Skromny rosyjski oficer, który walczy z korupcją, zgromadził 130 milionów dolarów w gotówce, czyli prawie pół miliarda złotych. Pieniądze trzymał w specjalnie przystosowanym pokoju w mieszkaniu swojej siostry. Teraz Dmitrij Zacharczenko stanie przed sądem.
Oglądaj "Fakty o Świecie" TVN24 BiS od poniedziałku do piątku o 20:15 w TVN24 BiS.
Zapowiada się jeden z najbardziej ekscytujących procesów w najnowszej historii Rosji, bo "skromny" pułkownik Zacharczenko już jest postacią legendarną. Ze swoim majątkiem mógłby znaleźć się na liście najbogatszych Rosjan, choć do momentu aresztowania mało kto wiedział, że istnieje.
Zacharczenko pracował w wydziale walki z przestępczością gospodarczą i korupcją MSW. W momencie aresztowania pełnił obowiązki szefa tego wydziału. W mieszkaniu siostry pułkownika, w elitarnym kompleksie apartamentowców, w specjalnie wyposażony pokoju śledczy znaleźli gigantyczną sąmę w gotówce - półtorej tony banknotów o wysokich nominałach. Ponad 8 miliardów rubli, czyli prawie 500 milionów złotych.
Do najbliższej rodziny pułkownika należało także kilkanaście ekskluzywnych mieszkań, luksusowe samochody i konta w zagranicznych bankach, na których znajdowało się kolejne 300 milionów euro.
Śledczy twierdzą, że pułkownik - zamiast walczyć z korupcją - zajmował się wymuszaniem pieniędzy.
Tajemniczy patron
Działalność Zacharczenki sprowadzała się do prostego schematu. Wszczęcie postępowania karnego, a następnie umorzenie śledztwa, za co otrzymywał solidną łapówkę.
Rosyjscy komentatorzy i specjaliści mają sporo wątpliwości, czy Zacharczenko mógł tak działać bez wspólników i bez wysoko postawionych patronów. Mówi się, że pułkownik z tytułem doktora nauk ekonomicznych był tylko kasjerem rozgałęzionej grupy mafijnej, którą nadzorował urzędnik bardzo wysokiego szczebla.
W Moskwie krążą plotki, że wpływowy patron po aresztowaniu Zacharczenki był w stanie spowodować, że śledztwo nie poszło dalej i na ławie oskarżonych siedzi tylko jeden człowiek.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS