Najlepsze, najtrudniejsze a czasem i najbardziej ryzykowne pomysły i strategie to chleb powszedni dyplomatów. W polskim rządzie na ich czele stoi Witold Waszczykowski, znany z wypowiedzi mało dyplomatycznych. Ale za to coraz ostrzejszych i bardziej konfrontacyjnych - przez które nie zjednuje, a zniechęca partnerów.
W ocenie skuteczności polskiej dyplomacji opozycja coraz częściej sięga po żarty. Według Sławomira Neumanna z PO, polityka zagraniczna polskiego rządu jest prowadzona "nieudolnie", więc nadaje się jedynie do realizacji w krajach nieistniejących.
- To jest rzeczywiście polityka, którą można na San Escobar prowadzić, a nie w dużym europejskim kraju - stwierdził.
PiS ministra broni mając świadomość, że Witold Waszczykowski realizował jedynie polityczny plan. Jacek Sasin z PiS, oceniając strategię objętą przez rząd i szefa MSZ przed i w trakcie szczytu w Brukseli otwarcie przyznaje, że "skuteczna nie była". jednakże, jego zdaniem, "była jedyną możliwą w sytuacji, w której Polska się znalazła".
Chaos negocjacyjny
O tym, że przygotowania były nieprzemyślane, a taktyka - naprędce opracowana, świadczy choćby fakt, że kandydaturę Saryusz-Wolskiego zgłoszono w sobotę, nie mając po swojej stronie choćby jednego sojusznika.
W poniedziałek Witold Waszczykowski twierdził, że "nie kolekcjonujemy tego" . - Nie interesuje mnie, kto popiera. Interesuje mnie, że jest to nasz kandydat i że jest on w grze - grzmiał minister. A nawet sugerował - co potem wprost przyznał sam prezes PiS - że przeciwko Tuskowi opowiedzą się Węgry. - Może się okazać, że procedura wyłonienie szefa RE zostanie przesunięta na następne tygodnie albo miesiące - mówił, licząc, że to samospełniająca się przepowiednia.
W takim tonie - zaledwie dzień przed szczytem - polska premier wysłała do wszystkich europejskich liderów list. Wbrew informacjom płynącym z kolejnych spotkań i z Brukseli. Minister trwał przy swoim stanowisku do końca.
- Będziemy rozmawiać do końca i argumentować, że nie ma potrzeby wybierać - zapewniał Waszczykowski.
Zamierzony efekt (nie)zrealizowany
Osiem godzin później Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej. Przeciw temu wyborowi był jedynie jego macierzysty kraj, a konkretniej - polski rząd. Wszystko trwało około 20 minut. W czwartek Witold Waszczykowski, używając sportowej terminologii tłumaczył, że nic złego się nie stało.
- Przegraliśmy jeden mecz. Turniej idzie dalej. Nie powiem, że nic się nie stało, ale Polska nic nie straciła, bo nic nie zyskiwała - zapewniał enigmatycznie. Zdaniem Pawła Zalewskiego, byłego europosła PO, Polska straciła - wiarygodność. Według niego, za przygotowanie tej misji odpowiada minister Waszczykowski, który gdy tylko jego polityka ponosi porażkę, sięga po ostrą krytykę i personalne oskarżania. Tak było m.in. po kontroli praworządności w Polsce, kiedy wiceszef Komisji Europejskiej wyraził swoje zastrzeżenia. Te zastrzeżenia minister Waszczykowski ocenił jako "wrogie podejście i oszustwo urzędników".
Ostre wypowiedzi ministra
Właściwie już na początku swojego urzędowania minister Waszczykowski zasłynął kontrowersyjnymi wypowiedziami. Ówczesnego szefa Parlamentu Europejskiego nazwał "słabo wykształconym skrajnym lewakiem". Komisję Wenecką, którą sam do Polski zaprosił, po krytycznej opinii w sprawie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oskarżył z kolei o kłamstwo i brak obiektywizmu. Zdaniem ministra Komisja Wenecka przedstawiła "fałszywe, kłamliwe, jednostronne raporty na temat Polski".
Z żadnego z tych dyplomatycznych starć nie udało się - do tej pory - polskiemu ministrowi wyjść zwycięsko.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN