Nie ma pieniędzy, pracy, podstawowych produktów żywnościowych, a teraz nie ma nawet prądu. Na Kubie doszło do awarii głównej elektrowni zaopatrującej wyspę w prąd, co doprowadziło do blackoutu. Ta przepiękna wyspa u wybrzeży Stanów Zjednoczonych to skansen, którego gospodarka zatrzymała się w rozwoju z powodu komunistycznej dyktatury, a teraz życie Kubańczyków skomplikował jeszcze sezon huraganów - wyjątkowo niszczycielskich w tym roku.
Od 18 października rzeczywistość na Kubie wygląda inaczej. Awaria największej na wyspie elektrociepłowni sprawiła, że nagle Kubańczycy pozbawieni zostali dostępu do elektryczności.
- Jest źle, bardzo źle, bo bez prądu nie mamy nic, nie mamy jedzenia, nie mamy jak zamrozić rzeczy, nie mamy jak pracować, nie mamy nic i jest ciężko. Ale co możemy zrobić? - pyta Mayris Soria, mieszkanka Kuby.
Kubańskie władze podjęły decyzję o zamknięciu szkół oraz części państwowych przedsiębiorstw. Przestały działać urzędy oraz większość sklepów. Na ulicach miast w ciągu dnia ustawiały się kilkudziesięciometrowe kolejki po butle gazowe oraz po drewno na opał. Rząd zapewnia, że robi, co może, by sytuacja wróciła do normy.
- Staramy się przywracać prąd stopniowo, tak żeby nie przeciążyć sieci. Sprawdzamy różne warianty, zaczynając od włączania energii na mniejszych obszarach - przekazuje Lazaro Guerra z Ministerstwa Energii i Górnictwa Kuby.
Wyścig z czasem
Od 18 października trwa wyścig z czasem o uratowanie psującej się żywności. Ta, której nie da się już wykorzystać, ląduje prosto na ulicy. Najtrudniejsze są godziny po zachodzie słońca.
- Ludzie tutaj zabijają czas, grając w domino na ulicy. Narzekają, że są głodni, że nie ma prądu ani wody. Dzieci śpią na zewnątrz, bo jest po prostu za gorąco, żeby spać w środku. Ci, z którymi rozmawiam, żartują, ale widać też, że zaczynają być coraz bardziej zdenerwowani tą sytuacją. Mówią, że nie mają pojęcia, kiedy wróci prąd. I tak jest na całej wyspie - relacjonuje dziennikarz CNN Patrick Oppmann.
Sytuację na Kubie dodatkowo pogarszają warunki pogodowe. Przez wyspę przetacza się jeden huragan za drugim. Ten, który właśnie nawiedził Kubę, jest już 10. z kolei od początku tej jesieni.
- Mam 72 lata i jeszcze czegoś takiego nie widziałem - mówi Luis Daroman, kubański emeryt.
"Jesteśmy na skraju całkowitego upadku"
Rozsypująca się publiczna infrastruktura i kolejne klęski naturalne pogłębiły i tak już trudną sytuację ekonomiczną Kuby. Od zaostrzenia sankcji przez prezydenta Donalda Trumpa w 2019 roku kubański rząd został praktycznie odcięty od środków na inwestycje. Awaria zasilania w całym kraju stała się w związku z tym kolejnym pretekstem do wyrażenia społecznego niezadowolenia.
- Jest zbyt ciężko, zbyt ciężko. Wszystko podupada i jest coraz więcej przerw w dostawach prądu. Jesteśmy na skraju całkowitego upadku - mówi jeden z mieszkańców Kuby.
W niedzielę, 20 października, w niektórych miejscach na Kubie na kilka godzin powróciły dostawy prądu, ale do poniedziałkowego popołudnia polskiego czasu większość wyspy wciąż była odcięta od zasilania.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Reuters