Afgańczycy i Afganki, którzy od kilkunastu dni uciekają przed opresyjnym reżimem talibów, znajdują schronienie w różnych częściach świata. Wśród nich są dziennikarze, tłumacze, ale też gwiazdy muzyki pop, młodzi naukowcy czy działaczki na rzecz praw kobiet. Opowiadają o strachu, rozłące z rodziną, ale też i o nadziejach na przyszłość. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Tysiące Afgańczyków trafia z lotniska w Kabulu do przeróżnych części świata. W wojskowej bazie brytyjskich sił lotniczych w środę w nocy wylądował kolejny, wypełniony po brzegi samolot.
- Wyzwaniem, przed którym stoimy w tej chwili jest czas. Czas jest przeciwko nam. Dostęp do lotniska w Kabulu jest utrudniony. Okienka na start i lądowanie są bardzo krótkie, bo jest tam bardzo duży ruch. To zrozumiałe w kontekście ewakuacji - informuje David Manning, dowódca mobilności powietrznej Royal Air Force.
W środę również 250 osób wylądowało w Belgii i kolejnych ponad 200 w Hiszpanii.
- Przywieziemy tu tylu ludzi, ile się tylko da. Będziemy ewakuować tych, którzy są w niebezpieczeństwie do ostatniej możliwej chwili. Będziemy koordynować wszystkie nasze wysiłki z Unią Europejską i resztą partnerów - podkreśla Fernando Grande-Marlaska, minister spraw wewnętrznych Hiszpanii.
Na rzymskie lotnisko im. Leonarda da Vinci przybyło 100 osób, w tym wiele dzieci. Jeden z policjantów, widząc ich smutek, zaczął je rozbawiać i zaaranżował mecz siatkówki.
- Niektóre dzieci są bardzo smutne. Wiele z nich zasypia, są bardzo zmęczone. Inne wydają się zagubione, nawet nie wiedzą, gdzie są. Ci w wieku 13-14 lat płaczą, bo wiedzą, że prawdopodobnie nigdy nie wrócą do domu - mówi policjant Giuseppe di Coste.
Wśród ewakuowanych są dziennikarze, naukowcy
Wśród tych, którzy z Kabulu trafiają na lotniska całego świata, są współpracownicy zachodnich rządów i ich rodziny, sportowcy, artyści, naukowcy czy działacze społeczni.
- To było straszne, bardzo trudno było opuścić Kabul, bo w okolicach lotniska roiło się od talibów, było ich tysiące. Ryzykowaliśmy życie, żeby to zrobić, ale udało się - opowiada Shafiqullah Daud Zarif, afgański tłumacz włoskiej armii.
- Ponieważ mamy wykształcenie i doświadczenie zawodowe, to naszą nadzieją na przyszłość jest możliwość ponownego podjęcia pracy w naszej branży. Nasze serca biją dla Afganistanu, ale co się stanie? Wzywam społeczność międzynarodową i inne kraje do pomocy Afganistanowi - mówi anonimowo 27-letni dziennikarz.
Do Meksyku z kolei trafiło pięć członkiń zespołu opracowującego nowatorskie roboty. - Jesteśmy bardzo daleko od tego, co dzieje się w Afganistanie. Jednak to sprawa czysto ludzka, to kwestia ochrony wartości, które identyfikują nas, Meksykanów. Dlatego chcemy, by te dziewczynki były w Meksyku - przekazał Marcelo Ebrard, minister spraw zagranicznych Meksyku.
Zostawili cały dorobek życia w Afganistanie
Zarifa Ghafari to wpływowa aktywistka na rzecz praw kobiet. Udało się jej uciec z Afganistanu do Niemiec.
- Znam sytuację w Niemczech, znam sprawę dotyczącą kryzysu uchodźczego, ale ja nie przybyłam tu jako uchodźca. Jestem tu, by mówić o 99 procentach kobiet, które zostały w Afganistanie, które nie mogą wyjść ze swoich domów, nie mogą pracować, nie mają głosu - mówi Zarifa.
Inna aktywistka i zarazem piosenkarka schronienie znalazła w Stanach Zjednoczonych. - Wielokrotnie wypowiadałam się przeciwko talibom, śpiewałam i pisałam o tym od wielu lat. Byłam dosłownie przerażona - opowiada Aryana Sayeed.
Massoud Hossaini to laureat nagrody Pulitzera z 2012 roku. Mężczyźnie pomógł holenderski rząd. - Talibowie znaleźliby mnie bez problemu, prawdopodobnie zabiliby mnie, torturując. To nie są ludzie. Choć wyglądają jak ludzie, to nimi nie są. To mnie naprawdę przeraża. Więc wsiadłem do samochodu, zabrałem ze sobą tylko kamerę, laptopa i dysk twardy. Resztę zostawiłem. Zostawiłem nawet medal Pulitzera - opowiada Massoud Hossaini.
Na ratunek czeka jeszcze wiele osób. Niektórzy, przed wejściem talibów do Kabulu, zdołali na własną rękę ewakuować rodziny. Tak zrobił Hamidullah Ehsan - tłumacz amerykańskiej armii. Część bliskich wywiózł do Tadżykistanu.
- Dwa tygodnie przed tym, jak Kabul wpadł w ręce talibów, ewakuowałem mamę, jednego z moich braci i jedną z moich sióstr do sąsiedniego kraju, więc mam nadzieję, że są tam bezpieczni - mówi tłumacz amerykańskiej armii.
Autor: Justyna Zuber / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS