłoszeniu wyników zachowywali się z klasą i deklarowali gotowość współpracy z nowym przywódcą dla dobra Ameryki. Słowa Trumpa dają do myślenia o tym, co może wydarzyć się w nocy z 8 na 9 listopada.
Gość Piotra Kraśko w „Faktach z Zagranicy” zwrócił także uwagę na kwestię techniczną samej debaty. Prowadzący Chris Wallace był aktywną stroną debaty, choć zdaniem komentatora TVN24 BiS Jana Rokity „trudno porównywać prowadzenie tych debat”. – Fatalnym błędem polskich debat przedwyborczych, jest to, że rola dziennikarza minimalizowania jest do roli maszynki – powiedział w "Faktach z Zagranicy".
Źródło: TVN24 BiS