We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 551 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Zmarło 12 osób. Główny Inspektor Pracy wyśle kontrolerów do żółtych i czerwonych stref. Będą sprawdzać warunki pracy zwłaszcza w dużych zakładach. To tam najtrudniej jest utrzymać reżim sanitarny i tam są największe ogniska zakażeń koronawirusem z setkami chorych.
Namiot i karetka na środku fabrycznego placu to znak, że w firmie zaczęły się masowe testy na obecność koronawirusa. W fabryce mebli w Międzyborzu zachorował i kilka dni później zmarł jeden z pracowników. Od niego zaraziło się dwóch kolejnych. Dodatkowo także jeden z domowników.
- To są jedne z największych skupisk osób pracujących w jednym miejscu. Dwukrotnie wykonywaliśmy za pomocą własnych jednostek i własnego płynu dezynfekcję powierzchni. Mimo wszystko się nie udało, a w tej chwili zaczynamy bardzo restrykcyjnie przestrzegać wszystkich norm w związku z tym towarzystwem niebezpiecznym - mówi Jarosław Głowacki, burmistrz Międzyborza.
Międzybórz leży na Dolnym Śląsku, blisko dwóch wielkopolskich powiatów - ostrzeszowskiego i kępińskiego - uznanych teraz za strefy czerwoną i żółtą. Z dużą liczbą zakażeń i większymi ograniczeniami w życiu codziennym.
Powiat ostrzeszowski jest strefą czerwoną, ponieważ na jego terenie znajduje się zakład drobiarski z wielką liczbą zakażeń. To właśnie z tego powiatu pochodził tak zwany "pracownik zero" z firmy w Międzyborzu.
Będą kontrole
Główny Inspektor Pracy zapowiada, że w każdej z 19 takich stref w najbliższych dniach pojawią się inspektorzy pracy, by sprawdzić, czy tamtejsze firmy przestrzegają zasad BHP w czasach epidemii.
- Po 10 kontroli ze szczególnym uwzględnieniem, czy przedsiębiorcy dokonali oceny ryzyka zawodowego związanego z możliwością zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 przy wykonywanych pracach - zapowiada Wiesław Łyszczek, Główny Inspektor Pracy.
Takie kontrole mogą przeprowadzać różne służby. Jednak tylko Sanepid może karać pracodawców za łamanie przepisów sanitarnych. Nawet jeśli wykryje je inspekcja pracy.
- Inspektorzy będą zwracali uwagę na to czy pracownicy, którzy przebywają razem w pobliżu siebie, w niedalekiej odległości, stosują oczywiście maski ochronne przede wszystkim, czy są płyny po prostu do odkażania rąk, czy są rękawice w razie czego - wymienia Józef Bajdel, Okręgowy Inspektor Pracy w Krakowie.
Najważniejsze dobro ogólne
Na celowniku inspekcji pracy znajdą się firmy-ogniska zakażeń i te zgłaszane przez samych pracowników. W kopalniach, które były największymi ogniskami choroby, do tych kontroli podchodzą spokojnie.
- Nie ma stuprocentowej gwarancji, bez względu na to, jak rygorystyczne środki w zakładach pracy zostaną zastosowane, że uda się w stu procentach wyeliminować groźbę zarażenia - tłumaczy Sławomir Starzyński z Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A.
Inspekcja pracy podkreśla, że kary finansowe nie są głównym celem akcji. Chodzi o przekonanie pracodawców i pracowników, że ryzyko zakażenia jest wszędzie i zależy również od nich samych.
- Każdy pracodawca może wprowadzać swoje wewnętrzne obostrzenia - zaznacza Izabela Waga, wicedyrektor Departamentu Nadzoru i Kontroli z Głównego Inspektoratu Pracy.
Inspekcja pracy chce legalizacji niektórych z nich. Mierzenie temperatury pracownikom czy testy na obecność koronawirusa wykonywane na koszt pracodawcy, których wyniki szef może poznać, to na razie szara strefa prawna.
- Ważniejsze jest dobro ogólne niż sama prywatność pracownika - uważa Wiesław Łyszczek, Główny Inspektor Pracy.
Wyniki kontroli inspekcji pracy w strefach żółtych i czerwonych mają być znane na początku września.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24