Wszyscy harcerze i harcerki z Polski są bezpieczni - podają w rozmowie z "Faktami o Świecie" przedstawiciele Związku Harcerstwa Polskiego. Chodzi o uczestników wielkiego zlotu w Korei Południowej. Z powodu tajfunu konieczna była ewakuacja dziesiątek tysięcy dzieci z całego świata.
Wielki plac pustoszeje, namioty są zwijane - tak wygląda ewakuacja gigantycznego obozowiska 36 tysięcy uczestników światowego zlotu skautów. Do wybrzeża Korei Południowej zbliża się niebezpieczny tajfun. Na miejscu jest wielu uczestników z Polski.
- Ewakuacja, mimo że bardzo duża, przebiegła bardzo spokojnie. Zostaliśmy przeniesieni w głąb lądu, ponieważ prognozy pogody zapowiadały, że tajfun przejdzie faktycznie przez teren zlotu. Dlatego woleliśmy nie ryzykować. Pogoda trochę się zmieniła, zaczęło padać, akurat zaczął wiać silniejszy wiatr - mówi Olga Junkuszew, rzeczniczka prasowa Związku Harcerstwa Polskiego. W ramach tak zwanego Jamboree - organizowanego co 4 lata - wraz z panią Olgą do Korei Południowej pojechała grupa 535 harcerzy z Polski. Wszyscy są już bezpieczni.
- Wszystkie dzieci, czyli harcerze i harcerki razem z opiekunami, przebywają w Jeonju, w jednym tutejszych akademików, a wszyscy dorośli wolontariusze przebywają w Iksan - zapewnia Olga Junkuszew. Dorośli wolontariusze zostali umieszczeni w innym akademiku.
Pogodowy armagedon
Nie w każdym przypadku ewakuacja przebiegła tak pomyślnie. Autobus, który miał wywieźć w bezpieczne miejsce uczestników zlotu ze Szwajcarii, miał wypadek. Trzech skautów zostało lekko rannych.
W większości akcja idzie jednak zgodnie z planem. - Nigdy nie zapomnę tego zlotu. Dwoje moich dzieci jest na Jamboree jako harcerze i po prostu cieszą się tym doświadczeniem. Bez względu na to, jakie ono jest - zapewnia Silvia Jardim, uczestniczka zlotu z RPA. - Takie małe trudności dla nas, harcerzy, to pestka. Zresztą nie mamy wpływu na pogodę. To boża sprawa - mówi Bader Saad, uczestnik zlotu z Kuwejtu.
Ewakuacja harcerzy rozpoczęła się we wtorek rano. Goście z całego świata zostali rozlokowani głównie w hotelach, szkołach i gmachach rządowych w stolicy prowincji Jeolla Północna i jej okolicach. Tajfun uderzy tam w czwartek. Obowiązuje najwyższy alert pogodowy. Wstrzymano loty i rejsy promów w całej Korei Południowej. Prędkość wiatru może osiągnąć nawet 150 kilometrów na godzinę.
Z powodu tajfunu wizytę w Korei Południowej odwołał Andrzej Duda. Prezydent miał pojawić się między innymi na Jamboree. "W związku z bardzo trudnymi warunkami pogodowymi oraz zbliżającym się do wybrzeża Korei tajfunem, zaplanowana w dniach 9–11 sierpnia 2023 roku (środa–piątek) wizyta robocza Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Republice Korei została odwołana" - przekazano w komunikacie.
Tajfun Khanun uderzył już w Japonię. Na Okinawie, wraz z polską reprezentacją karateków, przebywał pan Jakub. - Deszcz padał w poziomie, wiało, palmy były w jedną stronę cały czas. Przelatywały jakieś banery nie raz. Wiem, że jak znajomi gdzieś tam jeszcze przechodzili, to przewróciło mały samochodzik - mówi Jakub Polaszek, reprezentant Polski w tradycyjnym karate Gōjū-ryū.
Na wyspie zginęły dwie osoby. Kilkadziesiąt zostało rannych. Wiele tysięcy gospodarstw domowych pozbawionych było prądu. Nie działały lotniska. - Lotnisko w Naha zostało zamknięte na dwa dni. Nasz lot miał się odbyć w niedzielę z powrotem tutaj najpierw do Tokio, później do Helsinek. W sumie na końcu dolecieliśmy w środę rano - dodaje Jakub Polaszek.
Khanun pokazał swoją siłę także na Tajwanie. Wiatr w porywach osiągał tam prędkość niemal 200 kilometrów na godzinę.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS