Chiny w rekordowym tempie budują w Wuhan prowizoryczne szpitale dla osób zakażonych nowym koronawirusem. W mieście zaczyna brakować jednak łóżek, gumowych rękawiczek, masek, kombinezonów ochronnych i lekarzy.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 18:30 i 20:20 w TVN24 BiS
Plan utworzenia nowych prowizorycznych szpitali dla osób zakażonych nowym koronawirusem władze Chin zapowiedziały w ubiegłym tygodniu. Już 3 lutego ma być gotowy pierwszy z nich. Drugi, według najnowszych informacji, ma być ukończony dwa dni później. Postęp prac można na bieżąco śledzić w internecie.
- Szybka budowa nie oznacza niskiej jakości. Nowe szpitale będą doskonale spełniać swoją funkcję. Bezpieczeństwo jest naszym priorytetem - zapewnił premier Chin Li Keqiang.
- Ma to być forma izolacji, takiego baraku. Staram się to trochę słowami obniżyć, bo to nie będzie typowy szpital, jak my sobie wyobrażamy (...). To ma być miejsce, gdzie będzie kwarantanna pacjentów, którzy są zainfekowani - tłumaczy dr Łukasz Durajski, pediatra i lekarz medycyny podróży.
Praca całodobowa
Pierwszy szpital pomieści około 1000 pacjentów, drugi - ponad 1500. Oba powstają na obrzeżach miasta Wuhan.
Żeby przyspieszyć prace i obniżyć koszty, szpitale budowane są z gotowych elementów. Cztery chińskie firmy konstrukcyjne pracują na najwyższych obrotach. Dziesiątki koparek, spychaczy i setki pracowników. Praca trwa 24 godziny na dobę.
- Pracuję w zasadzie od 7 rano do północy, z jedną lub dwiema przerwami. 24 godziny na dobę jestem w pełnej gotowości do pracy - powiedział dziennikarzom chińskiej telewizji jeden z robotników.
- Tu będą oddziały, na których pacjenci będą izolowani i leczeni. Obecnie prowadzimy prace związane z budową fundamentów i dróg. Oczekuje się, że prace te zakończymy w ciągu czterech do pięciu dni - pokazywał dziennikarzom plac budowy Hu Chen, koordynator logistyki.
Władze Chin zleciły, by wybudować dwa duże szpitale w zaledwie kilka dni, bo istniejące szpitale pękają w szwach. Personel medyczny bez przerwy zajmuje się chorymi, a kolejni pacjenci czekają w długich kolejkach.
- Waszym zadaniem jest ratowanie zdrowia i życia ludzi, ale dbajcie także o własne zdrowie i życie. Ludzie w całym kraju liczą na was - powiedział lekarzom premier Li Keqiang. - Będziemy ciężko pracować - zapewnili go lekarze.
Zaczyna brakować maseczek
W Wuhan zaczyna brakować łóżek, gumowych rękawiczek, masek, kombinezonów ochronnych i lekarzy. Dlatego szpitale z całego kraju wysyłają do Wuhan zarówno sprzęt, jak i personel medyczny. Także ten z doświadczeniem w zwalczaniu poprzednich epidemii: SARS i eboli.
- Zgłosiliśmy się do walki z tą epidemią, bo to nasz obowiązek. Pacjenci nas potrzebują - powiedziała mediom Gong Mei, lekarka ze szpitala w Hohhocie.
- Na pewno mają zapas sprzętu przygotowany na epidemię po wcześniejszych doświadczeniach, ale dochodzą sygnały, że będą potrzebowali pomocy z zewnątrz - komentuje dr Łukasz Durajski.
Maseczek i rękawiczek potrzebują także ci, którzy do szpitali jeszcze nie trafili. W chińskich aptekach, w całym kraju, takich produktów ochronnych zaczyna już brakować.
- Wyjechałem z domu o 8 rano. Przyjechałem tu z innej dzielnicy. To czekanie w kolejce nie jest dla nas dobre, bo możemy się zakazić. Ale nie mamy wyboru - powiedział dziennikarzom 67-letni mieszkaniec Szanghaju, który stał w kolejce do apteki.
- W tej chwili apteki sprzedają tylko gorsze dwuwarstwowe maseczki, a dodatkowo podwyższyły ich ceny - skarży się dziennikarzom 40-letnia mieszkanka Hongkongu.
Niektóre apteki zwiększyły cenę maseczek nawet sześciokrotnie. Nie uszło to uwadze władz, które za takie praktyki na jedną z sieci aptek nałożyły grzywnę w wysokości blisko czterystu tysięcy euro.
Autor: Milena Bobrowska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS