Media na całym świecie pokazują dramatyczne zdjęcia z Kalifornii i Portugalii. Gigantyczne pożary pustoszą setki hektarów. Są nie do zatrzymania, chociaż strażacy do walki z nimi rzucają wszystko, co mają. To za mało. Jak w XXI wieku walczy się z pożarami?
Oglądaj "Fakty z Zagranicy" od poniedziałku do piątku o 19:55 w TVN24 BiS
Ogień kontra ogień. Walczący z pożarem kalifornijscy strażacy tym razem w roli podpalaczy. To jeden ze sposobów na to, żeby powstrzymać nadciągający żywioł. A przynajmniej zmienić kierunek, w którym się rozprzestrzenia.
- Wypalony pas zieleni wzdłuż drogi zapewni nam strefę buforową, która utrudni rozprzestrzenianie się ognia. Dzięki temu zyskamy czas potrzebny na walkę z pożarem - tłumaczy Sean Jerry ze stanowej straży pożarnej w Kalifornii.
Podstawa to obserwacja
Ta walka tak naprawdę rozpoczyna się znacznie wcześniej, jeszcze zanim pojawia się pierwsze płomienie. Polega ona na obserwacji.
- Są dostrzegalnie, czyli wieże, na których w okresie szczególnego zagrożenia dyżurują ludzie. To są również wieże, na których są zamontowane kamery monitorujące dany obszar leśny. To są również loty patrolowe samolotów pożarniczych, a także patrole piesze - wymienia st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
Także na obserwacji zmieniającej się pogody z kosmosu. Monitoruje się przede wszystkim miejsca szczególnie narażone na pojawienie się pożaru, a te określane są w oparciu o tzw. trójkąt spalania. Jego podstawą jest paliwo, czyli materiał podatny na zapalenie, a także źródła ognia, naturalne bądź sztuczne.
Żeby ogień mógł się rozwinąć, potrzebne są dwa czynniki - tlen i ciepło, czyli odpowiednia temperatura. To sprawia, że do pożarów najczęściej dochodzi na terenach zalesionych, na których przez większą część roku panuje wysoka temperatura.
Kilka frontów walki
Z pożarem lasów walczy się na kilku frontach. Z powietrza, atakując ogień wodą i specjalnymi substancjami, które utrudniają jego rozprzestrzenianie, takich jak fosforan amonu. W tym samym czasie strażacy na ziemi mają jedno zadanie - odgrodzić szalejący żywioł od najbliższej zabudowy.
Żywioł jednak potrafi być przebiegły. - O takim pożarze mówimy, że jest napędzany wiatrem. Wiatr go rozdmuchuje i sprawia, że szybciej się rozprzestrzenia - podkreśla strażak Jimmy Bernal.
Ogień zawsze bezbłędnie odnajduje drogę. Tak było choćby podczas pożaru w wieżowcu Greenfell Tower. Brak odpowiednich systemów wczesnego ostrzegania i skutecznej instalacji sprawił, że gdy na miejscu pojawili się strażacy, dla wielu mieszkańców uwięzionych w środku było już za późno. Budynek okazał się śmiertelną pułapką.
Przyszłość pożarnictwa
- Dzisiaj, projektując budynki, człowiek musi tak budować, by one skutecznie same się broniły. To nie tylko systemy wykrywania pożaru, ale także systemy zraszaczowe, tryskaczowe, materiały, które mają określoną odporność ogniową - mówi st. bryg. Paweł Frątczak.
W walce z ogniem wciąż decydującą rolę odgrywa człowiek. Ale i to za jakiś czas może się zmienić, nie tylko z powodu robotyzacji.
Naukowcy pracują nad substancjami, które podczas gaszenia mogłyby być używane zamiast wody. To pozwoliłoby nie tylko gasić pożar, ale jednocześnie powstrzymywać jego rozprzestrzenianie.
Autor: Marcin Masewicz / Źródło: Fakty z zagranicy TVN24 BiS