Francuzi mają nowy rząd i mogą być nieco zaskoczeni. Choć w przyspieszonych wyborach odrzucili skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, a postawili na blok lewicowy, to rząd utworzyli politycy centrowego obozu politycznego Emmanuela Macrona i centroprawicy. - To kpina z demokracji - twierdzą ci, którzy otrzymali najwięcej głosów, ale nie mogli dogadać się w sprawie kandydata na szefa rządu. Premierem został ostatecznie Michel Barnier, ale długo może nie pełnić tego stanowiska. Już 1 października francuski parlament może przegłosować wotum nieufności.
Ponad dwa miesiące po wyborach, które doprowadziły do pogłębienia podziałów w kraju, Francja ma nowy rząd. Jednak już na starcie nowy rząd ma wielu przeciwników. Francuzi sceptycznie podchodzą do osoby premiera, którym został Michel Barnier, były unijny negocjator do spraw brexitu. Podstawowym zarzutem jest też to, że nowy gabinet, w którego tworzeniu brał udział prezydent Emmanuel Macron, nie odzwierciedla wyniku ostatnich wyborów, które wygrał blok partii lewicowych.
- Sprzeciwiamy się odrzuceniu przez Macrona zasad demokracji. Nie uszanował on wyboru Francuzów, kiedy mianował Barniera premierem, choć jego partia nie zdobyła większości - mówi Lou Multier, mieszkanka Paryża. - Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, co dzieje się w polityce. Uważamy, że to niesprawiedliwe. Obywatele, głosując, określili, kto powinien rządzić tym krajem. To nie jest reprezentatywny rząd - uważa Josephine, mieszkanka stolicy.
Lewica mówi o skradzionych wyborach, bo to Nowy Front Ludowy - sojusz zawiązany na kilka tygodni przed głosowaniem - odniósł w lipcu zwycięstwo, odsuwając widmo przejęcia władzy przez skrajną prawicę. Lewica nie ma jednak większości, żeby samodzielnie rządzić. "Znamy już obsadę nowego filmu katastroficznego Macrona. (...) Ten rząd nie ma żadnej legitymacji ani przyszłości. Musimy się go pozbyć tak szybko, jak to możliwe" - napisał na platformie X lider lewicy Jean-Luc Mélenchon.
Według osób z otoczenia prezydenta rozmowy dotyczące podziału 39 stanowisk w rządzie trwały do momentu oficjalnego ogłoszenia składu gabinetu. Politycy z "Odrodzenia" Emmanuela Macrona objęli 12 z nich. Sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej stwierdził, że "to nie jest nowy rząd, a reorganizacja". Według przewodniczącego francuskiej Partii Socjalistycznej gabinet Barniera "pokazuje demokracji środkowy palec". Skład nowego rządu skrytykowała też liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen.
"Francuzi, którzy podczas ostatnich wyborów dwukrotnie wyrazili chęć zerwania z siedmioma latami wyrzeczeń i niepowodzeń macronizmu, znowu skończyli z przetasowanym rządem, który jest daleki od chęci zmiany i alternatyw, za którymi zagłosowali w czerwcowych wyborach" - napisała na platformie X.
Wniosek o wotum nieufności
Gabinet Michela Barniera jest daleki od jedności narodowej obiecanej przez Emmanuela Macrona - twierdzi francuski dziennik "Le Monde". Ministrowie, którzy weszli w skład nowego rządu, wywodzą się głównie z obozu politycznego prezydenta i z centroprawicowej partii Republikanie. Jedynym ministrem z lewej strony sceny politycznej jest niezależny Didier Migaud, który pokieruje resortem sprawiedliwości.
- Mamy głównie prawicowych ministrów, chociaż w wyborach parlamentarnych prawicy nie poszło tak dobrze, jak się spodziewała. Już w zeszłym roku po wprowadzeniu nowych przepisów migracyjnych widzieliśmy, że nasz kraj skręca w prawo. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do głosowania nad wotum nieufności - mówi Antoine Orcini, mieszkaniec Paryża.
ZOBACZ TEŻ: "Chłopak z sąsiedztwa" z wytrenowanym uśmiechem wstrząsnął Francją. Kim jest Jordan Bardella
Pierwszym wyzwaniem nowego rządu będzie przyjęcie budżetu na rok 2025. Francuskie finanse są w opłakanym stanie. Trudne zadanie spadnie na 33-letniego Antoine'a Armanda - polityka z partii Macrona, który został nowym ministrem finansów. - Zdaję sobie sprawę z ogromu wyzwań, którymi musimy stawić czoła. Wojna stoi u drzwi Europy, a międzynarodowa konkurencja często atakuje nas brutalnie. Myślę, że w obliczu tych wyzwań powinniśmy zacząć od szczerości - stwierdził nowy minister finansów Francji.
Francuskie media twierdzą, że "rząd ledwo powstał, a już grozi mu upadek". Z pierwszym wotum nieufności, na wniosek lewicy, Barnier będzie musiał się zmierzyć 1 października, kiedy wygłosi przemówienie inauguracyjne w parlamencie.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Teresa Suarez