Rosja kopiuje hitlerowskie zbrodnie, porywając dzieci. Historycy, którzy badają losy wywiezionych w czasie II wojny światowej nieletnich, nie mogą oprzeć się wrażeniu, że współcześnie w Ukrainie Rosja powiela ten sam mechanizm, który stosowali Niemcy. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Rosja Putina robi dziś dokładnie to, co robiły nazistowskie Niemcy - mówią ludzie zajmujący się tematem dzieci, które w czasie II wojny światowej były porywane do III Rzeszy i poddawane przymusowej germanizacji.
- Tak jak dzieci porywane z Polski miały być Niemcami, tak dzieci ukraińskie mają stać się pełnowartościowymi obywatelami Rosji. Ta analogia jest niezwykle silna - zauważa doktor Tomasz Skonieczny z Fundacji "Krzyżowa" dla Porozumienia Europejskiego.
Od kilku lat historycy z Polski, Niemiec, Czech i Ukrainy prowadzą edukacyjny projekt "Uprooted", czyli zrabowane, wykorzenione. Los dzieci odebranych rodzinom przez niemieckie władze okupacyjne podczas II wojny światowej.
W lutym 2022 roku projekt zyskał nowy, tragiczny wymiar. - Te doświadczenia, które my badaliśmy, które chcieliśmy przybliżyć w formie edukacyjnej, cała ta polityka nazistowska porywania dzieci, ona nagle stała się tak upiornie aktualna przez to, co zaczęło się dziać w Ukrainie - mówi doktor Tomasz Skonieczny.
Rozmiar barbarzyństwa
Szacuje się, że tylko z terenu Polski w czasie II wojny światowej Niemcy porwali 200 tysięcy dzieci, z czego do ojczyzny powróciło zaledwie co piąte. Większość z nich nigdy nie dowiedziała się o swoim polskim pochodzeniu. W nazistowskich ośrodkach przymusowo uczyły się niemieckiego, wymazywano ich tożsamość. Kilka ich historii przybliża przejmujący dokument "Zrabowane dzieci".
Dziś przez to samo przechodzą dzieci porywane przez państwo rosyjskie. Po tym, jak zostają odebrane rodzicom, dostają informację, że nikt na nie nie czeka, nie mają dokąd wracać, bo nikt ich nie chce, a rodzice i inni najbliżsi nie żyją. Po wojnie Trybunał w Norymberdze uznał rabunek dzieci za formę ludobójstwa. Dziś Międzynarodowy Trybunał Karny ściga za tę zbrodnię prezydenta Władimira Putina i rosyjską rzeczniczkę praw dziecka Marię Lwową-Biełową. Według oficjalnych, udokumentowanych danych strony ukraińskiej, Rosjanie wywieźli z Ukrainy ponad 16 tysięcy dzieci. Do rodzin powróciło dotychczas zaledwie nieco ponad 300 z nich.
- Niemcy odbierali dzieci pod pretekstem badań, pod pretekstem dodatkowych kwestii sanitarnych. Tak teraz dzieje się to w Ukrainie. Dzieci są odbierane rodzicom chociażby pod pretekstem tego, że zostanie zapewnione im bezpieczeństwo albo zostaną przetransportowane na jakieś turnusy wypoczynkowe z dala od linii konfliktu - wyjaśnia doktor Tomasz Skonieczny.
Potwierdzają to relacje rodzin z Chersonia, którym udało się odzyskać dzieci. - Organizatorzy obiecali nam, że dzieci wrócą za dwa tygodnie. Potem mówili, że jeszcze kilka dni, potem jeszcze kilka dni. A potem cisza - opowiada Natalia, matka dziecka porwanego przez Rosjan.
- Wychowawcy krzyczeli na nas. Grozili, że nas wsadzą do izolatki. Pewnego dnia jeden z nich bez powodu zaczął nas oblewać lodowatą wodą - wspomina Kyryło, przez pół roku przetrzymywany w rosyjskim ośrodku.
Cyfrowe okruchy chleba
W porównaniu do sytuacji sprzed 80 lat, dziś oprawcom trudniej jest ukryć porwania. Zbawienne są nowe technologie, które pozostawiają cyfrowy ślad.
- Co możemy zrobić za każdym razem, kiedy widzimy podobną sytuację? Zaraportować to, zostawić jakiś ślad, wysłać. Tak, żeby te cyfrowe okruchy chleba pozostawiały ślad, który - mamy nadzieję - pozwoli nam odzyskać te dzieci - apeluje doktor Tomasz Skonieczny.
Przykładem takiego cyfrowego okruchu były relacje rosyjskich mediów o przylocie dzieci z Ukrainy do Rosji, rzekomo na kolonie. Dzięki nagraniom udało się dotrzeć do porwanych.
Autor: Jakub Loska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24