Szokująca historia 17-letniej Kadży. Dziewczynka z Maroka została porwana i sprzedana grupie mężczyzn. Była więziona, okaleczana i gwałcona. Dziś opowiada o horrorze, jaki przeżyła. Dla Marokanek jest symbolem walki. Bo to kraj, w którym przemoc wobec kobiet jest tematem tabu.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:15 w TVN24 BiS
Ma rany na ciele, ale ma też niewidoczne rany. - Napastnicy wykorzystywali mnie jeden po drugim. Wytatuowali mi ciało. Nie pamiętam tego. Któregoś dnia obudziłam się rano i czułam, że wszystko mnie boli. Miałam rany - wspomina 17-letnia Kadża.
Została porwana przez dwóch napastników, a potem sprzedana grupie mężczyzn za pieniądze i narkotyki. - Byłam sama w domu w trakcie ramadanu. Nagle do środka weszli mężczyźni, nie znałam ich. Porwali mnie. Grozili mi nożem. Zabrali mnie gdzieś na pustynię i tam więzili - opowiada.
Nastolatka kilka razy próbowała uciec swoim oprawcom, niestety - bezskutecznie. W końcu została wypuszczona po tym, jak jej ojciec w telefonicznej rozmowie z porywaczami zapewnił ich, że nie powiadomi o wszystkim policji.
"Dwunastu z nich zostało aresztowanych"
Po uwolnieniu 17-latka poszła na najbliższy posterunek i opowiedziała o piekle, jakie przeszła. Służby rozpoczęły śledztwo. - Dwunastu z nich zostało aresztowanych. Trzech wciąż poszukuje policja. Wszyscy byli członkami gangu - mówi dziewczynka.
Historią nastolatki przez wiele dni żyły marokańskie media. Jej matka w rozmowie z dziennikarzami domaga się sprawiedliwości dla skrzywdzonej córki. - Powiedzieliśmy policji, że nasza córka była przetrzymywana przez dwa miesiące. Kiedy wróciła do domu, była w strasznym stanie. Miała tatuaże i ślady po papierosach. Proszę tylko o uszanowanie praw mojego dziecka - mówi kobieta.
Jednak mimo takich apeli nie wszyscy traktują sprawę nastolatki z należytą powagą.
Zdaniem szefa marokańskiego stowarzyszenia ds. obrony praw człowieka do zeznań 17-latki trzeba podchodzić ze sceptycyzmem. Wszystko przez to, że ma być ona znana w swoim mieście z zażywania narkotyków.
Sprawa publiczna
Przemoc wobec kobiet wciąż stanowi w Maroku temat tabu, mimo że kraj jest uznawany za oazę umiarkowanego islamu i względnego dobrobytu. Nie wszyscy jednak zgadzają się na taki stan rzeczy.
- Opublikowaliśmy hashtag #WeAreAllKhadija, żeby dokładanie opisać jej sprawę i uświadomić ten problem innym ludziom - mówi Abdelwahed Saadi, jej sąsiad.
W lutym marokański parlament uchwalił ustawę o ochronie praw kobiet. Pierwszy raz w historii kraju za przestępstwo uznana została przemoc domowa.
Zdaniem obrońców praw kobiet to jednak wciąż za mało.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS