Claire Wineland, mimo ciężkiej choroby, inspirowała miliony. Od urodzenia była chora na mukowiscydozę. Wiedziała, że ma szansę przeżyć zaledwie kilka lat. Przeżyła 21. Na swoim videoblogu opowiadała nie tylko o przemijaniu, ale przede wszystkim o radości z każdego przeżytego dnia. Zmarła po operacji przeszczepu płuc, która była jej ostatnią nadzieją.
- To choroba śmiertelna. Skończy się śmiercią. Oczywiście wszyscy umrzemy, ale ja w trybie przyspieszonym - opowiadała o swojej chorobie Clarie Wineland.
Była odważna, zabawna i inspirująca. Mało młodych kobiet o cierpieniu wiedziało tyle co ona. Jedną czwartą życia spędziła w szpitalu.
- Gdy przyszłam na świat lekarze spodziewali się, że przeżyję najwyżej 10 lat. Potem stwierdzili, że 13. To było 8 lat temu. Udało mi się przekroczyć te granice - mówiła Claire. Nigdy nie czułam się nieszczęśliwa. Zawsze czułam się całkowicie w porządku - dodawała.
"Cierpienie dało mi tak wiele"
Jako czternastolatka weszła na scenę, by wygłosić swoje pierwsze motywacyjne przemówienie. Założyła też fundację dla nieuleczalnie chorych dzieci - takich jak ona. Później podbiła internet. Zdobyła fanów na całym świecie, zachęcając do czerpania z życia garściami mimo przeciwności losu.
- Wszystko kręci się wokół tego czy mamy dobrą pracę, czy kogoś kochamy, czy ten ktoś odwzajemnia uczucia, czy jesteśmy bogaci, zdrowi. Jeśli tego się nie ma, to coś jest nie tak i mamy powody do bycia nieszczęśliwymi. Jako społeczeństwo przeznaczamy mnóstwo energii na to, co jest niezależne od nas. Dlatego ciężko nam zrozumieć, że ktoś może być chory i szczęśliwy - twierdziła dziewczyna.
Gwiazda mediów społecznościowych tłumaczyła swoim widzom jak działa, towarzyszący jej codziennie, aparat tlenowy, jak rozmawiać z chorymi, jak mierzyć się z trudną rzeczywistością i umieć odnajdować piękno w smutku.
- Cierpienie dało mi tak wiele. Zdołałam z niego wiele wyciągnąć i podzielić się tym z innymi - opowiadała Claire.
"Jestem w stu procentach spełniona"
Claire od dziecka cierpiała na mukowiscydozę. Wrodzona genetycznie wada powodowała postępujące i nieodwracalne uszkodzenie trzustki i płuc. Jej stan zdrowia pogorszył się na tyle, że zdecydowano się na ryzykowny przeszczep. To była jej ostatnia nadzieja.
- Dostanę nowe płuca. To bardzo ekscytujące. Chcę żyć, chcę spróbować - cieszyła się.
Po kilkugodzinnej operacji, przeprowadzonej tydzień temu, matka dziewczyny podzieliła się wspaniałą wieścią. - Wszystko przebiega bardzo dobrze. Lepiej niż się spodziewaliśmy. Płuca są idealne - poinformowała matka dziewczyny.
Kilka dni później Claire nagle doznała udaru mózgu. Nie dało się już nic zrobić. Rodzice podjęli trudną decyzję i odłączyli ją od aparatury, która jedynie podtrzymywała jej życie.
Matka Claire na swoim instagramowym profilu opublikowała oświadczenie. "Nie cierpiała. Lekarze stwierdzili, że to było jedno z najspokojniejszych odejść jakich doświadczyli. Claire była otoczona najbliższymi, była przy niej kochająca matka i kochający ojciec" - napisała.
Claire zmarła mając 21 lat. Niezależnie od choroby, w każdym dniu starała się dostrzec coś pozytywnego i zarażać swoim podejściem innych.
- Jestem w stu procentach spełniona i zadowolona ze swojego życia. W stu procentach - zapewniała pod koniec życia.
Autor: Justyna Zuber / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS